#36

485 17 1
                                    


Nina

- Ty mały skurwielu, czego chcesz? - trzepnęłam Logana w głowę na przywitanie, kiedy przyszłam na trybuny naszego szkolnego boiska z samego rana w poniedziałek. Ten dupek zadzwonił do mnie tuż po szóstej rano, aby oświadczyć mi, że MUSOWO muszę pojawić się przed lekcjami na szkolnym boisku, aby obgadać to. Oczywiście siedziała już tutaj cała nasza zgraja, wyłączając Margret, bo podobno na nią jeszcze za wcześnie. Był nawet Alex, choć i tak byłam więcej niż pewna, że nie weźmie udziału w akcji wymyślonej przez Loga. Był tu tylko ze względu na mnie, jak zawsze twierdził, choć tak na prawdę, zawsze chciał wiedzieć, w czym rzecz, aby później móc robić za naszego adwokata przed dyrektorem. Tym razem na pewno też tak było, choć nie wiedziałam jeszcze, o co chodziło.

- Grzeczniej proszę do Pana Prezesa - oh, zapomniałam, że to on tutaj rządzi. - Siadaj i słuchaj.

Wywróciłam oczami, ale posłusznie usiadłam na miejscu obok Mii. Log oparł się wygodniej na krzesełku i poprawił swoje włosy niczym pieprzony Alvaro.

- Moja propozycja nadal aktualna - zaczął blondyn, na co spojrzałam na niego. Oczywiście ta wypowiedź była skierowana do mnie. Wszyscy wokół na pewno byli już o wszystkim poinformowani i wyrazili zgodę. Cóż, ja też już wiedziałam, o co chodziło.

- A ja nie chcę o tym rozmawiać - odparłam twardo.

- Nins, nie wymyślaj - Log wsadził między zęby niezapalonego papierosa i zaczął się nim bawić. - Żaden klecha nie był dla Ciebie problemem, a ten cały Charlie nagle jest. Jeden kawał i po strachu. Ni, to jak? - uniósł brew, lecz ja nadal milczałam. Przejechałam wzrokiem po wszystkich tutaj zebranych. Każdego poznałam tutaj, w tym liceum, każdy mnie znał i wiedział, jaka jestem, lecz tylko Alex znał powód mojego wahania. Logan od soboty męczył mnie dzisiejszym dniem. Mówił to samo, co teraz. Jeden kawał i po sprawie. Ale co jeśli Charlie nas przyłapie? Co jeśli mnie przyłapie? - Al, powiedz jej coś, bo mnie zaraz chuj strzeli - Log zwrócił się do mojego przyjaciela.

Ah, czyli teraz będzie grał na moich uczuciach? Nie doczekanie twoje, blondasku.

- Um - Alex jak zawsze w takich sytuacjach nie wiedział, co powiedzieć. Patrzył na mnie i dobrze wiedziałam, co chce mi tym przekazać. Mam się w to nie bawić, bo stracę w oczach Charliego. Znał powód mojego zachowania na lekcjach, wiedział, z kim byłam na weselu i po co pojechałam z Mag do Dickson. Wiedział i próbował dla mnie uratować tą sytuację. Tyle że nie mógł tego powiedzieć.

- No Al, nie bądź cipą - zakpił Logan, na co większość osób stłumiło swój śmiech. Nie był to za korzystny ruch, bo wytworzyła się między nami dziwna atmosfera, przez którą odechciało mi sie lubić te osoby.

- Logan, nie obrażaj go - rozkazałam stanowczo blondynowi. Ten zaś zmierzył mnie wzrokiem, który wróżył tylko wojnę.

- Co Ci się dzieje? Chodź z nami wieczorem na plebanię i będzie po kłopocie. Ty chyba znasz lepiej rozmieszczenie pomieszczeń - uniósł zadziornie brew, lecz to jego słowa mnie podburzyły, a nie gest. Wstałam z krzesełka i podeszłam do tego dupka.

- Daj mi w spokoju skończyć tą klasę - wycedziłam przez zęby. - Mało brakuje, a Alex nie będzie już dał rady nas wszystkich wyratować. - ominęłam Logana i wyszłam po schodkach na samą górę trybun, lecz kiedy miałam już zejść na trawnik, usłyszałam głos naszego wodza.

- Tu chyba nie chodzi o samą szkole, tylko o Charliego!

Nawet się nie odwróciłam w jego stronę, tylko od razu ruszyłam przed siebie. Dupek nie będzie mną rządził, nie będzie mówił mi, co mam robić. Już nie. Skończyło się, nie będę na każde jego zawołanie.

Nowe ZasadyWhere stories live. Discover now