Wypaliliśmy i razem, w szóstkę, udaliśmy się do szkoły, gdzie miało się odbyć zakończenie roku szkolnego.

Nigdy nie cierpiałam tej sali gimnastycznej. Zawsze było w niej zimno i jak na tak wielkie liceum - była zdecydowanie za mała. A kiedy zaś przychodziły takie uroczystości jak dziś, praktycznie większość musiała stać na korytarzu. Chore, chore i jeszcze raz chore. Czasem ktoś mdlał, a raz zdarzyło się komuś zwymiotować. To był chłopak i miał chyba klaustrofiobię czy coś podobnego. Mniejsza, po prostu sala gimnastyczna nie nadawała się do niczego.

Dyrektor zaczął gadać coś o tym jakże pięknym czasie, który już jest za nami, że jest dumny z naszych wyników oraz mniej dumny z poczynań kilku uczniów. Wtedy Logan z Casprem zaczęli się śmiać pod nosem, co Mia skomentowała tylko wywróceniem oczami i uderzeniem Loga w głowę, sama zaś się uśmiechnęłam, widząc ten obrazek.

Chyba mi tego brakowało?

Potem dyrek zaczął rozdawać nam świadectwa oraz dyplomy za różne osiągnięcia. Mi trafił się tylko uścisk dłoni, lekki uśmiech i papierek, który miał służyć mi jako podstawę do przyszłej pracy albo studiów. Czy w ogóle zamierzałam studiować? Chris jeździł aż do innego stanu, aby móc się spełniać, ale ja chyba bym tak nie potrafiła. Coś mnie tu trzymało i na pewno nie byli to przyjaciele, rodzina czy miasto, w którym mieszkałam od urodzenia. To było zupełnie coś innego. Oczekiwanie. Ciągłe oczekiwanie na nagły zwrot akcji, na coś, co prawdopodobnie nigdy się nie zdarzy, ale warto czekać. A po co? Aby być wreszcie szczęśliwym.

I chyba to zakończyło cokolwiek, co było między mną a bratem Margret.

- A teraz rozejdźcie się do klas, gdzie czeka na was mała niespodzianka - oznajmił na koniec dyrektor, czym trochę nas zaskoczył.

Niespodzianka? Ale że taka od niego, czy jak?

No, ale nie trzeba było wiele powtarzać, bo Casper z Mikiem od razu rzucili się ku drzwiom, gdzie wisiała rozpiska klas, a potem od razu pognali do owej niespodzianki. Ja zaś powłuczyłam się razem z Alexem i Mag, a Mia przylepiła się do ręki Logana. To był taki słodki widok, widzieć ich dwóch zakochanych w sobie po uszy. Ale i denerwujący z racji, iż ja byłam sama. I to nie tylko teraz, bo w życiu też. Z Chrisem nie wyszło mi przez moją... miłość? do Charlesa, a wokół było tylu chłopaków. Nawet Casper znalazł swoją drugą połówkę, którą okazał się Mike. No... okazało się, że tych dwóch ciągnie do siebie nie tylko w jednej ławce, ale i w łóżku, więc... jakoś od trzech miesięcy mamy oficjalnie dwóch gejów w klasie.

Kiedy trafiliśmy do klasy wyznaczonej nam przez dyrektora, którą okazała się sala nr 48, czyli religijna, miałam przeczucie, że było to specjalnie zrobione. Nic nie miałam do samego pomieszczenia, ale świadomość, że to tutaj wszystko się zaczęło, zaczęła mnie niepokojąco drażnić. Co prawda od grudnia miałam w tej sali jeszcze ze sto razy lekcje, ale dziś wspomnienie Charliego wróciło do mnie podwójnie.

Nasza wychowawczyni od angielskiego coś tam pogadała, powspominaliśmy razem szkolne wycieczki, a Mike opowiedział historię jeszcze z pierwszej klasy, na którą wszyscy zareagowali głośnym śmiechem. Ogólnie było dość fajnie i, kurde, pobeczałam się. Na prawdę nie sądziłam, że będzie to możliwe, ale no stało się. W sumie kilka dziewczyn też się poryczało razem z Mikiem, który oznajmił przy wszystkich, że za tydzień się wyprowadza na drugi koniec stanów, aby pójść tam na jakieś studia. Casper wyglądał jakby się miał zabeczeć, jednocześnie z chęcią uduszenia i poćwiartowania swojego chłopaka, no ale Mikki w końcu się zlitował nad ukochanym i grupką osób, która naprawę się przejęła jego wyjazdem, i przy wszystkich pocałował blondaska w usta, jednocześnie oznajmiając, że był to jego ostatni żart w historii tej klasy. Casper chyba nigdy nie był szczęśliwszy i jego radość udzieliła się nam wszystkim, a nawet nauczycielce, która była taka dumna, że wychowała takie skarby.

Nowe ZasadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz