#38

484 20 1
                                    


Nina

Od jakichś piętnastu minut leżałam na łóżku w swoim pokoju w totalnym bezruchu. Wpatrywałam się w sufit, cały czas przetwarzając to, co powiedział mi Alex, kiedy niedawno przyszedł do mnie. Wyszedł dwadzieścia minut temu, kiedy to przyjechali moi dziadkowie i zostawił mnie z tym. Na prawdę nie wiedziałam, co myśleć.

Otóż, mój przyjaciel twierdził, że Charlie powiedział mu wtedy  na korytarzu, że muszę chodzić do szkoły i nie mogę opuścić ani jednej lekcji, bo inaczej zostanę wydalona ze szkoły i to tak na amen, że moja edukacja zakończy się na wykształceniu podstawowym, bo tych dwóch lat mi nie zaliczą. Co mam o tym myśleć? Nie wiem. Na pewno poczułam, że jestem w głębokiej dupie i chyba mam mocno przerąbane, zwłaszcza, że za jakieś dwadzieścia minut Logan z resztą paczki wkradną się na plebanię i to właśnie ja zostanę za to zawieszona. Mimo, iż mnie tam nie będzie.

Jeszcze mojego nastroju nie poprawiał fakt, iż na dole właśnie ucztują się dziadek z babcią. Dziś akurat wypadają imieniny obojgu z nich, ale nie umiem ot tak zejść na dół złożyć im życzeń. Nie dziś, nie rok temu ani dwa lata temu. Kilka lat wcześniej te imieniny były uroczystością, która była najważniejszą w kalendarzu moich dziadków. Dziś na pewno też tak było, ale już nie dla mnie. Od trzech lat już nie... Nie umiałam wybaczyć jej na tyle, aby usiąść razem z wszystkimi przy jednym stole i zjeść razem sałatkę jarzynową, którą tak bardzo niegdyś uwielbiał dziadek.

Spojrzałam na zegarek. 19:45. Za piętnaście minut Logan włamie się na plebanię. Za piętnaście minut zostanie przyłapany i za piętnaście minut to ja zostanę wyrzucona ze szkoły.

Jakim cudem? Otóż, to Logan jest przywódcą, guru, czy czymkolwiek tam naszej paczki, jednak dyrektor i nauczyciele twierdzą, iż to ja jestem winna wszystkim występkom, jakim się dokonaliśmy. Wszystko zaczęło się na pierwszej lekcji w pierwszej klasie. Dyrektor oznajmił, że będzie nas uczył młody ksiądz, a tak naprawdę diakon, który dopiero się uczy i musi odbyć roczne praktyki w naszej szkole. Wszyscy wiedzieli, że mój ojciec siedzi w pierwszej ławce w kościele i daje najwięcej na tacę, więc kiedy Shawn zaczął być nękany - pierwsze podejrzenie padło na mnie. Trafiony, ale nie zatopiony. Nikt mi nic nie zrobił, poza tym, że mój ojciec był częstym gościem w gabinecie dyrektora.

I tak przez kolejny rok, aż do Charliego...

Zerknęłam znów na zegar. 19:50.

Mam dziesięć minut.

Zerwałam się z łóżka, zabierając szybko telefon z komody i zleciałam na dół po schodach. W przedpokoju ubrałam kozaki, wzięłam kurtkę, czapkę i szalik i kiedy miałam już wyjść, do pomieszczenia wszedł tata.

- Nie zamierzasz się przywitać?

- Nie dziś - odparłam, myśląc tylko o Charliem.

- Nino.

- Tato, kiedy indziej, błagam.

Nie czekałam, aż uzyskam jakąkolwiek odpowiedź, tylko zamknęłam za sobą drzwi. Idąc przez ogród, ubrałam na siebie kurtkę, szalik i czapkę i kiedy zapięłam zamek, ruszyłam biegiem w odpowiednią stronę. Byleby tylko zdążyć. Logan był zawsze punktualny. Miał bzika, jeśli chodziło o spóźnienia i wściekał się, kiedy coś było nie po jego myśli. Co prawda nie mówiłam mu, że przyjdę, ale i tak nie mogłam się spóźnić, bo wtedy nie uda się to, co zaplanowałam.

Kiedy wreszcie dobiegłam do plebani, była już równa 20:00. Zegar na kościele wybił pełną godzinę, a kilka osób wydało z siebie cichy śmiech.

Byli za budynkiem. Pod oknem Charliego.

Ruszyłam w tamtą stronę. I akurat, kiedy weszłam za róg budynku, wyszła stamtąd Mia.

Nowe ZasadyWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu