|46|

659 41 1
                                    

Wczoraj późnym wieczorem udało mi się wymknąć z mojej komnaty. Tylko po to by udało mi się zobaczyć księcia Seungcheol'a. Jego strażnik nie protestował długo gdy mnie zobaczył i wpuścił mnie niepostrzeżenie. To jest powód dlaczego teraz obudziłam się wtulona we wciąż nieprzytomnego księcia Seungcheol'a. 

Zaczęło mnie szczypać w gardle gdy sięgałam dłonią do jego twarzy. Nie umiałam powstrzymać łez, które zaczęły spływać mi po policzkach.

- Panie... - wymamrotałam łamiącym się głosem - nie zostawiaj mnie i naszego dziecka - dodałam szeptem gładząc kciukiem jego policzek. Nie miałam pojęcia jaka jest pora dnia. Pewnie wczesna skoro jeszcze nie wszedł tu zdenerwowany Soonyoung. Tak bardzo nie chciałam zostawiać samego księcia koronnego dlatego długo myślałam nad tym by wyjść i wrócić do mojej komnaty z szansą, że Soonyoung się o tym nie dowie. Ale było już za późno...

- Hasoo! - wszedł zestresowany Soonyoung do komnaty księcia - Przysięgam, że kiedyś dostanę przez ciebie zawału - dodał idąc przyspieszonym krokiem w moją stronę. Powoli podniosłam się do siadu spuszczając głowę

- Przepraszam... - wymamrotałam 

- Ha-.. Pani... - poprawił się bo przypomniało nam się, że dalej przed drzwiami stoi strażnik księcia koronnego - mówiłem żebyś... - zaczął klęcząc przede mną

- Tak wiem... - przerwałam mu - ale nie umiem się powstrzymać - dodałam sięgając do dłoni księcia Seungcheol'a. Drugą ręką przetarłam swoje mokre policzki. Soonyoung milczał. Dłuższa chwilę trwała cisza. Przełknęłam ślinę po czym pociągnęłam nosem próbując się uspokoić. 

- Wróć do komnaty, pani - zaczął spokojnym głosem - musisz się ubrać - dodał na co podniosłam na niego wzrok. Kiwnęłam głową.

- J-jeszcze chwilę - odpowiedziałam. Soonyoung kiwną głową wstając. Stanął z boku komnaty podczas gdy ja wróciłam wzrokiem do twarzy księcia Seungcheol'a. Jego klatka piersiowa unosiła się bardzo nisko i nierównomiernie. Gdy się wsłuchałam słyszałam zakłócenia w jego oddechu. Był blady... oczy i usta miał sine... Wyglądał jakby był martwy... Ale jego ciało było ciepłe tyko to wskazywało, że jest jeszcze nadzieja. 

- Pani... - usłyszałam głos Harin. Odwróciłam głowę w stronę wejścia skąd kierowała się w stronę łoża księcia koronnego - Hasoo.. - wyszeptała pomagając mi się podnieść do siadu. Wytarłam swoje policzki nie odrywając wzroku od księcia. 

- Chodźmy, nie możesz chodzić wiecznie w szacie do spania - usłyszałam mamrot Soonyoung'a gdy położył dłoń na moich plecach. Podniosłam na niego wzrok. Pod wpływem jego błagalnego spojrzenia niechętnie wstałam. Prawie od razu się w niego wtuliłam zdając sobie sprawę, że miał rację i nie powinnam tu była przychodzić. Poczułam jak obejmuje mnie ramionami nie odzywając się. - A nie mówiłem... - wyszeptał gdy się od niego odsunęłam. Kiwnęłam tylko głową kierując się do wyjścia. Ostatni raz spojrzałam na Harin, która klęczała przy księciu. Próbowała posłać mi uśmiech jednak był on bardzo słaby. 

Jak tylko weszliśmy do mojej komnaty od razu skierowałam się w stronę łóżka.

- Nawrzeszczał bym na ciebie gdybym umiał - powiedział podniesionym głosem Soonyoung gdy tylko zamknął drzwi. Usiadłam na materacu spoglądając na Soonyoung'a. Z boku komnaty stał Shownu, który nie wiedział o co chodzi dlatego w milczeniu nam się przyglądał. - Ale dobrze wiesz, że nie umiem podnieść na ciebie głosu. Nie umiem się na ciebie złościć, mimo że teraz powinienem - mówił spokojnie podchodząc bliżej mnie

- Przepraszam... - wymamrotałam widząc jak bardzo się martwi

- Hasoo... j-ja... rozumiem co ty przeżywasz... - powiedział ciszej siadając obok mnie na co podniosłam na niego wzrok - moja mama miała podobne objawy. Tata robił wszystko bym trzymał się od niej z daleka, ale raz się wymknąłem - mówił spuszczając głowę - nie chciałem byś i ty to przeżyła - spojrzał na mnie na co straciłam odwagę by cokolwiek powiedzieć. Mimo że piekielnie chciałam wiedzieć czy to właśnie na to zmarła jego mama... Ale chyba lepiej będzie jak się nie dowiem... 


Nałożnica |FFحيث تعيش القصص. اكتشف الآن