Rozdział 2

114 13 2
                                    

Po chyba godzinie rozmowy z Ren, Zaczęła mnie oprowadzać po budynku...
-Cóż to chyba wszystko...
-Hmmm... Rozumiem... A ty... Gdzie mieszkasz...?
-Yyy... Ja... No... Daleko...
Ta, jasne.
-Nie wolałabyś może tutaj...?
-Pewnie!
Jak ona potrafi zaskoczyć... Uśmiechnąłem się z lekkim zaskoczeniem.
-Skoro tak to pomóż mi to urządzić!
-Zgoda!
Ja się zastrzelę... Gdyby nie fakt, że nic, poza CyberShot'em, z 5 bateriami, nie ma amunicji to może... Tak, jestem takim geniuszem, że wziąłem broń, ale już nie amunicję...
-No to tak - gdy ona mówiła, ja słuchałem z zaciekawieniem - :
-Tam, będzie kuchnia!
-Ok
-Tam, łazienka!
-Ok
-A tu, OGROMNY SALON! - mówiąc to kręciła się przez chwilę i padła na pół kanapy, stojącej obok, zaśmiałem się
-No dobrze, pani "Architekt", czy pasuje, aby na dachu były wieżyczki, oczywiście o ile jakieś znajdziemy...
-Super pomysł!
-A w piwnicy sypialnia...
-No... Niech Ci będzie...
Zaśmialiśmy się i przeszliśmy do działania!
Po prawie 48h, padliśmy prawie trupem na nasze łóżko w sypialni... Nie, nie ze zmęczenia, ale dlatego że bandyci nas zaatakowali... Jednego zastrzeliłem, a drugiego... Ona... Podsumowując: Piękna, zabawna, mądra i Silna! Jednym słowem: IDEALNA! Niestety, ich było 5... Już trzech... Granatów, nie będę używać, bo szkoda naszej pracy, więc wziąłem jakąś rurę i przyłożyłem jednemu w ryj, tak, że zęby poleciały... Natomiast ten obok, postrzelił mnie w bok, i to dość poważnie... I wtedy ona, z kopniaka za nim i przy pomocy deski z gwoździami, zrobiła jajecznicę... Niestety, ja za nią nie przepadam... Zanim zdążyłem coś zrobić, ona zdążyła mu rozwalić łeb, tąże deską...
-Cały jesteś?!?!!
-Tak...
Wyjąłem wzmocniony napój leczniczy i zacząłem pić, po paru minutach, byłem zdrowy, ale został jeden...
-Ja się nim zajmę... - Powiedziałem, lecz zanim cokolwiek zrobiłem, ona mu przebiła czaszkę na wylot, sporym kawałkiem szkła!
-Eyeee - Tak, tylko tyle mogłem zrobić; siedzieć i patrzeć z otwartym pyskiem, jak ona zabija innych...
-No co? Należało mu się...
-Yyyy... Nic...
Ona tylko się uśmiechnęła i powiedziała:
-Trzeba tu posprzątać...
Po jakimś czasie, gdy mój mózg ogarnął, co się stało, powiedziałem żeby zabrać z nich przydatne rzeczy, ona tylko przewróciła oczami i powiedziała "jak chcesz". Zatkało mnie... Ona... Oni... Ja... Ja Chyba zwariowałem...
-Ren... Ja... Byłaś niesamowita! - rzuciłem się na nią i pocałowałem... - Och... - zaczerwieniłem się jak nie wiem- Wybacz... Ja...
Ona nic nie powiedziała... Pocałowała mnie...

Życie ZłodziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz