Rozdział 43: Prośba Pansy

482 42 157
                                    

CZĘŚĆ DRUGA

Hermiona

Przez następne dni było jakoś tak ponuro. Dziewczyna już ze zniecierpliwieniem wyczekiwała, aż zaczną się święta.

Razem z Edmundem postanowiła, że przyjadą na święta do Nory, domu rodziny Weasleyów. Kiedy poinformowała o tym Ginny, tamta niesamowicie się ucieszyła. To z kolei sprawiło, że i Hermiona poczuła się lepiej, ponieważ od wypadku rudowłosa chodziła przygnębiona i smutna. W ogóle nikt nie był w nastroju do żartów. Przez ten czas starała się dawać wsparcie Annabeth, bo blondynka obwiniała się o to, co się stało. Wiedziała, że jest jej ciężko. Ona sama również przeżywała, że ich przyjaciel mógł umrzeć. Co prawda nie znała Leo tak dobrze jak oni, ale zdążyła go polubić.

Tematu misji zaczęli unikać jak ognia, chociaż sądziła, że powinni o tym porozmawiać. Chciała się dowiedzieć, dlaczego aż tak bardzo się tym przejęli, zwłaszcza Jason. Coś musiało się w przeszłości wydarzyć i Hermiona obiecała sobie, że się dowie, co.

Tymczasem święta zbliżały się wielkimi krokami i dawało się już to odczuć w całym Hogwarcie. Duchy śpiewały kolędy, a pomieszczenia przystrojono świątecznymi ozdobami. Nawet nauczyciele zdawali się nieco odpuścić i nie zadawali aż tyle wypracowań, bo wiedzieli, że i tak nikt nie będzie się tym teraz przejmował. Nikomu nie chciało się już siedzieć w książkach. Hermiona odniosła dziwne wrażenie, że profesor Lilianna od tamtego czasu uważniej ich obserwuje. Przemilczała to jednak. Miała ważniejsze sprawy na głowie.

Dwa dni przed wyjazdem wstała bardzo wcześnie. Miała zamiar dzisiaj zrobić generalne porządki w salonie prefektów i oczywiście w swoim pokoju. Na szczęście od dzisiaj nie było żadnych zajęć, bo profesor McGonagall stwierdziła, że da uczniom czas wolny przed świętami. Poinformowała ich, że jutro wieczorem odbędzie się wspólna wigilia, a dopiero następnego dnia rano pojadą do domów. Było to bardzo dobre rozwiązanie. Oczywiście w tym całym zamieszaniu nie zapomnieli o Leo. Starali się, żeby cały czas ktoś przy nim był. Percy wyszedł ze szpitala cztery dni po ataku. Pani Pomfrey chciała zatrzymać go na dłużej, ale się nie dał i jakimś cudem ją przekonał. Jego ręka była już całkiem zdrowa, ale pielęgniarka kazała mu jeszcze jej nie nadwyrężać. Hermiona zauważyła, że Harry i Ron patrzą na nią podejrzliwie, ale nie miała okazji ich zapytać, o co im chodzi. Nie wiedziała też, że cała szkoła szeptała za plecami drużyny. Kiedy tylko doprowadziła się do stanu używalności, ruszyła do Wielkiej Sali.

Przy stole Gryffindoru od razu przysiadła się do Ginny, która podpierała głowę ręką i starała się nie zasnąć. Bez przekonania mieszała łyżką w swojej owsiance.

— Hej, Ginny — przywitała się starsza Gryfonka. — Co ty tu tak wcześnie?

Dziewczyna nawet nie zareagowała na jej przyjście, jedynie odmruknęła coś niewyraźnie. Hermiona westchnęła, była taka od kilku dni. To nie było do niej podobne, bo zawsze chodziła uśmiechnięta i pełna energii.

— Słabo spałam — przyznała wreszcie rudowłosa, ziewając donośnie.

— Masz koszmary? — zmartwiła się, przyglądając się uważnie przyjaciółce.

— No właśnie nie. Odkąd ci powiedziałam o Riddle'u, przestały mnie dręczyć. Sama nie wiem, co jest grane.

Przez chwilę obie milczały, a zaraz potem szatynka uśmiechnęła się szeroko. Ginny spojrzała na nią niezrozumiale. Klasnęła w dłonie, zadowolona ze swojego odkrycia.

— A tobie co? — spytała podejrzliwie młodsza Gryfonka.

— Zakochałaś się! — oznajmiła tryumfalnie. Tamta natychmiast oprzytomniała i wytrzeszczyła na nią oczy. Zaraz potem parsknęła śmiechem.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Место, где живут истории. Откройте их для себя