#10

691 23 0
                                    


Charls

Nim się zorientowałem minął tydzień i już czekałem na Ninę w umówionym miejscu. Godzinę siedząc w pokoju nauczycielskim, czułem się jak za dawnych czasów, kiedy czekałem na Layle, która później ode mnie kończyła lekcje. Wtedy po prostu siedziałem na telefonie, przeglądając Facebooka, zaś teraz niecierpliwie przebierałem nogami w miejscu. Tydzień, jeden pieprzony tydzień czekałem na spotkanie sam na sam z Niną. W tygodniu miałem z nią dwie godziny, ale zachowywała się jak normalny uczeń, skupiała się na lekcji, śmiała z czegoś, co powiedziałem albo po prostu milczała. Jednak praktycznie cały czas trzymała się Alexa. Zauważyłem, że każdą przerwę spędzają razem, czasem nawet osobno niż ich paczka, i chyba na każdej też lekcji siedzą w jednej ławce. Wtedy za szkołą pomyślałem, że Alex trzyma się z tą bandą, bo kumpluje się z kimś z nich, podejrzewałem Ninę i dobrze trafiłem. Ta para była nierozłączna i gdybym pierwszy raz ich z daleka zobaczył, powiedziałbym, że są parą. Zachowywali się jak stare małżeństwo. Naprawdę. Śmiali się, przekomarzali, kłócili, a na koniec przytulali. Na przykład w czwartek na lekcji rudy Mike zabrał Ninie długopis, ta się zdenerwowała i chyba chciała go sklnąć albo nawet udusić, a ja miałem nawet zamiar zareagować, ale oczywiście Alex był pierwszy. Wyrwał Mike'owi długopis, a brunetka jakby nigdy nic odwróciła się w stronę przyjaciela i, myślałem że chce mu podziękować, zdzieliła go po twarzy. Jak Boga kocham - byłem w szoku. Bałem się odezwać, a co dopiero wpisać jakąś uwagę do dziennika czy iść do dyrektora.

Teraz czekając z niecierpliwością na spotkanie z nią coraz bardziej obawiałem się, że jeśli powiem coś nie tak albo nie daj Boże zrobię, ona udusi mnie albo pozbawi przyrodzenia. Choć tak naprawdę w moim "zawodzie" ten przyrząd nie będzie mi potrzebny. Ale zawsze istniało jakieś ryzyko.

Wreszcie, kiedy zadzwonił kolejny dzwonek, oznajmiający koniec przerwy i po kolejnych pięciu minutach przed szkołą zjawiła się Nina. Jak zawsze miała włosy spięte w koczka, który dziś po tylu już godzinach wyglądał jakby przeszło po nim tornado. Taki słodki artystyczny nieład. Na sobie miała bluzę ubieraną przez głowę w kolorze pudrowego różu (Layla nauczyła mnie tych wszystkich odcieni, bo przecież każdy był inny, bla bla) oraz czarne spodnie, a na stopach jasne trampki. Wyglądała idealnie i nawet Alex u jej boku ani trochę nie psuł tego widoku.

No może troszeczkę, ale to taki szczególik.

- Cześć - odezwała się pierwsza dość radosnym głosem, a Alex zmierzył mnie wzrokiem. Nie wiem, czy był to dobry znak, ale chyba się pogodzili.

- Um, cześć - odwzajemniłem jej znikomy uśmiech. - Idziemy?

- Pójdę z wami - odezwał się Alex, więc odwróciłem się w jego stronę.

Po jaką cholerę Ty jesteś nam potrzebny? To moja i Niny chwila. Lubię Cię, ale spadaj.

- Alex, to ja się zgłosiłam do tego dziadostwa, więc się nie wtrącaj. Miałeś iść po Melek*. Już jest dość dobrze po piętnastej i pewnie się już wkurza, że Ciebie dalej nie ma - choć nie wiedziałem, o czym mowa Alex nie wydawał się być przekonany, owa Melek chyba nie była dla niego tak ważna jak Nina. - No idź już.

- Tak - wreszcie ocknął się i pożegnawszy się z przyjaciółką, poszedł tylko w im wiadomym kierunku, po ową Melek.

- To idziemy? - odezwała się Nina, unosząc brwi.

- Jasne. Myślę, że salka będzie odpowiednim miejscem.

*

Pół godziny później mieliśmy już praktycznie cały jadłospis obgadany, poza kilkoma szczegółami. Nina prawie pokłóciła się ze mną, kiedy chciałem wtrącić swoje trzy grosze do menu, jednak w porę się wycofałem oddając walkę walkowerem. Nina nie wydawała się być zadowolona z tego faktu, ale ja po prostu nie chciałem już z naszego pierwszego spotkania wyjść z sińcami na twarzy. Bałem się.

Nowe ZasadyWhere stories live. Discover now