|20|

982 53 2
                                    

- Nie musiałaś tak się do niego odzywać - odezwał się Soonyoung przerywając ciszę. Dojechaliśmy do głazu jednak ponownie wolałam wybrać się w tamto miejsce podobne do ogrodów. Dlatego właśnie wyjeżdżaliśmy z między drzew. 

- Trochę zasłużył - powiedziałam rozglądając się - poza tym to śmieszne, że ma jeszcze tupet tutaj wracać. Sama mogłabym nazwać go teraz przybłędą - dodałam, a Soonyoung zdążył mnie dogonić by jechać obok 

- A co jak ci teraz coś zrobi? - spytał zmartwionym głosem

- Właśnie, jak ramię? - spytałam po części olewając jego pytanie

- Nie boli - powiedział - przyzwyczaiłem się do takich zadrapań...

- Zadrapań? - zaśmiałam się spoglądając na niego znacząco

- W początkowych treningach to była norma - zaśmiał się. Dojechaliśmy do tego miejsca jednak ja tylko zwolniłam. Nie było za ciepło żeby tu siedzieć dlatego pojechaliśmy dalej. Jadąc na koniu nie odczuwało się, że robiło się coraz mroźniej. 

Z ciekawości przejechałam obok skał by zwiedzić nowe tereny. Będące za nimi pole nie różniło się prawie niczym od tego przed wjazdem do lasu z jeziorem. Jedynie na horyzoncie był kolejny las. Nie chciałam jeszcze wracać dlatego skierowałam się w stronę horyzontu. Dość sporą chwilę czasu jechaliśmy w ciszy. Wsłuchiwałam się w szum gałęzi drzew i rżenie koni. Delektowałam się ciepłem jakie emanowało od klaczki, na której siedziałam. A uśmiech pojawił się na mojej twarzy gdy promienie słoneczne starały się wyjść zza chmur.

- Czemu książę Seungcheol nie zostawił sobie ciebie jako strażnika skoro jesteś synem generała - spytałam po części sama siebie przerywając ciszę. Spojrzałam na Soonyoung'a - chyba powinieneś być strażnikiem kogoś ważniejszego 

- Najwyraźniej jesteś ważna dla księcia Seungcheol'a - westchnął - Poza tym... przyjaźnimy się i chciał mieć pewność, że żaden inny strażnik nie postawi swojego życia przed twoje - dodał

- Jesteś w stanie oddać za mnie życie? - spytałam lekko zszokowana

- Taka wola każdego strażnika - westchnął - jesteś moją przyjaciółką, ale wciąż jestem twoim strażnikiem - dodał. Wiedziałam że strażnicy trenują by za kogoś walczyć, ale tak samo jak zrobiło mi się ciepło na sercu, że mógłby oddać za mnie życie tak samo mnie to zabolało... 

- Opowiadałeś historie o księciu Hansol'u... - zaczęłam z uśmiechem chcąc rozluźnić atmosferę - Masz podobne o księciu Jihoon'ie? - spojrzałam na niego z uśmiechem. Ten tylko odwrócił głowę w przeciwną stronę, ale zauważyłam, że starał się powstrzymać uśmiech

- Wiedz, że popołudnia z alkoholem były częste - odezwał się w końcu - Zdarzało się tak jak wtedy jak dołączył do nas książę Hansol, że któryś z książąt też z nami był - spojrzał na mnie - Włączając nie tylko księcia Jihoon'a, ale nawet księcia Seungcheol'a - dodał na co zrobiłam wielkie oczy - prawdopodobnie jedyna słabość księcia Jihoon'a to alkohol - stwierdził - potrafisz wypić więcej od niego - zaśmiał się spoglądając na mnie na co sama się zaśmiałam - wypił tylko cztery kieliszki, a już wyznawał miłość o dziwo nie kieliszkowi... tylko mi - roześmiał się - a trzeba podkreślić fakt, że on nie ma uczuć - dodał na co roześmiałam się jeszcze bardziej 

- Oj tak - skomentowałam. Zanim się obejrzeliśmy dojechaliśmy do skraju lasu. Dopiero teraz się zorientowałam, że ten las nie był gęsty. Za kilkoma rzędami drzew już było widać prześwitujące pola. Gdy się dobrze przyjrzałam zorientowałam się, że to było pole słoneczników. Już przekwitniętych słoneczników... Dopiero po jakimś czasie skojarzyłam to z obrazem w sierocińcu...


Nałożnica |FFWhere stories live. Discover now