Lekko.

626 36 12
                                    

"Mały maratonik? Co wy na to? 1/3. Uwielbiam Was ❤"

Mantis dotykała mojej głowy. Gwałtownie wstałam z miejsca i od razu popatrzyłam na Lokiego. On jeszcze był nie przytomny.

-Co z nim? Co z moim ukochanym?

Podeszłam do niego i przełożyłam dłoń do jego serca. Poczułam jego regularne bicie. Odetchnęłam z ulgą.

-On żyje, ale nie potrafię go obudzić. Pewnie jego komórki cielesne nie wiedzą co zrobić, żeby powrócił do żywych.

Powiedziała czułkowa.

-Jak długo trzeba w takim razie czekać, aż się obudzi?

-Nie wiem. Może nawet spać to końca świata.

-Czyli już nie długo.

Wtrąciła zielona dziewczyna z różowymi pasemkami na włosach.

-Thanos zrobi ze światem co będzie chciał, jeśli zdobędzie wszystkie kamienie nieskończoności. Znajdzie je bez problemu, jeśli bo nie powstrzymamy.

-Co to są te kamienie?

Spytałam ze strachem w głosie.

-One mają specjalne moce. Jest ich 6 i razem mają niesamowitą moc. Jeśli jednak trafią w niepowołane ręce, to będzie koniec wszystkiego...

Niestety nie mogłam wysłuchać jej do końca, ponieważ pobiegłam zwymiotować. Wróciłam do nic, wycierając usta.

-Przepraszam, że Ci przerwałam. Możesz kontynuować.

-I tak już skończyłam.

Stanęła obok mnie Mantis. Dotknęła mojego brzucha. Z przestraszoną miną patrzyła na resztę załogi.

-Co się stało?

Spytałam przestraszona.

-To..nic. Małe zatrucie. Niedługo Ci przejdzie....

-Napewno? Twoja odpowiedź była trochę niepokojąca.

-Naprawdę. Przejdzie niedługo...

Poszła w stronę swoich towarzyszy. Ją zostałam ponownie z Lokim. Niesamowite. On normalnie oddycha. Jakby spał. Sama to poczułam. Bardzo byłam uradowana. Niestety znów musiałam zwymiotować. Tak mi było niedobrze.

Kiedy tylko weszłam do łazienki, coś uderzyło w statek i zrobiła się wielka dzióra. Próbowałam szybko otworzyć drzwi, kiedy to straciłam przytomność. Nie mogłam oddychać. W momencie gdy prubowałam otworzyć oczy, statku już nie było. Ponownie nic nie widziałam.

Po jakimś czasie, poczułam ponownie powietrze. Otworzyłam oczy i rozejżałam się. Znajdowałam się w wielkiem statku kosmicznym. Leżałam na podłodzę. Stał nade mną jakiś chłopak w czerwono-biało-czarnym kostiumie.

Chłopak pomachał mi przed twarzą.

-Dobrze się Pani czuje?

Spytał. Przetarłam lekko oczy. Usiadłam i opierając się z tyłu ręką, popatrzyłam na niego.

-Nie wiem. Gdzie ja jestem, jak się tu dostałam? GDZIE JEST LOKI!!!

Spanikowałam.

-Loki? Nie znam go.

-Kolejna z Asgardu? Nie wiedziałem, że jeleń znajdzie sobie pannę.

Podszedł do nas Iron Man. Kto go nie zna!

-Panie Stark. Kto to jest Loki?

Spytał brunet.

-To brat mojego kolegi Thora. Pochodzą z innej planety. To pewnie jakaś kosmitka czy coś. Wszyscy są tam jacyś chorzy. Nie lubię ich, nawet jeśli ich nie znam.

Wstałam i ze złością do niego powoli podchodziłam.

-Słuchaj Tony! Lepiej mnie nie denerwój. Jestem Boginią i nie sądzę, żebyś chciał mieć znowu jakie kolwiek porachunki z Asgardem. Thor i tak jest na skraju załamania! Ja straciłam nowy dom, narzeczonego i przez Thanosa, pewnie jeszcze całą rodzinę na ziemi!

-Okres Ci się spóźnia?

-Zostaw ją Stark.

Usłyszałam znajomy głos. Był to Dr. Stephen Strange.

-Panie Strange! Co Pan tu robi?

-Witam Panno Victor.

-To wy się znacie?

Spytał zdziwiony Tony.

-Tak. Dr. Strange przeprowadzał operację mojej prawej nerki 3 lata temu.

-Nic specjalnego.

Zaśmiał się. Ja z uśmiechem patrzyłam na lekarza. Po chwili spytałam znowu.

-Co Pan tu robi?

-Prubuję znaleść sposób, by razem z nimi powstrzymać fioletową bestię, zwaną...

-...Thanosem. Wiem kto to.

LOKI

Jedynie co widzę, to ciemność. Nie mogę podnieść ręki, nogi, ani nawet otworzyć powieki lub ust. Nie mam pojęcie co się ze mną dzieje.

Gdzie jest Belcia? Czemu nie czuje jej dotyku. Jeśli coś by się jej stało, to nie wiem jak bym to przeżył. Czułem związanie, ciasnotę. Co się ze mną dzieje!!!

Przeleciało przez moje ciało coś dziwnego. Usłyszałem po chwili komunikat "Wstań". Kolejne, mocne kopnięcie prądem. Dlaczego tylko naszą dwójkę to spotyka? Nie, przepraszam. Thor jeszcze miał paralizator na szyi na Sakarze.

Jeszcze pamiętam, jak na statku pojawił się Thanos. Do teraz czuje ból w gardle. Pamiętam nawet, jak rzucał mnie na ziemię. Nie oddychałem. Teraz czuje powietrze, ale jak?

Zacząłem krzyczeć, otworzyłem oczy i wstałem ze stołu. Zacząłem głośno dyszeć. Byłem przestraszony. Szybko wyjąłem dla ochrony moje miecze. Przed sobą zauważyłem jakiś ludzi. Dwie panny i dwóch mężczyzn.

-Kim jesteście?!!

Zwróciłem się do nich. Jedna, czułkowata dziewczyna, jak i chłopak w brązowych włosach, byli przestraszeni i smutni. Zielona kobieta też wyjęłam swój sztylet, a czwarty miał to gdzieś.

-Co ja tu robię!? Klękajcie przed swoim władcą!

Spytałem ponownie i trochę nakrzyczałem. Dziewczyna z wielkimi oczami, zaczęła do mnie podchodzić.

-Spokojnie Loki. Wszystko dobrze. Nie chcemy Cię skrzywdzić.

-Nie wierzę Ci!

-Znamy twoją żonę...

Powiedziała

-...Narzeczoną?...

Spytał brunet.

-...Dziewczynę. Na tym skończmy.

Zakończyła zielona.

-Nie wiecie jak ona ma na imię...a jeśli nawet, to pewnie wam mówiła co się...

-...Nazywa się Belinda i znaleźliśmy ją, razem z nieprzytomnym Tobą w kapsule ratunkowej. Twój brat też tu był.

Powiedziała czułkowa, przerywając mi.

-SSkąd wiesz???

-Mówiła nam. Thanos was zaatakował. Twój brat również za Tobą bardzo tęskni. Jeśli chodzi o to, że udało Ci się przeżyć, to dzięki Bel i drobnej pomocy Mantis, która Cię obudziła.

Objaśnił mi facet.

-A gdzie ona jest teraz?

-Niestety nie wiemy. Ostatnio, kiedy ją widzieliśmy, poszła do łazienki. Tam jest wielka dzióra, która została zrobioną poprzez uderzałące meteoryty. Nie wchodź tam, bo się udusisz. Właśnie jej szukamy.

Powiedziała zielona. Była ostra.

-Jest jeszcze jedna, ważna rzecz.

Zwróciła się do mnie czułkowa.

-Belinda, od nie całego tygodnia, jest w ciąży.

Loki SMS "Przepraszam, To Chyba Pomyłka" AvengersWhere stories live. Discover now