Rozdział 9

52 7 3
                                    

Wszędzie krew i kości, w klatkach były szczątki kucyków i zwłoki zwierząt. W jednej z czaszek pływała krew a w niej oko... Ren gdy tylko weszła, się porzygała... Orzeźwiający napój... Mirie nawet nie weszła...
-Potwory... - Ren mówiła przez łzy - Dlaczego... Czemu im to zrobili...?
Przytuliłem ją i pocałowałem.
-Nie płacz...
Gdy wytarłem jej łzy, Ren poszła do Mirie. Ja dalej przeglądałem zwłoki... Wśród nich znalazłem 2 butelki Sparkl-Coli, suchary dla Leafwind'a i... Poszedłem na piętro... Gdy weszłem tam, zdziwiłem  się jak nie wiem... Tam było normalnie, bez zwłok... No poza tymi bandytami... Znalazłem amunicję, amunicję, i... Amunicję... Coś jeszcze? Amunicję... Zapomniałem o czymś? A, tak, o amunicji! Chodziłem wszędzie i tylko amunicja... Sprawdziłem sejf a w nim, co? Zgadliście, tylko ta pieprzona AMUNICJA! Mimo naszego niedoboru amunicji, to była przesada... Zaraz, coś tam się świeci... Kolczyk... Zawsze coś... Podobny do mojego... Gdy zszedłem na dół, dałem go Ren. Ucieszyła się, i to jak...
-Łał... Taki prezent... Dziękuję! Kocham cię!
Rzuciła się na mnie i pocałowała, przytulając... Mirie... Nawet nie wiem co robiła... Gdy tu nagle jakby jej się z dupy paliło, przeleciała nad nami, a my osłupieni po kilku minutach, ocknęliśmy się i za nią. Zobaczyliśmy, jak płacze... Przed nią dom koło bagna się cały palił... Zaraz... Czy ona tu nie...? Ou... Podeszłem i ją przytuliłem...
-Tak mi przykro...
Tylko płakała, ale słuchała. Odszedłem, by dać jej chwilę spokoju... Pogadaliśmy z Ren, nie o niej, a o nieistotnych pierdołach. Gdy skończyliśmy, podeszła do nas Mirie i powiedziała:

------------------------------------
Od Autora:
Wybaczcie że krótkie, ale nie miałem ostatnio Weny... No... I telefon mi się zepsuł... Ale niedługo jadę do dziewczyny, więc będzie nowa "Wena"... Do zobaczenia w kolejnych rozdziałach, towarzysze z pustkowi! ;)

Życie ZłodziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz