Nisko.

715 48 14
                                    

Kiedy byliśmy już w połowie drogi na moście, zauważyliśmy armię umarłych wojowników Heli i wielkiego wilka. Jakimś cudem mi i Heimdallowi udało się pokonać paru wojowników, ale nie mogliśmy zostawić samych mieszkańców na pastwę psa. Kiedy wilk się do nas zbliżał, na jego drodzę, pojawił się martwy mężczyzna.

Leżał w bezruchu. Wilk powąchał go i zostawił w spokoju. Już chciał na zaatakować, kiedy nagle coś go zatrzymało. Raczej ktoś. Zielony potwór trzymał psa za ogon, by nie domyślić do zaatakowania. Zaczął z nim walczyć.

Usłyszałam strzelanie, które zabijało po kolei zmarłych. Dobiegało to z żółtego statku. Nie ogarniałam sytuacji w żadbym stopniu. Razem z Heimdallem i mieszkańcami Asgardu, atakowaliśmy umarłych.

Wojowników było jednak dosyć dużo. W chwili ataku, ukazał się nam duży, granatowy statek kosmiczny. Lewitował centralnie obok mnie. Kiedy drzwi się od niego otworzyły, wyszedł z tamtąd Loki w swoim jelonkowatym kaski.

-Nadciąga wasz zbawca!

Na te słowa zaśmiałam się pod nosem. Ze statku wyszły również przedziwne stwory. Oni atakowali umarłych, a Loki wpuszczał wszystkich mieszkańców do środka. Thora nigdzie nie widziałam.

Zabrałam się do walki z innymi. Z jednej strony obcinanie głów, z drugiej wrzucanie do wody i wbijanie na ostrze niczym szaszłyk. Jak narazie udało nam się pokonać  wszystkich.

-Nie wiedziałem, że moja królowa jest taką ostrą zawodniczką.

-Wielu rzeczy o mnie nie wierz. Jelonku Ty!

Nagle, przyciągnął mnie do siebie i przechylił do tyłu.

-Dlatego mam zamiar teraz poznać.

Już Chciał mnie pocałować, gdy nagle zatrzymałam jego wargi dwoma palcami.

-Popatrz lepiej na naszych gości.

Odwróciłam jego głowę w stronę nadchodzących wojowników. Było ich więcej, niż przypuszczałam.

-Może tak konkurs? Kto więcej zabije umarłych?

-Dobra. Pokonam Cię z palcem w nosie Laufeyson.

-Zobaczymy Victor.

Już mieliśmy zacząć zabijać, gdy nagle Thor skoczył na most. Był cały w iskrach. Widać, że Bóg piorunów.

-Ej no. Zepsułeś nam zabawę.

Odezwał się Loki. Szturchnęłam go w ramię.

-To i tak nie ma znaczenia.

Powiedziałam. Po chwili jeden z umarłych wstał na nogi. Ja jedynie co popchnęłam do wody.

-No dobra. 1:0. Wygrałam.

Uśmiechnęłam się do niego. Loki zaśmiał się.

-Thor gdzie jest Hela?

Spytał krótkowłosego Heimdall.

-Chce nas zaatakować. Nie dopuści do tego, żebyśmy uratowali tych ludzi.

-To co mamy robić?

Spytałam z nadzieją. Przybyła do nas jakaś dziewczyna w białym stroju. Thor patrzył przez chwilkę na zamek i zwrócił się do nas. Naszym oczom pojawiła się Hela. Szła w naszą stronę.

-Plan jest taki. Ja i Valkiria próbujemy powstrzymać Helę, Loki idzie wywołaś Surdura z wiecznego płomienia, a Heimdall, Ty i Hulk pilnujecie mieszkańców. Gdzie jest Hulk?

Po chwili pojawił się zielony stwór.

-Zainponowałeś mi, a to nie łatwe.

Odezwał się Loki i pobiegł do tyłu. Ja również pobiegłam do statku, pilnować ludzi. Po chwili, ukazał się wielki potwór, który zniszczył cały zamek Odyna. Hela przestała walczyć z Thorem i ruszyła do potwora.

Okazało się, że Hulk również walczył z nim. Kiedy monstrum odrzuciło zielonego na most, ten już chciał bo rozwalić, ale Thor go powstrzymał. Statek odleciał razem ze mną.

Towarzyszy z nami nie było. Zauważyłam po chwili jak Hulk trzyma ich i ląduje na dachu statku. Wszyscy wrócili na statek. Patrzyliśmy jak Asgard płonie i się niszczy. Po dłuższej chwili cały wybuchł.

Przechodziłam właśnie obok komnaty Thora. Usłyszałam rozmowę braci. Słyszałam ich poprzednią rozmowę, ale ten fragment, zapamiętałam.

-Chyba nie jesteś taki zły bracie.

-Może nie.

-Gdybyś tu był, chyba bym Cię uściskał.

-Jestem tu.

Uchyliłam drzwi i zobaczyłam braterską miłość. Coś w Lokim się przesunęło i teraz jest nie do poznania. Stanęłam w otwartych drzwiach i patrzyłam na chłopaków z uśmiechem. Oni po chwili przestali i oboje na mnie popatrzyli.

-Hej.

-Kochanie. To nie jest...

-Wszystko słyszałam. Nie musisz się tłumaczyć.

Podeszłam do niego i mocno bo przytuliłam. Loki również mnie obiął. Thor z uśmiechem, wyszedł z pokoju.

-Powiedziałbyś mi dlaczego udawałeś Odyna?

Wróciłam do poprzedniego tematu.

-To skomplikowane. Nawet ja do końca nie wiem.

-A to nie dlatego, że chciałeś rządzić?

Pokiwał głową.

-Nie musisz rządzić planetą, żeby Cię kochali. Wystarczy, żeby najbliżsi to robili. Jesteś i zawsze będziesz królem dla mnie.

Uśmiechnął się do mnie.

-Ja Cię kocham, Thor też. Odyn jednak najbardziej. Zawsze się o Ciebie troszczył. Chciał, żebyś był jego synem. Nawet adoptowanym.

-Jesteś wspaniała. Dzięki, że ze mną jesteś.

Bardzo namiętnie mnie pocałował i podniusł do góry. Wziął mnie na ręce i zaniusł do głównej sali, gdzie byli wszyscy mieszkańcy i inni. Nie chciał mnie puścić.

-Loki odstaw mnie! Hahaha.

Szepnął mi po chwili do ucha.

-Odstawię Cię jedynie w łóżku kochanie.

Z uśmiechem pocałował mnie w policzek. Kiedy otworzył drzwi do sali, wszyscy ludzie zaczęli na nas patrzeć. Przerzucił mnie przez ramię i zaniusł na mini pięterko, na którym stał tron Thora. Czułam się wtedy, jak Fiona nosząca przez Shreka.

Kiedy byliśmy już na miejscu, postawił mnie, znów mnie pocałował i złapał za biodro, przesuwając mnie do siebie. Wszyscy czekaliśmy na Thora. Po jakimś czasie zauważyliśmy jednookiego blondyna, który usiadł na fotelu i patrzył w kosmos.

-Kurs na Ziemię.

Spytał z uśmiechem i popatrzył na wszystkich.

Loki SMS "Przepraszam, To Chyba Pomyłka" AvengersWhere stories live. Discover now