#44

447 18 5
                                    


Nina

Trzasnęłam za sobą drzwiami, wściekła jak nigdy. Już dawno nikt, aż tak mnie nie wkurzył i już dawno nie miałam tak wielkiej ochoty czegoś rozwalić. Nawet groźby dyrektora, że mnie wyrzuci ze szkoły, nie spowodowały nigdy u mnie, aż takiej furii. Nawet Log ani rodzice z dziadkami. Nikt, prócz, kurwa, Charlesa w połączeniu z Alexem. Jakby byli w jakiejś pieprzonej zmowie i chcieli mnie zniszczyć psychicznie i wykończyć nerwowo. Dobra, ten pierwszy nie spodziewał się, że dowiem się o zawartości tego jego pieprzonego pamiętniczka, ale Al przegiął i mam nadzieję, że był świadomy swojej winy. Bo jak śmiał stawiać Margret nad wieloletnią przyjaciółkę, która potrafiła rzucić wszystko, aby jej przyjaciel był szczęśliwy? No kim ona była?!

Wchodzenie bez uprzedzenia do domu Alexa kiedyś było czymś normalnym, każdy mnie tam traktował jak córkę albo siostrę. Lecz teraz to Mag okazała się być tą "lepszą", nagle to ona dostała miano "córki", a Al stracił "siostrę" na rzecz ukochanej. Nawet Bogu ducha winna Melek, młodsza siostra Alexa, została pozbawiona swojej powierniczki tajnych sekretów. Szlag z Tobą, Morgan! Po wejściu do pokoju przyjaciela, zostałam z niego wyproszona przez - uwaga - samą Margret. Oznajmiła, iż są zajęci teraz i nie życzą sobie, aby ktoś im przeszkadzał. Zwłaszcza ja. Tak! Mag pokazała mi, gdzie moje miejsce, uświadamiając jednocześnie, że jestem nikim. Al wychodząc z toalety może i wyglądał na skruszonego i przepraszał mnie oczami za zachowanie swojej dziewczyny, ale teraz miałam głęboko gdzieś jakiekolwiek przeprosiny, bo wiedziałam, że kiedy tylko wyjdę, dłonie blondyna powędrują w stronę pośladków brunetki i zapomni, że w ogóle tam byłam i coś chciałam.

Tak więc straciłam i przyjaciela. Wtedy, kiedy potrzebny był mi jak nigdy.

Weszłam do kuchni, aby zabrać do swojego pokoju jakiś sok albo cokolwiek do picia. Zajrzałam przy okazji do lodówki, tak po prostu, z przyzwyczajenia, ale nie znalazłam nic ciekawego, więc zamknęłam ją z powrotem. W między czasie wytarłam oczy, które były całe mokre od płaczu. Biegnąc do swojego domu, dałam upust wszystkim swoim uczuciom. Zranienie przez Charliego było niczym, przy tym, które wyrządził mi Alex. Dlaczego był moim przyjacielem, dlaczego w ogóle ochrzciłam go tym mianem? Huh, znaliśmy się od zawsze i w sumie jako jedyni z podstawówki, poszliśmy razem do jednej szkoły średniej. Zawsze ze sobą gadaliśmy i żyliśmy względnie w zgodzie, a potem zaczęliśmy siedzieć w jednej ławce, jako że znaliśmy z początku tylko siebie w klasie. I tak jakoś przetrwało to aż do dziś. Jakoś od października zaczęło się już coś zmieniać, ale to dziś, to dzisiejszy dzień, zmienił wszystko.

Otwarłam oczy i upuściłam szklankę, którą trzymałam w dłoni. Na szczęście, dzięki refleksowi własnej matki, uchroniła się przed upadkiem i roztrzaskaniem na drobne kawałki na płytkach pod moimi stopami. Choć szczęście w tej chwili by się przydało. Pociągnęłam na nosie i przeszłam obojętnie obok matki, nie zaprzątając sobie w ogóle głowy tym, że właśnie moja mama widziała jak płaczę i ledwo uchroniła szklankę z kompletu przed rozbiciem. Wzięłam kolejną szklankę z szafki i nalałam sobie soku z kartonu.

- Nie powiesz nic? - usłyszałam głos rodzicielki, jednak nie odwróciłam się. Odstawiłam karton na szafkę, zakręciłam zakrętkę i napiłam się soku ze szklanki.

- A co Ci mam powiedzieć? Co chcesz usłyszeć? - odparłam pytaniem na pytanie matki bez jakiegokolwiek entuzjazmu. Czułam się jak jakiś wyrzutek. Wyrzuta z pozytywnych uczuć w zanadrzu z płaczem. Nie miałam na nic ochoty, a zwłaszcza na rozmowę z własną mamą. Chciałam tylko wziąść ten głupi sok i iść spać, mając nadzieję, że to wszystko to tylko zły sen, który, kiedy się obudzę, zniknie i znów będę mogła cieszyć się Charliem oraz Alexem, który będzie taki jak kiedyś.

Nowe ZasadyWhere stories live. Discover now