|15|

1.1K 57 0
                                    

Mieliśmy dziesięć lat. Razem z księciem Mingyu bawiliśmy się w berka na dziedzińcu. Tym razem była moja kolej by uciekać. Beztrosko biegłam przed siebie. W momencie, w którym odwróciłam się by spojrzeć na księcia Mngyu spotkałam się z czyimś ciałem. Mój uśmiech zbladł jednak spojrzałam na kogo wpadłam. Była to księżniczka Soyeon. Od razu pochyliłam głowę.

- Przepraszam - powiedziałam 

- Mam cię! - krzyknął książę Mingyu, który pojawił się obok mnie - Co słychać Soyeon? - powiedział po chwili

- Nic, Oppa - odpowiedziała. Podniosłam głowę spotykając się z jej morderczym spojrzeniem. Po chwili odeszła z uśmiechem. 

- Stało się coś? - spytał

- Czemu mnie nie lubi... - wymamrotałam

- Oj no wiesz... jest nas dużo i pewnie jest zazdrosna, że nasza mama ciebie też traktuje jak córkę i pewnie jest zła bo tak nagle się pojawiłaś - odpowiedział. Wiedziałam, że to prawda dlatego poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Chociaż czego ona może mi zazdrościć... Braku rodziców... Braku domu... 

- Tak wiem - jęknęłam i odeszłam ze spuszczoną głową

- Ej nie bądź smutna... - powiedział doganiając mnie - Jak jesteś smutna to nie jesteś już taka ładna - dodał na co podniosłam na niego wzrok przymrużając oczy. Zrobiło mi się cieplej na te słowa i nawet ciężko było mi powstrzymać uśmiech - Jeej... - uśmiechnął się - wiedz, że ja cię lubię - dodał gdy mnie objął...

Przypomniałam sobie ten sen widząc księżniczkę Soyeon strzelającą z łuku obok księcia Hansol'a. Często spędzali razem czas i lubili ze sobą rywalizować. Co jakiś czas spoglądałam na stojącą z boku Harin. Stała jak zawsze przyglądając się kostce brukowej razem z resztą służących rodzeństwa. 

- Teraz przyznaj się ilu strażników się w niej podkochiwało... - zaśmiałam się spoglądając na Soonyoung'a stojącego obok mnie. Soyeon jest śliczna i to trzeba przyznać. Skoro służce non stop plotkowały o książętach to jestem pewna, że strażnicy nie raz jawnie podziwiali jej urodę. Chłopak się roześmiał.

- Tych dwóch tam... na pewno - odpowiedział dyskretnie pokazując na strażników księcia Hansol'a. Gdy spojrzałam w tamtą stronę zauważyłam, że faktycznie jej się przyglądają. 

- A ty? - spytałam z uśmiechem spoglądając na niego

- N-nie zawracałem sobie głowy takimi sprawami... - powiedział, a na jego twarzy uśmiech zmalał - skupiałem się na treningach - dodał poważniejszym tonem jednak ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Wyglądał uroczo chcąc ominąć ten temat. 

- Oj no powiedz... - klepnęłam go w ramię - któraś na pewno wpadła ci w oko - dodałam. Ten spojrzał na mnie lekko zirytowany. Po chwili lekko się uśmiechnął kiwając głową by zaprzeczyć -  w takim razie zazdroszczę ci, że nie masz problemów sercowych - westchnęłam wracając wzrokiem do Soyeon i Hansol'a. Mimo to czułam na sobie jego wzrok i słyszałam cichy chichot służącej. Pewnie przypomniał jej się jakiś żart... - Chyba pójdę do biblioteki - powiedziałam przerywając chwilową ciszę. Podniosłam na niego wzrok po czym rozeszliśmy się w swoje strony. 

Przekroczyłam próg budynku biblioteki z uśmiechem na twarzy. Nie schodził on z niej do momentu, w którym podeszłam do jednej z półek. Po jej drugiej stronie zobaczyłam postać księcia Seungcheol'a. Zaskoczyła mnie tu jego obecność. Nie zdziwiłabym się gdyby to był książę Wonwoo. Jednak wyraźnie widziałam stojącego przede mną księcia Seungcheol'a skupiającego się na książce. 

- C-co tu robisz, panie? - spytałam zdziwiona. Miałam lekki mętlik w głowie żeby wyjść z tej biblioteki i odpuścić sobie jego towarzystwo, ale ciekawość wygrała. Książę podniósł głowę znad książki na co na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. 

- Sprawdzam co tak bardzo ciągnie cię do tego miejsca - powiedział zamykając książkę i podchodząc bliżej mnie - kilka dni cię nie widziałem - dodał - Mam nadzieję, że Soonyoung pilnuje czy jesz i masz się dobrze 

- Nie martw się, panie. Soonyoung bardzo o mnie dba - odpowiedziałam zgodnie z prawdą 

- Albo mi się wydaje albo jesteście ze sobą zbyt blisko jak na to, że jest twoim strażnikiem - skomentował 

- Owszem to z nim najczęściej rozmawiam... i ponieważ to jemu zaufałeś odnośnie mojego życia to ja jemu też ufam - odpowiedziałam patrząc mu się w oczy. Książę uśmiechnął się podchodząc jeszcze bliżej mnie. Sięgnął dłońmi mojej twarzy po czym złożył na moim czole delikatny pocałunek. 

Nałożnica |FFWhere stories live. Discover now