|16|

1K 59 0
                                    

- Jak daleko poza terenem pałacu byłeś - spytałam księcia Mingyu. Siedzieliśmy przy jednym ze stołów w bibliotece rozmyślając nad skrzynką, do której znaleźliśmy klucz. A dokładnie jej zawartością. - To mogą nie być ogrody królewskie - zaczęłam. Książę Mingyu raczej nie wybierał się w tamte strony. On raczej przechadzał się po centrum, poznawał mieszkańców i spędzał czas z dziećmi w sierocińcu. Unikał przejażdżek w stronę pól i lasów. - Wiesz ostatnio gdy byłam na przejażdżce z Soonyoung'iem jezioro, przy którym gdzie zazwyczaj jeździliśmy było już zajęte przez Soyeon i jej męża - mówiłam na co spotkałam się z zainteresowanym spojrzeniem księcia Mingyu - dlatego pojechaliśmy gdzie indziej. Pojechaliśmy za las i rzeka doprowadziła nas do jednej góry. Za nią zobaczyłam ogrody królewskie... - powiedziałam 

- Co? - zdziwił się

- Nie no, nie były to ogrody królewskie bo to nie teren pałacu, ale to miejsce było identyczne - odpowiedziałam jednak dalej na jego twarzy widniało lekkie niedowierzanie - Ja siedzę w tych ogrodach królewskich coraz dłużej w poszukiwaniu inspiracji, a to jest możliwe, że to nie o nie chodzi 

- No to wydaje mi się dziwne... - mruknął 

- No nie wydaje mi się, że to jest przypadek, że istnieją dwa wręcz takie same miejsca - odpowiedziałam - chociaż dalej nie wiem o co chodzi i czego my w ogóle szukamy - dodałam po chwili, łapiąc się za głowę. Ostatnio spacerując po ogrodach królewskich zaczęłam się bardziej rozglądać. Zaczęłam się bardziej przyglądać drzewom i ich pieniom, murom fontanny oraz nawet grzebać stopą przy krzewach w ziemi. Ale nic to nie dało. 

- Dalej się przyjaźnicie widzę - usłyszałam damski głos. Gdy podniosłam wzrok na wejście zobaczyłam postać księżniczki Soyeon.

- No tak - odpowiedział książę podczas gdy księżniczka zajęła miejsce obok niego po czym posłał mi uśmiech

- Masz ładne szaty jak na służącą - odpowiedziała kierując to zdanie w moją stronę

- Awansowałam - odpowiedziałam przewracając oczami

- Dożo cię ominęło - zaśmiał się książę Mingyu - powiedz jak ci się żyje w Chinach - spytał przerywając jej ponieważ jeszcze coś chciała powiedzieć. W duchu dziękowałam mu za to.

- Fantastycznie - odpowiedziała z promiennym uśmiechem na ustach. Nie sądzę żeby było tam aż tak fantastycznie... - Chiny są piękne, pałac Jun'a też niczego sobie. Ciepło mnie tam przyjęto i nie żałuję, że mnie za niego wydano - dodała dalej się szczerząc

- Nie wątpię - wymamrotałam pod nosem

- Nie widziałam Jihoon'a... - odezwała się po chwili - Co u niego słychać? - dodała na co razem z księciem Mingyu wymieniłam się spojrzeniami.

- T-to ty nie wiesz? - spytał 

- Czego? - zdziwiła się

- Książę Jihoon uciekł z pałacu kilka miesięcy po tym jak ty wyjechałaś - odpowiedziałam. Ta spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem - ...pani - dodałam szybko

- Czemu nikt mi tego nie powiedział? - zadała sobie sama pytanie. Spojrzała na księcia Mingyu, który tylko wzruszył ramionami - A-ale dlaczego uciekł?

- Najwyraźniej tutaj nie jest tak fantastycznie jak się wydaje - odpowiedział jej brat

- O tu jesteś... - usłyszeliśmy kolejny głos. Tym razem był męski, którego nie poznałam. Gdy spojrzałam na osobę zajmującą miejsce obok mnie zorientowałam się, że to był książę Junhui. Gdy spotkałam się z jego spojrzeniem kiwnęłam głową. Zdziwiłam się, że umiał tak dobrze język koreański, ale bardziej skupiłam się na przyglądaniu się jego twarzy. Trzeba przyznać, że jest przystojny... Odchrząknięcie księżniczki przywróciło mnie do rzeczywistości. Natychmiastowo spojrzałam na księcia Mingyu. 

- Tak... rozmawiałam sobie z rodzeństwem - odpowiedziała na co spojrzałam na nią zdziwiona

- Oo... nie wiedziałem, że masz jeszcze siostrę - odpowiedział odwracając głowę w moją stronę. Lekko nieśmiało się uśmiechnęłam

- No-o teoretycznie nie jesteśmy spokrewnione jednak królowa traktuje ją jak córkę - odpowiedziała spokojnie. Mówiła zupełnie innym tonem jakim mówiła przed chwilą. Mogłabym uwierzyć, że jest miłą osobą... Jednak dalej chodziło mi po głowie, że nazwała mnie siostrą... 

- Też chciałbym mieć taką dobrą relację z Minghao... - westchnął książę Chin - nikt by nie pomyślał, że jesteśmy braćmi - zaśmiał się 

- Właśnie Hasoo - odezwał się nagle książę Mingyu. Podniosłam na niego głowę, na co ten podniósł się z krzesła - chodź na chwilę - dodał wychodząc z biblioteki na co również wstałam idąc za nim, wcześniej kłaniając się Soyeon i jej mężowi. 

- Co, gdzie idziemy? - spytałam gdy już wyszliśmy

- Nie wiem, chciałem stamtąd wyjść - zaśmiał się - ale możemy jeszcze raz zobaczyć ogrody królewskie... 

Nałożnica |FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz