|13|

1.2K 54 0
                                    

Dalej nie wiem o co chodziło Soonyoung'owi. Chodziło o mnie, tego byłam pewna, ale za nic nie chciał mi powiedzieć. Teraz jak gdyby nigdy nic śmieje się z jedną z moich służących po tym jak opowiedział żart, podczas gdy ja siedziałam na murku od fontanny. Plotłam wianek z nudów. Tak bardzo byłam skupiona na zielonych łodygach kolorowych kwiatów, że nie zauważyłam jak śmiechy towarzyszące mi od dłuższego czasu w tle - ucichły. Zaniepokoiło mnie to dlatego podniosłam głowę. Spojrzałam na moich towarzyszy, którzy spokojnie stali. Soonyoung patrzył przed siebie podczas gdy dziewczyna patrzyła na swoje buty. Oznaczało to tylko jedno... ktoś tu jeszcze był. Chłopak nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. Nie odezwał się na co zaczęłam powoli rozglądać się dookoła siebie. W końcu zauważyłam postać siedzącą z książką na murku po drugiej stronie fontanny. To był książę Wonwoo... Serce mi przyspieszyło na jego widok bo nie wiedziałam go od tamtego incydentu... Na szczęście on był skupiony na książce, którą czytał. Był sam. Jak zawsze. Ścisnęłam mocniej niedokończony wianek, który trzymałam w dłoniach zaczynając się mu przyglądać. Przysłaniały jego twarz spadające od fontanny krople wody, ale nie przeszkadzało mi to. Nic mi nie przeszkadzało w przyglądaniu się mu do momentu, w którym podniósł na mnie wzrok. Kiwnęłam głową kłaniając mu się.

- Zostawcie nas samych - odezwał się na co spojrzałam na Soonyoung'a. Ten kiwną głową i odszedł razem z dziewczyną. Odprowadziłam go wzrokiem podczas gdy Wonwoo zajął miejsce obok mnie. Nie zdałam sobie z tego sprawy dlatego spojrzałam ponownie tam gdzie siedział wcześniej jednak go już tam nie było - unikasz mnie? - usłyszałam jego głos za sobą na co się odwróciłam

- Nie, panie - odpowiedziałam. Nie unikałam go celowo...

- To dziwne bo wiedzę cię wszędzie indziej tylko nie w bibliotece - spojrzał na mnie znacząco

- Dlaczego to zrobiłeś, panie? - bałam się zadać to pytanie

- Bo wiedziałam, że Seungcheol patrzy - odpowiedział na co spojrzałam na niego wielkimi zdziwionymi oczami

- Dlaczeg-...

- Żeby widział - przerwał mi lekko zirytowany. Co mnie zdziwiło - On zawsze dostaje wszystko czego chce. Nigdy nie musi na to pracować ciężej niż my. Bo jest pierworodnym synem... Mam tego dość! - mówił. - Idealny i kochany przez wszystkich książę... - prychnął - Najchętniej uciekłbym wtedy z Jihoon'em... Ale wiesz czemu tego nie zrobiłem? - spojrzał na mnie jednak ja milczałam - Bo chciałem codziennie cię widywać - odpowiedział po chwili wpatrywania się w moje oczy - zakochałem się w tobie wcześniej niż Seungcheol. Dużo wcześniej...

- Panie... - ledwo wyszeptałam czego pewnie by nie słyszał gdyby mi się nie przyglądał

- A i tak on tak po prostu ma prawo być z tobą blisko. Ma prawo traktować cię jak żonę i ma prawo robić z tobą co chce. Tylko dlatego że jest starszy... - mówił z coraz to większym gniewem - Chciałem by chodź raz poczuł że musi coś zrobić. By chodź raz poczuł co to cierpienie - Nie wiedziałam co powiedzieć. Co zrobić... czułam się bezsilna. Spuściłam wzrok. Delikatnie poruszyłam dłonią kładąc ją na dłoń księcia Wonwoo. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek wypowiedział tak dużo słów w tak krótkim czasie...

- Nie denerwuj się, panie - odezwałam się w końcu. Książę położył drugą dłoń na mojej. Podniosłam głowę - w moim sercu byłeś pierwszy - wymamrotałam. 

Czułam jak jego napięcie spada jednak naszą rozmowę przerwała nagła strzała wbijająca się w pień drzewa obok nas. Przestraszona cofnęłam dłonie spoglądając w kierunku potencjalnego napastnika. Książę Wonwoo również odwrócił głowę. Na balkonie jednego z dalszych budynków pałacu stała znana mi postać. Chciałam wstać i uciec jednak książę Wonwoo złapał mnie za dłoń

- To Hansol - powiedział ze spokojem. Nie mylił się... Książę Hansol opuścił łuk wskazując palcem w bok dając nam do zrozumienia, że chyba coś się dzieje. Po chwili zniknął z mojego pola widzenia. Książę Hansol nigdy nie chybia... Jakby chciał to by trafił. Książę Wonwoo wstał i dalej trzymając moją dłoń zaczął spokojnie prowadzić w stronę pałacu - Pewnie Soyeon wróciła z Junhui'em - odezwał się podczas gdy ja, mimo że na prawdę chciałam dalej trzymać jego dłoń, puściłam ją. Wydawało mi się to wszystko nie w porządku. Książę przystanął na mój czyn. 

- Obiecałam królowej, że będę uważać na uczucia księcia Seungcheol'a - powiedziałam stając przed nim

- Skoro tak myślisz o wszystkich tylko nie o sobie to pomyśl też o mnie - odpowiedział - A moje uczucia? Wiem, że to presja królowej, ale pomyśl też o sobie - dodał spokojnym głosem. Po chwili na jego twarzy pojawił się minimalny uśmiech - zastanów się z którym będziesz szczęśliwsza. Tymczasem idź pierwsza. Pójdę kilka chwil po tobie - dodał

- Dobrze, panie - powiedziałam. Uśmiechnęłam się lekko kłaniając się mu po czym za jego poleceniem skierowałam się do pałacu. 

Nałożnica |FFWhere stories live. Discover now