|11|

1.3K 59 0
                                    

Bawiłam się z księciem Mingyu w chowanego. Mieliśmy już po dwanaście lat jednak, mimo że ta zabawa była trochę dziecinna to jednak była pierwszą rzeczą jaką przyszła nam do głowy. Po za tym jest to świetna okazja by poznać pałac jeszcze lepiej. Nie wiem ile to trwało już ale aktualnie chowałam się w bibliotece za półkami z książkami. Mało kto tu zaglądał i zapewne dla księcia Mingyu było to ostatnie miejsce, w którym by się znalazł. Pałac był ogramy dlatego umówiliśmy się, że będziemy się chować w odpowiedniej jego części. Myliłam się co do księcia bo tylko słyszałam w pewnym momencie narastający dźwięk kroków. 

- Wiedziałem - usłyszałam tylko jego głos po chwili. Podniosłem głowę i spotkałam się z jego uśmiechem. Niechętnie podniosłem się z podłogi. Otrzepałam swoją szatę po czym spojrzałam na księcia Mingyu. Ten jednak przyglądał się półkom z książkami, za którymi się chowałam - co to? - spytał jakby siebie podchodząc do jednej z nich. Chodziłam za nim wzrokiem zainteresowana. Myślałam, że książę sięgnął po jedną książę, ale do ręki wziął coś innego. Podeszłam bliżej by zobaczyć czy na pewno widzę w jego dłoni klucz...  Wydawało mi się to dziwnie bo pierwszą rzeczą jaka przyszła mi do głowy to to, że to może być klucz do jakiegoś pokoju, a wszystkie pokoje w pałacu są otwarte bo stoi przy nich straż bądź służące... 

- Jak myślisz panie, do czego to? - spytałam patrząc na przybrudzony złoty klucz, który książę trzymał w dłoni

- Może do jakiejś tajemniczej komnaty albo magicznej skrzyni skarbów - odpowiedział z uśmiechem. Sama uśmiechnęłam się pod nosem - trzeba to sprawdzić - powiedział po chwili spoglądając na mnie z ekscytacją

- Ale może ktoś to po protu zostawił bo zapomniał wziąć. Nie możemy... chyba - odpowiedziałam. Ten tylko patrzył na mnie szczerząc się jak głupi do sera - panie... - westchnęłam 

Stałam na balkonie nad domem służących wpatrując się w budynek biblioteki. Dalej nie odkryliśmy do czego był ten klucz. Uśmiechałam się pod nosem przypominając sobie dzisiejszy sen. Stałam tu już jakiś czas. Soonyoung z moją służącą rozmawiali dość cicho obok mnie. 

- Nie pójdziesz tam? - trochę bardziej dojrzalszy głos niż ten, który słyszałam jakiś czas w głowie. Odwróciłam się by zobaczyć księcia Mingyu. Ukłoniłam się lekko się uśmiechając.

- Śniłeś mi się panie - odpowiedziałam na co ten przeniósł wzrok z biblioteki na mnie - a dokładnie to jak znaleźliśmy ten klucz - dodałam na co książę się zaśmiał - pamiętasz?

- Jak mógłbym zapomnieć... - uśmiechnął się - dalej go mam schowanego pod łóżkiem - dodał ciszej

- A dalej nie wiemy do czego jest - odpowiedziałam 

- Mów za siebie - zaśmiał się na co spojrzałam na niego zdziwiona - spotkajmy się o zachodzie słońca w bibliotece - odpowiedział z wielkim uśmiechem na ustach po czym odszedł. Z lekkim zdziwieniem pochyliłam tylko głowę. 

To też uczyniłam. Księżyc na niebie robił się coraz wyraźniejszy. Świecił coraz jaśniej. Przyglądałam się mu z podziwem stojąc na tarasie przed budynek biblioteki czekając na księcia Mingyu. Słońce właśnie chowało się za budynkiem pałacu co oznaczało, że jeszcze byłam przed czasem. Rozglądałam się dookoła bo rzadko kiedy wychodziłam z budynku po zachodzie słońca. Patrzyłam na niebo gdy w pewnym momencie przed moimi oczami ukazał się złoty ozdobny klucz.

- Poznajesz? - usłyszałam głos księcia Mingyu. Z otwartymi ze zdumienia ustami sięgnęłam dłońmi do przedmiotu - chodź - powiedział wchodząc do biblioteki po tym jak wzięłam od niego klucz. Poszłam za nim. 

Mimo że byłam w bibliotece nie raz to i tak gdy tylko przekroczyłam jej próg zaczęłam się rozglądać. Kurczliwie trzymałam w dłoni klucz i idąc bardzo blisko księcia. Przystanął przy jednej półce z książkami przy ścianie. Prawie na niego wpadłam jednak na szczęście do tego nie doszło. Półka była dość niska a nad nią wisiał ręcznie wyszywany obraz ogrodu królewskiego. Książę Mingyu zdjął go kładąc na książkach. Spojrzałam na niego zdziwiona jednak po chwili wróciłam wzrokiem do ściany.  ściana przy tej szafce była pokryta kamieniami. Zauważyłam, że dookoła jednego z nich nie było betonu. Był poluzowany! Właśnie do niego sięgnął książę by go wziąć w dłoń. Otworzyłam oczy jeszcze szerzej gdy odłożył kamień na podłogę i włożył rękę do dziury, którą ten kamień zasłaniał. Wyjął dłoń trzymając w niej małą błękitną szkatułkę.

- Czyń honory - odezwał się ustawiając szkatułkę przodem. Włożyłam klucz do otworu i mimo że wiedziałam, że się otworzy to i tak uśmiechnęłam się pod nosem gdy przekręciłam klucz, a wieczko szkatułki odskoczyło do góry. 

- J-jak żeś ty to znalazł, panie - powiedziałam wpatrując się w pudełko jednak po chili podniosłam moje wielkie oczy na księcia Mingyu. Ten tylko uniósł wieczko bym mogła zobaczyć co było w środku...W środku była jakaś kartka i nasiona, ale największą moją uwagę przykula srebrna wsuwka do włosów w kształcie słonecznika. Delikatnie wzięłam ja w dłonie. Była piękna...

- Zielone liście, słońca promienie. Pani co ptaki rozumie i pan co łzami i krwią nad rzeką króluje. Zielone liście i słońca blask. Pni, której uśmiech rozkwita jak kwiat i pan będący wiosną jej uśmiechu. Zielone liście i światło słońca. Kraina to nie ma końca. Słoneczny kwiat, łzami podlewany w krople krwi przyozdobiony. Na drzewie siedzi ptak. Śpiewa. Przygląda się. Zielone liście i słońca promienie. Pochłaniają krainy nadzieję. - słuchałam uważnie głosu księcia. Przyglądając się żółtemu kamieniowi przypominającego diament, znajdującemu się na wsuwce. Podniosłam głowę na księcia Mingyu ten spojrzał na mnie znad kartki - co to może oznaczać? - spytał. Wielkimi oczami myślałam nad tym pytaniem. Rozglądałam się po bibliotece. Czy to miało jakiś sens? Nie wiem. Westchnęłam patrząc ponownie na wsuwkę. Spojrzałam na nią, ale coś mi powiedziało żeby spojrzeć bardziej przed siebie. Podniosłam wzrok na półkę z książkami, przy której staliśmy

- Ogród królewski - wypaliłam nagle patrząc na dalej znajdujący się na książkach materiał.  

Nałożnica |FFWhere stories live. Discover now