Karo.

880 68 28
                                    

-Ja jestem zła na Lokiego i nie mam ochoty o nim gadać.

-Czemu się posprzeczaliście?

-Przeszkadzało mu, że w Asgardzie pomagałam dziewczynce szukać mamy i że tańczyłam z dziećmi na placu.

-Loki taki jest.

-Jakoś mi o tym nie mówił.

-Bóg kłamst? Prosze Cię.

-No dobrze. Co z nim?

-Widziałem, jak wracał skądś na zamek. Był przygnębiony i zły. Kiedy podszedłem do niego, on mnie uderzył i powoli robił się niebieski na twarzy. Jego oczy robiły się czerwone.

O nie.

-Mówił coś o ponownym zawładnięciem planet. Bardziej upierał się na Saturn. Zaniepokoiłem się.

-Zaczynam się bać! Jak to powstrzymać?

-Najlepiej szybko.

-To ja wiem, ale w jaki sposób. Rozmową?

-Nie. Siłą!

-Żadnej siły.

-Pocałunkiem.

-Nie będziesz całował mojego faceta!

-Nie ja, ale Ty. Zrozumie, że to była tylko sprzeczka, ale nie koniec świata. Na Asgardzie nie wiemy co to jest kłótnia. On pewnie sądzi, że Ty go zostawiłaś.

-A co z tym saperem na waszej planecie?

-Już go złapałem.

-Tak szybko?

-To był zahipnotyzowany metaloworęki. Mówił coś po innym języku.

Bucky pewnie też schował się w szafie, ale jak się wydostał?

-No to jeden kłopot z głowy. A jak się dostaniemy na Saturn?

-Tak jak na każdą, inną placetę. Przez portal.

Ubrałam się, włączyłam telewizor, zgasiłem światła i od razu po zamknięciu drzwi, razem z Thorem po paru minutach byliśmy na planecie. Poprosił strażnika, żeby otworzył nam portal.

-Uważajcie na siebie moi drodzy.

-Dobrze. Dziękuję.

Odpowiedziałam. Thor tylko się uśmiechnął i po nie całej chwili byliśmy już w innym zupełnie miejscu. Saturn był prawie cały zniszczony.

Zauważyłam na ziemi leżący gruby i długi łańcuch, który wzięłam do rąk. Napewno mi się przyda. Razem z Thorem znaleźliśmy grupkę przerażonych Saturańczyków która cała w siniakach szukała schronienia.

Po chwili pojawiło się tu o wiele więcej mieszkańców planety. Boję sie co Loki im zrobił. Kiedy doszliśmy do zamku, rozległ się w nim wielki huk.

Szybko tam pobiegliśmy. Zauważyliśmy niebieskoskórego Lokiego, który krzyczy na władcę Saturna. Dookoła niego stoją żołnierze króla.

-Loki, starczy!

Krzyknął Thor. Wszyscy się na niego popatrzyli.

-Co Ty tu robisz glizdo?

Spytał Loki.

-Przyszliśmy tu Cię powstrzymać i uratować planetę.

-Nie musisz mnie powstrzymywać. To i tak na nic Ci nie da. Zamierzam zostać władcą Saturna!

-Nawet o tym nie myśl! Wracasz teraz do Asgardu!

Krzyknęłam.

-Kto to tu się przybłąkał! Nie masz lepszych zajęć do roboty? Panno Victor?

Podszedł do mnie i groźnym spojrzeniem popatrzył na mnie.

-Żeby nie odróżniać sprzeczki od rozstania to trzeba być naprawdę bardzo mądrym.

-O czym Ty mówisz? On nie jest mądry.

Zwrócił się do mnie Thor.

-Ludzie. Czy wy naprawdę nie wiecie, co to jest ironia?

Loki odwrócił się ode mnie.

-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.

Pstryknął w palce i nadesłał na mnie i Thora swoich żołnierzy. Zaczeliśmy walczyć. Łańcuch jednak się przydał. Po paru minutach wszyscy leżeli już na ziemi.

-Nonono. Nie wiedziałem, że mam do czynienia z tak ostrą laską.

Podeszłam do niego i dałam mu prosto w twarz. Uśmiech nawet na chwilę nie pojawił się na mojej twarzy.

-Dlatego Cię kocham.

-Za to, że dałam Ci z liścia?

-Za to, że jesteś lepsza, niż inne. Jesteś moja.

-Sorry Cię bardzo, ale ja nie jestem niczyją własnością. Nigdy nie będziesz dla mnie dominantem.

Poczułam się jak przedmiot. Zabrał mi łańcuch i powiesił go sobie na szyji.

-Ale niestety będę musiał Ciebie zamknąć Thor. W pokoju bez wyjścia.

Następni strarznicy Lokiego, którzy przyśli do nas, zabrali blondyna do jednej z komnat zamku.

-Skąd wiesz, gdzie go zabiorą?

-Przestudiowałem to i owo.

Pokonał swoją dziwną laską, żołnierzy Saturna, zabrał króla do tego samego pokoju, gdzie siedział Thor. Loki nawet na chwilę, nie zmienił swojego koloru skóry. Poszłam razem z nimi.

Kiedy Loki zamknął króla i poszedł na dwór, ja popatrzyłam na staruszka.

-Proszę. Pomóż nam.

-Jak?

-W mojej sypialni na szafce jest zapasowy klucz. Otworzysz nim tą klatkę. Uratujemy mieszkańców i pokonamy rogatego.

-Mogę uwolnić mieszkańców, ale nie chce zrobić krzywdy Lokiemu. To mój ukochany.

-To chociaż otwórz tą klatkę i uwolnij mieszkańców.

Kiwnełam głową i poszłam do sali tronowej.
Sprawdziłam, czy tam nie ma Lokiego. Od razu potem zaczęłam szukać komnaty króla.
Szybko ją znalazłam.

Zobaczyłam szafkę nocną i leżący na niej klucz. Szybko go wzięłam. Schowałam do baletki, wyszłam z komnaty i ruszyłam w stronę dwory. Oby mnie Loki nie wzięłam.

Byłam już poza obrębem zamku. Znalazłam dwie klatki z zamkniętymi mieszkańcami planety. Ktoś powiedział, że ten klucz, który leżał na szafce, jest do wszystkich zamków w królestwiem.

Wypuściłam ludzi, którzy mi ładnie podziękowali i pobiegli od razu się schować. Dookoła klatek leżały też świerze trupy. To pewnie przez Lokiego.

Pobiegłam do tyłów zamku i szukałam innych, uwięzionych. Jedynie kogo zauważyłam, to niebieskiego Lokiego.

-Co Ty tu robisz?

-Ehmm. Nic...

Loki SMS "Przepraszam, To Chyba Pomyłka" AvengersWhere stories live. Discover now