Rozdział 8

57 8 2
                                    

Do końca podróży, Mirie się do mnie nie odzywała, nie wiem czy to dobrze czy źle, ale było cicho... Dotarliśmy do małej miejscowości, którą mój Pip-Back, nazwał Ponnyville.
-Łał, ale... Śmietnik...
Szliśmy przez to wszystko, uważnie oglądając, czy nigdzie nikogo nie ma... I chuj, prawie oberwałem w oko... Następny Snajper...
-Kryć się!
Czasami się zastanawiam... Czemu ja żyję...
-Nie widzę go! - Zdenerwowana Ren, jest taka piękna...
-Jest na tym spalonym drzewie...
-Widziałeś go?
-No
-Jak?
-Prawie dostałem w oko, więc domyślam się że jest tam, gdzie patrzyłem...
Ren złapała się za głowę...
-No co?
-Nic... Po prostu nic...
Nie wiem o co jej chodzi... Mirie stała z boku i patrzyła na nas jakby pierwszy raz nas widziała...
-Jak go zdejmujemy?
Raz na ruski rok powie coś mądrego.
-Masz pizdolet, zdejmij go, o wielka Daszytko...
Zmieniła kolor, z zielonego na paprykę.
-Dobra! Patrz i ucz się!
Popatrzyliśmy na siebie z Ren, i lekko się zaśmialiśmy... Wychodzi, celuje i... Grad strzał w jej kierunku, była tu szybciej niż tam poszła...
-Yyy ten no... Jeszcze nie jesteście gotowi, by zobaczyć mnie w akcji... Tak, nie jesteście... Więc... Ten... No...
Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam...
-Dobra, zaraz wracam...
Poszedłem i wycelowałem CyberShot'em w Snajpera. Ledwo strzeliłem, a ten wyjął karabin maszynowy i zaczął strzelać. Trafiłem, ale było głośno... Inny zajął jego miejsce, no rzesz w mordę... Ile ich tam jest? Gdy zabijałem jednego, drugi wchodził na jego miejsce... A jebać, rzucam granat plazmowy... Bum i... Nikogo tam już nie było... Eh... Ja i moje szczęście...
-Idziemy...
Gdy wyjrzeli zobaczyli tą rozwałkę.
-Co tu się...
-Nie ważne
-Ale...
-Po prostu chodźcie...
Szły za mną, po jakimś czasie, Mirie się zatrzymała.
-Idźcie, zaraz dojdę...
-Potrzebny by był ci ogier by dojść, a na mnie nie licz...
Spojrzała się na mnie w taki sposób, że nigdy tego nie zapomnę... Ren parsknęła śmiechem, a ja zaraz po niej. Chwilę później Mirie też się zaczęła śmiać... Weszliśmy do tej, spalonej, przeze mnie, granatem plazmowym, ruiny nieopodal Ponnyville... To co tam było... Przechodzi wszystko co widziałem...

Życie ZłodziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz