|34|

821 45 4
                                    

Wczoraj miło spędziłam dzień z księciem Seungcheol'em. Mimo to czułam się dziwnie gdy spędziliśmy razem noc tym razem w moim pokoju... Nas oboje obudziła moja służąca, która razem z jedną ze służących królewicza przygotowała nam śniadanie. Zarzuciliśmy szlafroki na nasze nagie ciała po czym skierowaliśmy się do stołu. 

- Zjedz dobrze - skomentował królewicz gdy sięgnęłam po pałeczki. Uśmiechnęłam się ponieważ znów dopisywał mi apetyt. W tym czasie służąca księcia dążyła przynieść dla niego świeże szaty by mógł się tu od razu przebrać. 

Gdy oboje zostaliśmy przebrani wyszliśmy z komnaty. Soonyoung znów miał teraz trening przez co szłam obok księcia przed jego świtą służby. 

W ciszy szliśmy korytarzem dopóki nie usłyszeliśmy czegoś dziwnego. Były to krzyki, a dokładnie głośna kłótnia. Spojrzeliśmy na siebie z księciem przyspieszając kroku. Po kilku zakrętach obraz, który zobaczyłam spowodował, że zaczęłam biec. Kłótnia księcia Jihoon'a z księciem Mingyu wyglądała na poważną. Książę Jihoon przytwierdzał do ściany księcia Mingyu... Gdyby sprawa nie była poważna zaśmiałabym się i nie uwierzyła w to co widzę. Bo przecież książę Jihoon wygląda tak słabo przy księciu Mingyu. Jednak gdy książę Jihoon groził mu sztyletem nie mogłam tak myśleć jak myślałam. Gdy podbiegłam bliżej razem z księciem Seungcheol'em dopiero teraz zauważyłam, że książę Mingyu ma na twarzy krwistą rysę. Przeraziło mnie to...

- Co tu się dzieje!? - krzyknął Seungcheol odpychając księcia Jihoon'a od księcia Mingyu. Ci jednak milczeli patrząc na siebie - Odpowie mi któryś?! - znów poniósł głos 

- Nie twoja sprawa... - wyszydził prawie przez zęby książę Jihoon strzelając iskrami z oczu w stronę księcia Seungcheol'a - a jaj zwłaszcza - dodał zabijając mnie wzrokiem. Po chwili dogoniła nas służba królewicza. Książę Jihoon widząc ich odszedł. Podeszłam do księcia Mingyu od razu. Sięgnęłam dłonią do jego twarzy spoglądając na ranę...

- Co się stało? - spytałam łagodnie - I dlaczego nie ma z tobą służby? - dodałam na co książę Mingyu ciężko westchnął. Wręcz oddychając z ulgą. 

- Proszę.. nie pytaj... - westchnął w końcu książę Mingyu. Kiwnęłam tylko głową spoglądając na księcia Seungcheol'a. Jego mina wskazywała zdziwienie. Ja byłam bardziej przerażona starając się uspokoić bicie mojego serca, które przyspieszyło widząc tą scenę.

- Gdzie książę Hansol? - spytałam 

- A po co ci on? - odpowiedział królewicz

- Prędzej znajdę Harin niż dotrzemy do medyka - odpowiedziałam. Sama mogłabym mu to odkazić ale nie miałam czym... Poza tym książę Mingyu chyba wolałby by zrobiła to Harin. Posłałam lekko znaczący uśmiech księciu Mingyu na co ten słabo się uśmiechnął. Poza tym dla medyka to błahostka i nie powinniśmy mu zawracać tym głowy. 

- O tej porze to dopiero kończy śniadanie - oznajmił książę Seungcheol. Oznaczało to, że Harin stała przed jego komnatą. Sięgnęłam dłonią do dłoni księcia Mingyu zaczynając go prowadzić do komnaty księcia Honsol'a. 

- To my pójdziemy - powiedziałam mijając księcia Seungcheol'a i zostawiając go na korytarzu.

Gdy Harin nas zobaczyła ledwo zdążyła się ukłonić księciu Mingyu bo takie miała zmartwione oczy.

- Co się stało? - wyszeptała podchodząc do Mingyu

- Nieważne... - wymamrotałam odwracając wzrok. Nie chciałam wspominać o księciu Jihoon'ie - opatrzysz to? - spytałam z nadzieją. Ta natychmiastowo kiwnęła głową twierdząco. Harin weszła do komnaty księcia Hansol'a wpuszczając i nas. Spotkałam się ze zdziwieniem księcia będącego w trakcie przeżuwania jedzenia. Kiwnęłam głową podczas gdy Harin szybkim krokiem podeszła do jednak z komód wyjmując wszystko co potrzebne.

- Co tu się dzieje? - spytał zakłopotany książę Hansol 

- Wybacz, panie muszę opatrzeć księcia Mingyu - odpowiedziała Harin. Książę Mingyu usiadł na najbliższym fotelu podczas gdy Harin zaczęła wszystko przygotowywać. Stanęłam obok księcia Mingyu

- Co się stało? - wybełkotał książę Hansol stając obok mnie i krzyżując ręce na piersi

- Książę Jihoon - powiedziałam przez zęby by tyko on usłyszał. Ten tylko zrobił zniesmaczoną minę po czym spojrzał na przyrodniego brata. 

- Aale rana, trzeba szyć - śmiał się - po co takie zadrapanie...

- Uważaj, panie żebym ja zaraz nie zadrapała twojej przystojnej twarzy - ponownie powiedziałam tonem przeszywającym nienawiścią. Książę tylko spuścił wzrok. Ja spojrzałam na skupienie na twarzy Harin. Biłam się z myślami czy powiedzieć księciu Hansol'owi, że książę Mingyu lubi Harin. Jednak przygryzłam język powstrzymując się. Chociaż może mógłby pomóc bratu... 

- A nie mogła tego zrobić jego służąca... Musicie mi tym zawracać głowę? - wypytywał lekko zirytowany 

- Nie, nie mogła - oznajmiłam znów patrząc na niego z nienawiścią w oczach . Przez chwilę przyglądałam się mu znacząco. Wolałam żeby sam się domyślił bo nie chciałam się za bardzo wtrącać.

- Aaaa... - jęknął jakby zrozumiał o co chodzi. Spojrzałam na niego znacząco

- Idź skończ jeść, panie - odpowiedziałam na co książę wzruszył ramionami i wrócił do stołu. Gdy wróciłam wzrokiem do księcia Mingyu, Harin właśnie kończyła swoją pracę.

- I już - westchnęła odsuwając się się 

- Dziękuję - odpowiedział książę Mingyu wpatrując się w nią. Nie chciałam mu przerywać. Niech ma coś miłego w tym dniu. Jednak to chwila trwała za długo...

- Chodźmy, panie - zaczęłam tyrpiąc go w ramię

- O-okej - westchnął spuszczając wzrok i wstając. Wyszliśmy z komnaty księcia Hansol'a wcześniej się mu kłaniając. 

Chciałam pogadać jeszcze z Harin jednak książę Mingyu już zaczął iść dlatego postanowiłam iść z nim. 


Także teges... wesołego dyngusa i mokrego jajka i tak dalej XD Nie wiem czy teraz nie zrobię sobie przerwy w udostępnianiu rozdziałów... Te rozdziały pisałam całkiem niedawno i jeszcze nie jestem co do nich przekonana... A aktualnie nie mam za dużo czasu jak wcześniej by przysiąść i je poprawić. 

W tym czasie możecie odstawiać kto w ostateczności zostanie mężem Hasoo... Czy Seungcheol, Wonwoo, a może Soonyoung albo w ogóle Mingyu... XD Jestem ciekawa waszych podejrzeń

Miłego dnia ;)

Nałożnica |FFWhere stories live. Discover now