67 - Nie chcę, aby zmarnowała sobie przeze mnie życie

2.1K 188 18
                                    

Gdy Igor opuszcza moje mieszkanie znów zostaję sam ze swoimi myślami. Potrzebuję się kogoś poradzić. Kogoś, komu w stu procentach ufam i wiem, że będzie obok zawsze, gdy będę tego potrzebować.

Wyciągam z kieszeni telefon i wybieram odpowiedni numer, po czym wciskam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach w końcu słyszę wyczekiwany głos.

- Cześć synku - w jej głosie wyczuwam, że się uśmiecha.

- Cześć mamo - odpowiadam też lekko się uśmiechając - Co u ciebie?

- W porządku. A ty jak się czujesz? Rehabilitacja daje efekty?

- Żadne - przyznaję szczerze, czując łzy w oczach - Mam już tego dość, mamo...

- Hej, synku - mówi zatroskana - Posłuchaj mnie kochanie. Naprawdę wiem, że nie jest ci łatwo, mi też nie jest, gdy widzę jak bardzo się męczysz. Jesteś moim najukochańszym dzieckiem, zrobiłabym wszystko, aby zwrócić ci radość z życia - po moim policzku spływa łza - Ale wiem, że jesteś silny. Silniejszy nawet niż ty sam myślisz, że jesteś. Nie raz to udowodniłeś, pamiętasz?

- Pamiętam - odpowiadam prawie szeptem.

- Z całego serca w ciebie wierzę. W ciebie i w to, że będzie wszystko dobrze. Bo musi być, mam rację?

- Chciałbym - wzdycham powstrzymując resztę łez.

- A co u Zuzi? - zmienia temat.

- Właśnie... zadzwoniłem, bo potrzebuję się ciebie o coś poradzić.

- W takim razie pytaj - rzuca od razu.

- Czy jeżeli kogoś bardzo się kocha, ponad życie, to czasem trzeba pozwolić mu odejść? - pytam, a w telefonie przez chwilę słyszę ciszę.

- To zależy od sytuacji, skarbie.

- Na przykład, jeżeli wiem, że jej ciężko, bo jestem dla niej tylko ciężarem i prawdopodobnie nigdy już nie będę dla niej kimś, przy kim będzie czuła się bezpiecznie? Bo nie będę mógł stanąć w jej obronie? Bo możliwe, że do końca życia będzie musiała mi we wszystkim pomagać?

- Sebastian, o czym ty mówisz?

- Nie chcę, aby zmarnowała sobie przeze mnie życie...

- Posłuchaj... - kobieta wzdycha do telefonu - Kilka tygodni temu, gdy was odwiedziłam, miałam wrażenie, że Zuzia bardzo się o ciebie troszczy, stara się jak tylko może. Chce ci pomóc, ulżyć trochę... chyba, że się mylę to mnie popraw.

- Nie - zaprzeczam - Masz rację.

- Wolałbyś, aby było inaczej? Aby zostawiła cię samemu sobie? Czujesz się samotny?

- Przy niej? Nie - lekko uśmiecham się sam do siebie.

- Widzisz, ona robi wszystko, abyś był szczęśliwy.

- A co, jeśli ona przez to nie jest? Co, jeśli zrobiłem głupotę, która ją zraniła?

- Napraw to - odpowiada od razu - Okaż skruchę i pokaż, że ci zależy. To powinieneś zrobić, a nie się poddawać.

- Nie chcę być dla niej ciężarem.

- Nie jesteś - słyszę za sobą głos. Odwracam się i zauważam w wejściu do salonu brunetkę.

- Mamo... muszę kończyć, zadzwonię później.

- Pewnie, kocham cię, pa - żegna się.

- Ja ciebie też - odpowiadam i od razu się rozłączam - Długo tu stoisz? - zwracam się do Zuzi.

- Jakieś pięć minut, słyszałam wszystko co mówiłeś, aż w końcu musiałam to przerwać... jak możesz w ten sposób myśleć? Uważasz, że jestem z tobą z litości? - marszczy brwi przyglądając mi się.

- Nie, to nie tak...

- Posłuchaj mnie - przerywa mi i siada na fotelu naprzeciwko mnie - Przerabialiśmy już to kilka razy, Sebek - patrzy prosto w moje uczy - Co muszę zrobić, abyś w końcu mi uwierzył?

- To nie tak miało wszystko wyglądać - spuszczam wzrok na swoje dłonie.

- Mieliśmy iść do przodu. A jak mamy iść do przodu, skoro ciągle stoimy w tym samym miejscu? Ciągle przerabiamy to samo. Chcesz odejść? Tylko dlatego, że robię wszystko, abyś czuł się jak każdy, zdrowy człowiek?

- Przepraszam - przenoszę na nią wzrok - Nie wiem co się ze mną dzieję - przyznaję.

- Ja też - wzdycha - Może ty... powinieneś porozmawiać ze specjalistą?

- Słucham?

- Mam na myśli psychologa - wyjaśnia - To wszystko siedzi w twojej głowie.

- Nie przesadzasz? - unoszę brwi do góry.

- Ja przesadzam? To jak nazwiesz to, co ty robisz? Wybacz to, jak teraz to określę, ale chyba nie mam na to innych słów. Ty po prostu nas niszczysz, Sebastian. Przez to, co przez te kilka miesięcy uzbierało się w twojej głowie. I jeśli dalej się tak będziesz zachowywał to osiągniesz swój cel, bo chyba do tego dążysz.

- Nie mów tak - zaprzeczam ruchem głowy - Naprawdę jestem ci wdzięczny za wszystko, ale... po prostu boję się, że cię to kiedyś przerośnie.

- A gdybym to ja była na twoim miejscu?

- Mówisz o wózku? - marszczę brwi.

- Tak - przytakuje - Odszedł byś? Zostawił mnie samą? Byłoby ci obojętne co się ze mną stanie?

- Oczywiście, że nie.

- Czyli zrobiłbyś dla mnie to samo?

- Tak - odpowiadam od razu.

- Widzisz? W tym momencie odpowiedziałeś sobie sam na wszystkie twoje wątpliwości - wzdycha.

Wstaje z miejsca i wychodzi z pokoju, kierując się na schody.

Ona ma rację. Zrobiłbym dla niej dokładnie to samo. Nigdy nie zostawiłbym jej samej.

To moja wina. Pora to wszystko zmienić.

CRY BABY / WHITE 2115 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now