Duży.

623 50 4
                                    

Poczułam lekkie unoszenie klatki piersiowej. Trwało one jednak bardzo krótko. Dotknęłam jego głowy, by dać mu jeszcze trochę mojej mocy. Doznałam jednak czegoś dziwnego. Zamknęłam oczy i za wewnętrznej części powiek pojawiły się jakieś napisy.

"Co się dzieje? Gdzie ja jestem do cholery?"

Otworzyłam z przerażeniem oczy. Nie odrywałam dłoni od głowy Czarnowłosego. Nie wiedziałam co się dzieje. Skąd te napisy znalazły się u mnie w głowie? Kiedy znów zamknęłam powieki, widziałam tym razem zupełnie inną linijkę wyrazów.

"Dlaczeko nie mogę się ruszać? Nic nie widzę! Jednak czuje coś na swojej głowie. Coś ciepłego i delikatnego."

Co? Nie rozumiem. Czekaj...brak ruchu,.. widzenia,... ale czucie. Popatrzyłam na Lokiego i połączyłam ze sobą wszystkie fakty. No przeciesz. To są myśli Boga Kłamstw!!!
Czy to znaczy, że... on żyje. To też wyjaśnia jego lekki oddech.

Czy to oznacza też, że to moja zasługa? Uratowałam czyjeś życie? Nie wierzę. Po chwili poczułam turbulencje. Przywróciłam jego fotel do swojej poprzedniej i zapięłam pas. Usiadłam prosto i złapałam dwoma rękoma za stery.

Waliły w nas małe meteoryty. Rozwaliły jedną z dwóch lamp. Kiepsko widziałam drogę bez niej. Po czasie udało mi się je ominąć. Niestety paliwa powoli brakowało. Nie wiedziałam co zrobić.

Po pół godzinie szukania Thora, kapsuła ratunkowa się zatrzymała sama z siebie. Zaczeliśmy lewitować. Paliwo skończyło się szybciej, niż myślałam. Nie mogłam otworzyć drzwi, bo nie moglibyśmy oddychać, więc zaprzestałam cokolwiek kombinować, bo wiadomo, że coś schrzanie.

Oparłam głowę o oparcie fotela i przyglądałam się kosmosowi, co jakiś krótki czas, pilnować, żeby Loki nie zrobił się znów biały.

Odpięłam go ponownie, a jego głowę położyłam na swoich udach. Trzymałam dłoń na jego klatce piersiowej przy miejscu położenia serca.

Po chwili poczułam jak bije ono troszkę szybciej i odrobinę częściej. Przesyłałam mu całą swoją, energetyczną pomoc.
Nagle usłyszałam nagłe pukanie w szybę. Nie naszą, ale innego statku. Zauważyłam dziewczynę z czułkami i wielkimi oczami.

Machała do mnie z uśmiechem. Odmachałam do niej. Dostrzegłam za nią Thora. Byłam z tego powodu bardzo zachwycona. Przez mały otwór z innego statku wyleciał magnetyczny sznur, który przyczepił się do kapsuły i przyciągnęła go do siebie.

W górnej części statku, otworzył się właz, przez który przeszedł jakiś koleś w czymś dziwnym na twarzy. Podleciał do nas, otworzył nasze drzwiczki, złapał mnie i Lokiego i szybko przetransportował nas do nich.

Loki został położony na stole. Usłyszałam po chwili głos jednookiego.

-Czyli jednak go nie zostawiłaś na pastwę śmierci co?

-Jak bym mogła? Chłopaka mojego zostawiać?

-Męża chyba.

Zaśmiałam się i szybko się do niego przytuliłam.

-Witaj. Jestem Mantis.

Dziewczyna z czułkami do mnie podeszła i dotknęła mnie w głowę.

-Dlaczego jesteś smutna? Czy to przez tą istotę leżącą na stole?

Zatkało mnie.

-Skąd wiesz?

Spytałam nagle.

-Potrafię wyczuć czyjeś uczucia.

Podeszła również do Lokiego i zrobiła to samo co mi.

-On też jest smutny. Tęskni za kimś. Za Thorem.

-Czekaj chwilkę.

Odezwał się nagle Thor.

-To Loki żyje? Naprawdę?

-Tak. Słabo, ale jednak oddycha. Czuję to.

Powiedziała Mantis. Thor nie mógł w to uwierzyć. Jednak nikogo nie stracił. Nie został sam.

-Bel. Czy Ty to zrobiłaś? Przywróciłaś do życia mojego brata?

Spytał znów zapłakany blondyn.

-Tak. Pewnie, że tak.

Thor przyglądał się Lokiemu z uśmiechem. Poczułam jak ktoś mnie przywiązuje do czegoś. Były to korzenie i drewno. Odwróciłam się i zobaczyłam drewnianego człowieczka, który mnie do siebie przyciąga.

-Ja jestem Groot.

-Ja jestem Belinda.

-Ja jestem Groot.

-Przecież już to powiedziałeś.

-Ja jestem Groot.

On zna tylko te trzy słowa? Nie rozumiem go. Oprucz przedstawienia się.

-Nie przejmuj się Groot. Ona Cię nie kuma. Długo to potrwa, zanim to zrobi.

Odezwał się szop z karabinem w ręce.

-Ty tłumacz! Mógłbyś poprosić swojego drewniaka koleszkę, żeby mnie wypuścił?

-Taka ładna lalka, a tak mocna w gębie. Coś musi być z Tobą nie tak.

-Nie dziwię się, że wywalili Cię ze sklepu dla zwierząt.

-Laboratorium, nie sklep paniusiu.

-Co za różnica?

Szop już nie chciał że mną dyskutować. Gdzieś poszedł i nie wrócił.

-Groot. Puść ją.

Groot zrobił to, o co poprosił mężczyzna stojący obok mnie i wrócił do swojej gierki.

-Dzięki.

Popatrzyłam na mężczyznę. Był on wysoki, brązowe włosy i całkiem przystojny.

-Spoko. Jestem Star Lord.

Podał mi dłoń.

-Belinda Viktor.

-Miło mi.

Z uśmiechem patrzył na mnie. Zauważyłam nie zadowolony wyraz twarzy zielonoskórnej dziewczyny. On również na nią popatrzył.

-To twoja dziewczyna?

Szepnęłam do niego.

-Nie.... to znaczy tak... Chciałbym żeby...

-Idź do niej. Nie będę wcinała się w wasze sprawy osobiste. Ona chyba i tak mnie nie lubi.

Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do Lokiego. Lord poszedł do swojej zielonej ukochanej.

Loki SMS "Przepraszam, To Chyba Pomyłka" AvengersWhere stories live. Discover now