#4

941 28 1
                                    

*poprawiony*

Charls

- Odpuść, Logan.

Wbiłem w nią wzrok. Była poważna, skupiona i wydawało się, że powiedziała coś wbrew swoim kolegom. Zauważyłem kątem oka, że owy Logan, jak i cała reszta, odwrócili się ku niej, żeby posłać jej teraz pytające spojrzenia. Byli co najmniej zaskoczeni, jeśli nie zbulwersowani.

- Chyba sobie jaja robisz - odezwał się blondyn po lewo, chyba Alex, i nie wydawał się pasować do towarzystwa. Tak jakby był tutaj, bo trzymał się z kimś z tej grupki. Miałem dziwne wrażenie, że tym kimś była ona.

- Może najpierw przekonajmy się, jaki jest - odezwała się spokojnym głosem, patrząc na Alexa, a później na wszystkich innych po kolei. Na końcu wbiła wzrok we mnie.

- Nins, chyba Ci serio odwaliło - odezwał się Casper, ten pierwszy który się odezwał. - Najpierw chcesz się wypisać, a teraz jeszcze go bronisz.

Hej, co ja wam zrobiłem takiego?

- Odczep się - odparła, po czym odwróciła się na pięcie z zamiarem odejścia od tej chorej sytuacji. Miałem głupią ochotę chwycić ją za rękę i powiedzieć, aby zaczekała, nie zostawiała mnie z tymi przygłupami. Ale ktoś mnie wyprzedził. Dziewczyna z włosami ciemnymi od głowy i rudymi końcówkami, chwyciła ją za łokieć.

- Mieliśmy zapalić.

- Odechciało mi się - odparła sarkastycznie, po czym wyszarpała się i odeszła. Zniknęła za rogiem, a reszta spojrzeń skierowała się na moją osobę. Nie podobało mi się to.

- Niech ksiądz już lepiej stąd idzie - odezwał się łagodnie Alex, przez co reszta spiorunowała go morderczym wzrokiem, a on odpowiedział im spojrzeniem typu "no co, dajcie spokój już".

Byłem mu niezmiernie wdzięczny, za co polubiłem go z miejsca, jak i samą Ninę. Wreszcie wiedziałem, jak miała na imię ta tajemnicza dziewczyna i, co najgorsze albo i najlepsze, podobało mi się ono.

Przecisnąłem się pomiędzy chłopakami i ucieknąłem, gdzie pieprz rośnie od tych przedziwnych ludzi. Jeszcze niedawno byłem w tym samym wieku, co oni, ale ani ja, ani chyba żaden z moich kumpli nie robiliśmy na złość tak nauczycielom. No może śmialiśmy się z różnych dziwnych zachowań albo ubioru pedagogów, ale z umiarem. Nikogo tym chyba nie obrażaliśmy, nikt z tego powodu nie zrezygnował z pracy, a tymczasem Thomas powiedział mi dzisiaj, że owa grupka poprzedniego roku doprowadziła mojego poprzednika do głębokiej depresji, a prowoderką była dziewczyna. Nie wiedziałem jednak która, bo tego już nie zdążył mi powiedzieć. Nina wyglądała na spokojną, a dwie inne były jakby podporządkowane chłopakom. Może była jeszcze jakaś, a o jej istnieniu nie wiedziałem.

Wybuchnąłem gromkim śmiechem, opierając się o drzewo obok. Zdałem sobie dopiero teraz sprawę, jaka ta cała akcja była komiczna. Paczka znajomych groziła księdzu, który był cztery lata od nich starszy. W dodatku za szkołą, gdzie były kamery. Jedno moje słowo, a woźny włączyłby film z dzisiejszego popołudnia i wesołe towarzystwo pożegnałoby się z edukacją w tej placówce.

Usłyszałem chrząknięcie, więc szybko uspokoiłem się, choć było to dość trudne, bo na pewno byłem cały czerwony i wyprostowałem się, otwierając oczy. Na pewno jakaś starsza pani chciała mnie zbesztać, bo przecież księdzu nie wypada takie zachowanie.

Jednak na przeciwko mnie stała Nina. Ta piękna i tajemnicza brunetka z koczkiem na czubku głowy i grzywką na czole patrzyła na mnie z uniesioną brwią. Momentalnie spoważniałem choć na pewno dalej było widać oznaki śmiechu na mojej twarzy.

Nowe ZasadyWhere stories live. Discover now