Trefl.

1K 72 3
                                    

Szukałam ich wszędzie, gdzie tylko mogłam, gdzie mnie strażnicy wpuszczali. Nigdzie nie mogłam znaleść chłopaków. Wróciłam do pokoju i posprzątałam bajzel.

Posiedziałam w nim chwilę i wyszłam na podwórze. Przyglądałam się jak ogrodnicy zajmują się roślinami. Piękne, duże kwiaty kołysały się razem z wiatrem. Ich barwy mieniły się w słońcu.

Jak na Sylwester, to jest tu nawet ciepło. Mieszkańcy Asgardu szykowali domy i główny plac na przywitanie Nowego Roku. W Nowym Yorku ludzie nie wyczubiają nasa spod telefonu. Tutaj nawet nie wiedzą co to jest.

Jedynie Loki kupił sobie telefon, ale on nie siedzi przy nim jak zachipnotyzowany. Nie dziwie mi się. Ma cegłę i ja na jego miejscu też przy nim bym nie spędzała całego czasu. Mój telefon został na Ziemi.

I dobrze. Mam od niego i od całego internetu odwyk. Dobrze mi to zrobi.

Przeszłam się po mieście, zobaczyć dekoracje i poznać ludzi. Przechodziłam właśnie przez plac, kiedy zauważyłam jak mała dziewczynka kręci się dookoła jakby czegoś szukała.

-Cześć mała. Co się stało?

-Mama! Gdzie mama?

-Nie wiem. Szukasz jej?

-Tak, tak.

-Choć. Poszukamy jej.

Wzięłam ją na ręce i pochodziłam z nią po uliczkach I dookoła fontanny.

-A jak wygląda twoja mama?

-Ma carne wlosy i salą sukienke.

-Widzisz ją gdzieś?

-Nie. Nie ma jej.

-Znajdziemy ją, albo ona znajdzie nas.

Po chwili usłyszałam grającą muzykę. Grajkowie grali to na skrzypcach, trąbkach wiolączeli i tubie. Melodia w sam raz do tańca. Po chwili usłyszałam głos dziewczynki.

-Muzyka!

Wskazała palcem na grajków.

-Tak. Grają ładną muzykę.

-Tam, tam!

-Chcesz potańczyć?

-Tak. Tancyć.

-Miałyśmy szukać twojej mamy.

-Tancyć.

-Dobrze. Niech Ci będzie.

Postawiłam ją na ziemie, a ona od razu popędziła do miejsca, z której wydobywała się muzyka. Stałam i patrzyłam jak tańczy. Chciałabym mieć dzieci, ale Loki pewnie ich nie lubi.

Po dwóch minutach, pobiegła do mnie i pociągnęła mnie za sukienkę.

-Choć, choć tancyć.

-Nie, Ty tańcz, ja patrzę.

-Choć.

Dodniosłam ją na ręce i poszłyśmy razem tańczyć. Ruszałyśmy się w rytmie muzyki. Niektóre dzieci, też się przyłączyły do zabawy. Dorośli patrzyli się na nas i z radością podrygiwali z miejsc. Było dużo śmiechu, radości i świetnej zabawy.

Kiedy muzyka skończyła grać, wszyscy zaczeliśmy klaskać w dłonie. Dziewczynka chciała jeszcze potańczyć, ale po chwili przybiegła do mnie jakaś kobieta.

-Mama!

Zawołała radośnie dziewczynka i wyciągnęła rączki w stronę mamy. Dałam ją na ręce rodzicielki.

-Bardzo dziękuję, że znalazła Pani moją córeczkę.

Zwróciła się do mnie kobieta z uśmiechem na ustach.

-Nie ma sprawy.

Kobieta zwróciła się do dziewczynki.

-Zrób Pani papa?

Poprosiła małą. Dziewczynka pomachała do mnie obiema rączkami.

-Papa.

-Pa.

Również do niej pomachałam i z wielkim uśmieche na twarzy. Matka z córką poszły prawdopodobnie do domu, a ja właśnie też chciałam wrócić do zamku, ale zauważyłam stojącego za mną Lokiego.

Nie był z czegoś zadowolony.

-Co to było?!!

-O co Ci chodzi?

-To, że zadajesz się z plepsem!

-Jakim plepsem człowieku. Ty się lepiej puknij.

Skrzyżowałam ręce na piersi.

-A poza tym. Też jestem biedniejsza od Ciebie i Ty dobrze o tym wiesz!

-Hej!

-Co hej! CO HEJ! Czemu nie mogę rozmawiać z mieszkańcami Asgardu? Co oni Ci złego zrobili? Czemu tak nisko ich cenisz?

-To nie tak, że nisko ich cenie, ale ja Cię szukam po całym królestwie, a Ty sobie przechadzasz się po mieście z małymi dziećmi.

-Dziewczynka nie mogła znaleść mamy. Zgubiła się. To takie dziwne, że chciałam jej pomóc?

-Są inni, którzy potrzebują pomocy.

-Czyli już wiem, żeby z Tobą rodziny nie zakładać.

-Co?

-Wiesz co! Nie. Może ja wrócę do domu, a Ty jak trochę ochłonież, to dajsz mi znać. Co? Tak będzie najlepiej.

-Nie mów mi, że teraz mnie opuszczasz. Zrywasz ze mną?

-Tego nie powiedziałam. Jak ochłonież to po mnie wrócisz.

Kierowałam się w stronę mostu, kiedy poczułam dłoń Lokiego trzymającą mnie za nadgarstek.

-Nigdzie nie idź. Zostań tu ze mną! Proszę!

-Loki. Nikomu nigdy tak szybko złość nie minęła. Nie mam zamiaru i najmniejszej ochoty się kłucić. Przyleć po mnie, jak się do końca uspokoisz.

Oderwałam nadgarstek od jego uścisku i poszłam w stronę mostu. Na miejscu strażnikowi powiedziałam, że Loki pozwala mi na opuszczenie Asgardu.

Kiedy tylko wróciłam do Nowego Yorku, zapomniałam, że moje mieszkanie jest zamknięte. Cholera. Nie mam przy sobie kluczy.

Poszperałam w liczniku i na szczęście była moja zapasowa para. Otworzyłam drzwi i pierwsze co zrobiłam, to zakryłam roletą rozbite okno w sypialni.

Prubowałam o wszystkim zapomnieć. Po dwuch godzinach zaczęłam szykować mieszkanko na Nowy Rok. Spędzę go sama, z koncertami muzycznymi i pewnie będę całą noc gadała na chacie z Daisy.

O godzinie 19.33 otworzyłam paczkę czekoladowych ciastek i włączyłam telewizor. Szampan czekał na mnie w lodówce. Nie pijam alkoholu, ale raz na rok można.

Kiedy tylko rozpoczęła się pierwsza piosenka, usłyszałam pukanie do drzwi. Z nadgryzionym ciastkiem poszłam otworzyć.

-Hej Belinda.

-Thor. Co ty tu robisz?

Zdziwiłam się bardzo.

-Skąd masz mój adres?

-Loki miał zapisany w notatkach w tym dziwnym, metalowym czymś.

Pokazał mi jego telefon.

-Jestem tu, żeby poprosić Cię o pomoc.

-W jakiej sprawie, mam Ci pomóc?

-Chodzi o mojego brata.

Loki SMS "Przepraszam, To Chyba Pomyłka" AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz