Rozdział 17

67 4 4
                                    

Po 2h byłem gotowy do drogi, musiałem załatwić sobie trochę broni i amunicji od pracowników Bloodbone'a.... Gdzie teraz? On poleciał na północ? Nie, na południe... No to na południe... Idąc sobie myślałem ile on już mógł zrobić... Cholera, może mieć już własną mafię... A ja sam... Zawsze jestem sam... Nie cierpię życia łowcy nagród... Ale to jedyne co mi wychodzi... Kiedyś, pamiętam, miałem przyjaciółkę, bardzo ładna, sympatyczna, ale tajemnicza, przez co nie poznałem jej imienia. Teraz przy każdym zadaniu mam nadzieję że ją odnajdę... Ale to tylko marzenie, które się pewnie nawet nie spełni.
Gdy tak rozmyślałem, nagle nad moim kapeluszem przeleciała kula. Schowałem się za dużym kamieniem i nastała salwa. Bandyci? Wieżyczki? A może jego kuce...? Wyjrzałem tylko i zobaczyłem na budynku stojące wierzyczki. Co do... To musi być jego baza... Szybko zobaczyłem co i gdzie i ogarnąłem że jest pusta. Chata wolna... Można by wbić, ale to miało być "tajne"... Ominąłem to miejsce i postanowiłem pójść za śladami kopyt... Może rzeczywiście ma jakąś mafię... Kurwa... Przełknąłem ślinę i ruszyłem za nimi. Szli na bagna... Super po raz kolejny będę w gównie po uszy... Nie ma to jak iść w chuj wie gdzie i to na dodatek bez pewności co dalej. Jeżeli przeszli przez bagna, to stracę trop i będę w dupie. Ale cóż, roboty się nie wybiera, robi to znaczek, a jego nie można ani zmienić ani go wybrać. Chociaż słyszałem że RedEye'owi się udało. Ale nie chcę skończyć jak on. Lubię swój wygląd. 24 lata, biały jednorożec z jaśniejszą grzywą i ogonem, oboje z szmaragdowo-szafirowym paskiem. Ubrany w niewielkie juki, szary, kowbojski kapelusz z dziurą przez sierodek i czerwoną chustę w białe kropki. Mój znaczek to czaszka w jasno fioletowych płomieniach. Z złotymi monetami, zamiast oczodołów. Czaszka ze złotymi oczami, jak przywykłem mówić, symbolizuje mój zawód, łowcę nagród. Płomień wokół niej, natomiast, perfekcyjny refleks magiczny. A same te monety - szczęście. I gdyby nie to szczęście, które mnie przywiodło do Bloodbone'a to bym pewnie zginął jak moje ofiary, lub gorzej. Jak ofiara łowców niewolników RedEye'a! To po prostu śmieszne... Niby szczęście ale pech. Nie lubię sprawiać kucykom bólu ani cierpienia, nie mogę na to patrzeć! Ale mam taki uroczy znaczek... Dlatego moja ulubiona broń: Snajperka. Cicha, wręcz bezgłośna a mordercza i nie muszę patrzeć co się stało dalej, bo strzelam z bardzo dużego dystansu, zaraz po strzale odkładam broń i czekam... Czekam... Czekam... Aż ktoś w końcu zawoła: TRUP! Jak się tak nie stanie, wracam następnego dnia, i następnego i tak dalej i tak dalej, aż wykonam zadanie. W sumie... Nigdy jeszcze nie spudłowałem. Ale tak postanowiłem robić. Choć by nie wiem co, wykonać zadanie, nawet jeżeli klient jest martwy. Raz pamiętam klient był ofiarą i było dosyć dziwnie, miałem kropnąć tego, który zlecił mi to zadanie... Dla wyjaśnienia, nie, nie pracuję tylko dla Bloodbone'a. Jak znajdzie się gdzieś jakaś robota, też biorę. Ale na szczęście, nie mam samych "krwawych" zleceń. Czasami robię za kuriera. Oczywiście płaci i nadawca i odbiorca. Jak nadawca nie zapłaci, nie przyjmuje zadania, jak odbiorca nie zapłaci, to już zależy czy mam dobry dzień. Jeżeli tak, zabieram paczkę i idę do nadawcy i rządam pieniędzy, jak nie, to go zabijam i otwieram paczkę. A jak jestem maksymalnie wkurwiony, to zabijam obu i paczkę sobie zostawiam. A czemu ją otwieram w każdym scenariuszu? Bo jestem ciekaw co w środku, może to być jakiś śmieć, a może coś co mi się spodoba. Raz znalazłem w tym modyfikator do mojego karabinu snajperskiego, o wartości 1 000 000 kapsli! Nie wiem skąd oni go wzięli, ale od tamtego czasu się z nim nie rozstaję. Nawet nadałem mu nazwę, "Zwiadowca", gdyż ten modyfikator, pozwala na zrobieniu z niej pistoletu i karabinu maszynowego! Tak naprawdę, to jest nowa komora zamkowa z możliwością odczepienia i doczepienia nowej lufy, kolby, lunety... Wszystkiego! I to w bardzo krótkim czasie! Znalazłem go w moje 20 urodziny. Piękna rzecz... No, my tu gadu gadu a robota ucieka. Jest tak ja przypuszczałem... Przeszli przez bagna... Ech... Ale... Jak wyszli to zostawili ślady z błota! Musiałem okrążyć całe bagna by do tego dojść... Nie pytajcie ile to zajęło... Komu w drogę, temu w czas!

-----------------------------------------------------------
Moim zdaniem ten rozdział to najlepszy jaki napisałem do tej pory! Pochwalcie się co wy o tym sądzicie ;) tak czy siak, tak jak tu SkullMagic powiedział, "komu w drogę, temu w czas" tak i ja się zabieram za tłumaczenie Fallout Equestria na forum. Mogę też dać pewnego rodzaju spoiler (musicie się domyśleć co nim jest ;) ) co do mojego kanału Na YT, link macie niżej, tak więc Ad Victoriam!

https://m.youtube.com/channel/UCh76eCvBbO6UWXLh2qS1DGQ

Życie ZłodziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz