#33

504 15 0
                                    

Wybaczcie za moją nieobecność, lecz teraz znów jestem i rozdziały będą pojawiać się w miarę regularnie (tzn zależy, czy zdążę je napisać) :)

Nina

- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł - podniosłam głowę, aby spojrzeć na Charliego. Był zmartwiony, ale i wyglądał jakby się bał. Wbiłam znów widelec w swoją parówkę. - Może lepiej nie idź.

- Nie mam się czego bać. Halo, czy my coś złego robimy? - uniosłam ręce z widelcem w dłoni, dobrze wiedząc, że nie ma pana Johna i możemy pozwolić sobie na taką rozmowę.

- Naprawdę, Nins? - uniósł brew, patrząc na mnie wyczekująco.

- Tak, Lie. Każdy ma prawo do swojego wyboru. Ty - wycelowałam widelec w jego stronę, a on podążył wzrokiem za ruchem mojej dłoni - też.

- Ja już przecież wybrałem - odparł smutno, lecz poważnie. Chyba nie chciał już o tym rozmawiać. Wbił swój widelec do parówki, żeby po chwili go wyciągnąć i kreślić nim po talerzu tylko sobie wiadome wzory, które tworzą okropny i charakterystyczny temu zgrzyt.

- I myślisz, że dobrze wybrałeś? - chwyciłam jego dłoń, choć wiedziałam, że już lekko przesadzam. Charliego denerwował ten temat, ale ja nie miałam zamiaru odpuścić. Dopóki o mnie w tym chodziło, musiałam wiedzieć, na czym stoję.

- Jedzmy dalej.

- Oh, Charlie - zrobiłam smutną minę, zabierając rękę. Złączyłam swoje obie dłonie na blacie stołu i oparłam na nich brodę, patrząc w oczy bruneta. Nagle usłyszałam dźwięk wibracji w telefonie, ale zignorowałam to. Nie chciałam teraz odbierać, w trakcie tak ważnej rozmowy, ale i dlatego iż prawdopodobnie było to któreś z rodziców. Telefon wibrował nadal, a ja uparcie nadal patrzyłam na Charliego. - Wiesz, że możesz jeszcze wszystko zmienić.

- Telefon Ci dzwoni.

- Nie zmieniaj tematu.

- To tata.

Zerknęłam na mojego Huawei. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie mojego taty, który w oryginale przytulał mnie na nim, lecz uciełam siebie i został sam, szczerbiąc się do selfie. Martwił się.

- Tak, tato? - odebrałam jednak, widząc minę Charliego, który oczami wręcz zmuszał mnie do odebrania.

- No nareszcie, dziecko, odebrałaś - to była mama - dlaczego ode mnie nie odbierasz i nie oddzwaniasz?

Słysząc pretensje w głosie własnej mamy, poczułam, że jest źle. Nigdy tak naprawdę nie uciekałam i nie odbierałam od rodziców telefonu, zawsze mniej więcej byli poinformowani, co się ze mną dzieje. Jeśli byłam gdzieś ze swoją paczką to cóż... myśleli, że jestem u Alexa. Tym razem tata pewnie myślał podobnie, tyle że teraz blondyn pewnie przypadkiem mnie wydał.

- Nie widziałam połączenia - skłamałam szybko, patrząc na Charlsa.

- Gdzie jesteś? I nie mów, że u Alexa, bo właśnie siedzi u nas w kuchni.

- Mamo... - spojrzałam szybko na Charliego, który siedział na przeciwko mnie, szukając pomocy w jego oczach. Jednak Charlie nie wiedział, w czym rzecz. - Jestem u...

Zacięłam się, uciekając wzrokiem. Próbowałam teraz szukać rozwiązania w przedmiotach, które były wokół mnie, a nawet w parówce na moim talerzu. Nie pomogły.

- Chrisa.

- Chrisa - dodałam szybko, słysząc gotową odpowiedź. Zorientowawszy się, skąd ona pochodziła, podniosłam wzrok na bruneta. - Co? - zmarszczyłam brwi, szepcząc do Charliego.

Nowe ZasadyKde žijí příběhy. Začni objevovat