Dzwoń.

1.1K 80 40
                                    

Na miejscu dziwnego odgłosu, jacyś czerwoni kolesie walczyli z żołnierzami Odyna. Jeden z nich ruszył w moją stronę. Szyko podniosłam leżący miecz z podłogi i zaczęłam się bronić. Rok lekcji z szermierki w liceum się w sumie opłacił.

Udało mi się pokonać trzech atakujących, czerwonych mężczyzn. Trochę się jednak zmęczyłam. Oddałam broń jednemu z żołnierzy. Podczas walki, nawet fryzura mi się nie zniszczyła.

Kiedy już chciałam wrócić na ławkę, na której czytałam, zauważyłam Odyna.

-Witam Panie.

-Witaj Belindo. Czy zechciałabyć zjeść ze mną i moim synem Thorem posiłek popołudniowy?

-Z wielką przyjemnością Panie.

-Możesz mi mówić Odynie.

-Dobrze.

Poszłam razem z nim do jadalni. Tam już czekał na nas blondyn. Kiedy tylko usiedliśmy wszyscy do stołu i dostaliśmy jedzenie, rozległ się głośny odgłos otwieranych drzwi.

-Widzieliście?

-Co widzieliśmy bracie?

Do pokoju wszedł Loki. Poznałam po głosie. Nie widział mnie, gdyż moje krzesło było odwrócone od niego.

-Spokojnie Loki. Co się stało?

-Nie wiem gdzie jest! Była tutaj?

-Belinda? Twoja najdroższa? Myślałem, że to kit.

-Żaden kit ojcze. Loki się zakochał. Tak jak Ty w mamie.

-Była tu czy nie!?

Wstałam z krzesła i odwróciłam się do niego.

-Jestem. Zamykaj szafę co?!

Uśmiechnęłam się do niego. On tylko do mnie podbiegł i mocno przytulił.

-Ja myślałem, że Cię już zabiła!

-No co Ty! Dla Ciebie jestem nieśmiertelna.

Po chwili jego ciało zaczęło się dymić.

-Loki. Czemu się palisz? I co to za kwadracik masz na szyji?

Spytał zdziwiony Thor.

-To razi mnie prądem, kiedy poczuje jakieś pozytywne emocje. Nic przyjemnego.

-To dlaczego ją przytulasz? Bez obrazy Belindo.

-Nie szkodzi.

Loki stał chwilę w bez ruchu i nic nie powiedział.

-Odpowiesz?

Oczekiwał Odyn.

-Bo ją kocham, nawet mógłbym zginąć za zną!

Obioł mnie w pasie i patrząc na Odyna, wytrzymywał kopanie elektryczne, żeby tylko jeszcze raz się do mnie przytulić.

-Belindo! Co Ty z nim zrobiłaś?

Radośnie spytała kobieta, która weszła do jadalni.
To była Królowa Asgardu. Przybrana matka Lokiego.

-Witam. Wasza miłość.

Ukłoniłam się.

-Witaj śmiertelniczko.

Uśmiech zniknął mi z twarzy. Królowa usiadła przy stole i patrzyła na nas. Sekundę później poczułam kopanie prądu. Zrobiło mi się trochę słabo.

-Belindo. Co jest?

Spytał Thor. Oczy powoli mi się zamykały, ale nie pozwalałam na to.

-Prąd mnie chyba kopnął, ale to nic.

Po chwili poczułam mocne kopnięcie. Raziło mnie przez chwilę. Loki na mnie spojrzał i się przestraszył.

-Belciu. Jest dobrze?

-Tak.

Włosy stanęły mi dęba i całe ciało mi dygotało. Dym się ode mnie wydobywał. Loki nie wiedział co jest. Posadził mnie na krześle, pocałował w czoło i ruszył w stronę wyjścia.

-TY JĄ TAK ZOSTAWIASZ?

Spytał zdziwiony Odyn.

-Idę zabić osobę, która założyła mi to świństwo!

Wskazał na kwadracik.

-Zaopiekujcie się moim skarbem.

-Może Ci pomóc?

Spytał ochotniczo Thor.

-Nie potrzebuje niczyjej pomocy.

Kiedy Loki wyszedł, Odyn zwrócił się do Thora.

-Leć za nim. Nie wiadomo w co może się wpakować.

Thor również wyszedł z sali. Ja powoli dochodziła do siebie. Królowa już jadła.

-Już wszystko dobrze moja droga?

-Tak. Dziękuję za troskę Odynie.

-Powiedz mi proszę, czym się zajmujesz?

-Niedawno skończyłam szkołę Angielską i zaczynam pisać książki. Moją drugą pracą jest opieka nad dziećmi. Trudno na Ziemi o dobrą opiekunkę.

-Ciekawe. A ile masz lat?

-24. A Pan?

-Uuuuhu. Nie chcesz wiedzieć.

-A takie pytanie z ciekawości. Jakbym była boginią, to w jakim wieku teraz konkretnie bym była?

-Cóż. Loki miałby 25 czyli 1003. To Ty byś miała ok 992. Żyłabyś o wiele dłużej. Tutaj inaczej liczy się wiek. Dobra! Dosyć tego gadania. Czas coś zjeść.

-A nie poczekamy na chłopaków?

-Możemy, ale będzie już zimne, zanim wrócą.

-Dobrze. Niech będzie.

Zaczęłam jeść. Pierwszy raz zjadłam perliczkę w miodzie. Nawet dobra była. Po jedzeniu, jedna ze służących zaprowadziła mnie do jednej z komnat, żebym mogła się zdrzemnąć.

Pod wieczór się obudziłam i wyszłam z pokoju. Zastałam siedzącą Królową na ławce. Nie była czymś zachwycona.

-Wasza wysokość. Coś się stało?

-Nic takiego.

-Widzę, że jest Pani smutna. Może mogłabym pomóc w jakiś sposób.

-Już nic nie można zrobić. Loki Nie żyje.

-Przecież jest Bogiem. Nie może umrzeć.

-Niestety tak się stało. Zginął na oczach Thora. Przykro mi.

Powoli usiadłam obok niej. To pewnie nieprawda. Głupi żart. Napewno tylko żart. Nie ma co płakać.
Przyszedł do nas Thor.

-Hej Thor. Gdzie się schował Loki? Wrócił z Tobą?

Bóg nic nie odpowiedział. Patrzył się jedynie na podłogę.

-Nie. Został z tą czarno-skórą. Bucky'ego wypuściliśmy, ale Loki został tam. Spalone włosy, skóra i paznokcie.

Czyli to nie był żaden żart? To się stało naprawdę?

-Co?

-Belindo. Też mi z tym źle! Wszyscy będziemy go godnie opłakiwać.

-Napewno. Naj... Czekaj! Nie wszyscy kochają tu Lokiego.

Otarłam łzy, wstałam i popatrzyłam na niego. Królowa też podniosła głowę.

-Bogu kłamstw! Wiemy, że to Ty! Zmień się znów w siebie!

Rozkazała władczyni. Thor pstryknął w palce i znów stał się Lokim. Zdzieliłam go w twarz.

-Jesteś okropny! Żeby straszyć ukochaną i mnie!

Powiedziała Królowa i poszła do siebie. Splotłam ręce na piersi i spojrzałam na niego groźnie.

-No co?

-No co? To ja się pytam no co! Za co chciałeś, żebym się bała? Co ja Ci tak...

Loki SMS "Przepraszam, To Chyba Pomyłka" AvengersWhere stories live. Discover now