Rozdział 6

58 12 0
                                    

Spadałem przeklinając to durne ptaszysko... Wtedy zobaczyłem lecącą, w moim kierunku, Ren...
-Trzymaj się!
Gdybym jeszcze miał czego...
-Lecę po ciebie!
Co za szczęście, że jeszcze mnie kocha... Złapała mnie, a ja ją pocałowałem. Po kilku minutach, nadleciał Leafwind.
-Oskubie cię i zrobię z ciebie rosół, ty ptasi móżdżku!
Ptak, wystraszony, wrócił do K-3, wiedziałem to, bo było to niedaleko i można było to zobaczyć... Zaśmialiśmy się i wylądowaliśmy... Wróciliśmy do K-3 i chcieliśmy wyruszyć dalej, ale kiedy wychodziliśmy, napotkaliśmy przyjaciółkę Ren, Mirie (czyt.: Miri). Gdy się zobaczyły natychmiast przytuliły i wróciliśmy do domu.
-Jak ja ciebie dawno nie widziałam, Ren, co u ciebie? I czym jest ten osioł...?
Że co kurwa? Zaraz ją stąd wyrzucę przez okno...
-Oj tam... To tylko...
No dalej Ren, czekam na odpowiedź...
-Tylko? - zapytała pośpiesznie Mirie
-Tylko... Mój chłopak...
Ta kurde, Rakieta, wyleciała na nią, aż spadły z krzesła i jedna leżała na drugiej, która się na nią patrzyła z lekkim strachem. Zrobiłem co musiałem. Wziąłem ją za kopyta i zdjąłem ją z Ren.
-Ałaj! Nie tak mocno!
-Wybacz - "To za osła idiotko"
-Ah, nic się nie stało, ale ja byłabym lepszym materiałem na żonę, jestem od niej starsza o rok...
Czyli ma 17 lat...
-Możesz się zamknąć?
Pytała tak zniecierpliwiona i poirytowana wyglądała jakby ją chciała zabić...
-No co? - mówiła z uśmiechem na twarzy
-Zamorduje ją... - Ren szeptała tak, że wariatka jej nie słyszała, ale ja tak
Zaczęliśmy się śmiać i na rozmowie minął... W sumie cały dzień... Ale było śmiesznie...
-To co? Zbierasz się? - Ren, zapytała jakby tego nie chciała, ale wiem że miała jej dość.
-Gdybym miała gdzie...
-Przecież masz dom, koło bagna...
-Niestety już nie... Ghule na nas napadły...
-Ojej, straszne...
Wtedy światełko mi się zapaliło.
-To może tu zostaniesz? Mamy wolny pokój...
Ren wyglądała jakby mnie chciała zabić i pocałować jednocześnie.
-A mogę? - Wyglądała jakby nagle wracała jej wiara w Celestię...
-Czemu nie... Mamy jakiś pokój... Chyba...
Jestem trupem, Ren mnie zabije...
-Ale wygląda okropnie, chyba tam był kiedyś kibel...
Genialny pomysł, Ren...
-Dam radę!
Ren wyglądała jakby zaraz miała zrobić Facepalm'a
-No dobra, skoro chcesz... To ten koło kuchni...
Przynajmniej uczciwa, powiedziała prawdę gdzie jest...
-Już się wprowadzam...
Gdy poszła, Ren mnie spoliczkowała.
-To za to że ją tu zaprosiłeś.
A teraz pocałowała.
-A to za to że masz takie dobre serce...
Niech mnie zgwałcą kopytami celestii, nigdy nie zrozumiem dziewczyn...

Życie ZłodziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz