#18

617 21 5
                                    


Charls

Poczuwszy wibracje, sięgnąłem do kieszeni na piersi wewnątrz marynarki po telefon, który uparcie dzwonił. Zauważywszy nadawcę połączenia, od razu go odrzuciłem. Napisałem, krótką wiadomość, oznajmiając, że oddzwonię w wolnym czasie, po czym z powrotem schowałem telefon do kieszeni, aby znów podziwiać piękną brunetkę w tańcu.

Dziadek, jak zawsze dzwonił w najmniej odpowiednim momencie. Nie miałem ochoty teraz na sprzeczanie się z nim z powodu mojego braku empatii, co do sytuacji Margo Flint. To prawda, broniłem się, jak mogłem, aby nie zobaczyć znów tej rodziny, ale mimo wszystko miałem jakiekolwiek uczucia. Matka Layli była bardzo ważną kobietą w moim pokręconym życiu, ale ze względu właśnie na Layle, nie mogłem do niej pojechać. Żałowałem, że moja sytuacja jest na takim poziomie, jakim jest, ale już nic na to nie mogłem poradzić. Zraniona miłość do Layli zepsuła moje stare przyjaźnie i zaważyła na późniejszych decyzjach. Po prostu nie mogłem tam pojechać od tak w sutannie w roli dobrodusznego księdza.

Upiłem kolejny łyk drinka, który powstał z kieliszka czystej wódki od jakiegoś wujka Niny i soku pomarańczowego, który już wcześniej miałem w szklance. Nie chciałem od razu się upić. Już dawno nie czułem smaku alkoholu i szczerze mówiąc, chciałem ostro zabalować. Jednak musiałem się powstrzymać, żeby już po pierwszym kieliszku się nie opić, a żeby przed rodziną Niny nie wyjść na chłopaka, który przyszedł z koleżanką na wesele tylko po to, żeby się nachlać.

Pół szklanki później do mojego stolika dosiadł się Steve Mils. Mężczyzna przyszedł ze swoim kieliszkiem i nie wyglądał wcale na jakiegoś pijanego, mimo że była już dwudziesta trzecia. Usiadł naprzeciw mnie, a pusty kieliszek postawił między nami. Spojrzałem na pana Milsa, a on kiwnął głową, pytając tym gestem, czy piję. Zaprzeczyłem ruchem głowy, a on chyba trochę zdumiony, uniósł lekko kąciki ust. Nie wiedziałem, o co chodziło, ale poczułem, że zyskałem tym w jego oczach.

- Dlaczego Ty? - zaczął, bawiąc się pustym kieliszkiem. Jego głos był poważny, ale lekko zachrypnięty, sprawiał wrażenie, jakby jednak już coś wypił, ale dalej się trzymał.

Cóż, dlaczego ja? Hm, może opowiem panu wszystko od początku.

- Cóż, Alex wystawił Ninę, więc zostałem tylko ja - zaśmiałem się, żeby wyglądało to dość przekonująco i jakby trochę luzacko. Znając Ninę, nie wzięłaby ze sobą jakiegoś sztywniaka.

Właściwie... Dlaczego ja?

- Chodzicie razem do szkoły? Wyglądasz na starszego od jej kolegów - zauważył pan Mils, a mnie wcięło. Tego nie przemyślałem. Spojrzałem na Ninę, która bezustannie tańczyła z Jakem, jakimś kuzynem Audrey, czy kimś tam. Wygląda cudownie, z tym, że teraz patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach. Ja też byłem przerażony i byłem, aż tak zdesperowany, żeby posunąć się do kolejnego kłamstwa. Uśmiechnąłem się przyjaźnie (czytaj: trochę sztucznie) do Niny, mrugając przy tym, po czym odwróciłem się do Steva Milsa.

- Tak w zasadzie to moja siostra chodzi z Niną do klasy - brawo Charlie - niedawno przeprowadziliśmy się i, z racji, że jestem trochę nieśmiały - bijcie mi brawa, kurwa - Margret poznała mnie swojej klasie i z Niną się zaprzyjaźniliśmy.

- Margret? Ta dziewczyna Alexa?

- Um, tak - o kurwa.

- Masz bardzo ładną i sympatyczną siostrę - uśmiechnął się pod nosem Steve, ale tak szczerze, to nie byłem pewny, czy coś skrywał, czy mówił prawdę.

- Zna ją pan?

- Ostatnio wpadliśmy na siebie w mieście, kiedy spacerowała z Alexem. Przedstawił nas sobie.

Nowe ZasadyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora