61 - Nauczysz się od nowa chodzić

1.9K 167 34
                                    

×CZWARTY× NA DOBRANOC😂😘❤

Kilka miesięcy później - Sebastian

- Ja już tego dłużej nie zniosę! - uderzam pięścią w ścianę, po czym wplatam palce we włosy.

- Sebastian! - upomina mnie brunetka i siada na łóżku, naprzeciwko wózka - Uspokój się.

- Nie, nie Zuza! - odpowiadam przez zaciśnięte zęby i ciągnę za końcówki moich włosów - Chodzę już prawie pięć miesięcy na tę pieprzoną rehabilitację, a nie ruszyłem jeszcze nawet palcem! - czuję jak do moich oczu napływają łzy.

- Potrzeba cierpliwości, błagam cię... leczenie trwa miesiącami, latami...

- To bez sensu - przenoszę wzrok na ścianę przygryzając wargę - Nie pójdę tam więcej.

- Żartujesz?

- Nie - odpowiadam stanowczo - To strata czasu, do końca życia będę jeździł na tym wózku!

Podjeżdżam do drzwi balkonowych. Zgarniam po drodze papierosy i odpalam jednego, gdy znajduję się na tarasie, i mocno się zaciągam.

Kilka miesięcy temu poszedłem na pierwszą wizytę do rehabilitanta. Na początku się nie zniechęcałem, jednak od kilku tygodni brak efektów wyjątkowo mnie irytuje. Coraz bardziej tracę nadzieję, że kiedyś jeszcze wstanę o własnych siłach.

Przecieram twarz dłonią, wycierając pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Czuję jak brunetka owija od tyłu ręce wokół mojej szyi, a po chwili cmoka mój policzek.

- Nie poddawaj się, proszę... jeśli nie dla siebie, to zrób to dla mnie - mówi prosto do mojego ucha.

- Zrozum, że coraz bardziej się do tego zmuszam - wzdycham - To nie ma sensu.

- Nie prawda, oczywiście, że ma - opiera swoją głowę o moją - No proszę... wejdę dziś tam z tobą - proponuje.

- Sam nie wiem - zastanawiam się - Jeszcze trochę i mnie zostawisz.

- Czemu ciągle to powtarzasz? - wzdycha ciężko i staje naprzeciwko mnie - Kiedy zrozumiesz, że nie ma dla mnie znaczenia to, czy jeździsz na tym wózku, czy nie? Kocham cię takiego jaki jesteś, jakiś cholerny wózek tego nie zmieni, rozumiesz?

Patrzę jej w oczy i wzdycham spuszczając wzrok na swoje dłonie, po czym wyrzucam używkę, której prawie w ogóle nie spaliłem.

- Przepraszam - przerywam ciszę, przenosząc ponownie na nią wzrok.

- Przepraszasz ciągle za to samo, Sebastian. Po prostu przestań powtarzać coś, co jest nieprawdą - nalega.

- Dobrze - zgadzam się.

- To jak z tą rehabilitacją? - brunetka przygląda mi się unosząc brwi do góry.

- Muszę? Zuza, to nie m...

- Ma sens - przerywa mi i zaczyna pchać wózek do wyjścia z balkonu, a po chwili, i z domu.

×××

- Jeśli nie będziesz w to wierzył, prawdopodobnie nigdy nie staniesz na nogi, tego chcesz? - rzuca ostro w moją stronę Konrad, mój rehabilitant.

- Nie - przyznaję cicho.

- No właśnie, więc do roboty, już. Nie obijaj się - podchodzi bliżej mnie i pokazuje mi kolejne ćwiczenia, które już znam, a ja wykonuje je kilka razy - Doskonale! Dobrze ci idzie.

- Dzięki - rzucam od niechcenia i chwytam butelkę z wodą, po czym biorę łyk.

- Było tutaj wielu takich jak ty - brunet siada obok mnie na macie

- To znaczy jakich? - opieram się rękoma z tyłu.

- Upartych, zrezygnowanych, przekonanych, że zostali uwięzieni na wózku już do końca życia. I wiesz co?

- Co? - skanuję go wzrokiem.

- Po miesiącach, czasem latach ciężkich ćwiczeń  udało im się wstać.

- Naprawdę? - marszczę brwi.

- Naprawdę - skina głową - U ciebie widać na odległość to, że się poddałeś, a to najgorsze co można zrobić.

- Wiem - przyznaję przenosząc wzrok przed siebie - Ten wypadek cholernie mnie zmienił.

- Wierzę.

- Zawsze dążyłem do celu, a teraz... masakra - wzdycham.

- Teraz też będziesz dążył. Nauczysz się chodzić od nowa, więc jedziemy z tym, bo szkoda czasu.

×××

Siedzę na kanapie popijając whisky i zastanawiając się nad tym wszystkim. Chcę walczyć dla Zuzi, wiem, że bardzo jej na tym zależy. Przez całe życie nikt nie okazał mi tyle miłości, cierpliwości i wyrozumiałości, co ona przez te kilka miesięcy. Naprawdę chcę pokazać jej, że uda mi się. Chcę to zrobić dla niej.

Gdyby nie ona już dawno bym się poddał. Pewnie nawet nie zacząłbym tego cholernego leczenia. Nie wiem, co bym bez niej zrobił. Kurewsko kocham ją za to, co dla mnie robi.

W tym momencie wpada mi do głowy pewien pomysł, a na moje usta wdziera się pierwszy raz od dawna, szczery uśmiech.

CRY BABY / WHITE 2115 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now