Rozdział 22

410 24 7
                                    


Max

Siedzimy w ciszy w ciemnym pokoju. Jedyną rzeczą jaką słyszę są nasze oddechy. Księżyc obrzuca nas delikatną poświatą, dzięki której widzę twarz Aly. Moja koleżanka już się uspokoiła, przestała szlochać, chociaż jej wzrok nadal jest lekko nieprzytomny. Sam nie mogę w pełni pojąć tego, co się wydarzyło. Plułem krwią, to okropne. Nie chcę tego znów, dlaczego to się stało... i to jeszcze teraz, kiedy była przy mnie Aly. Jej towarzystwo mi pomogło, ale to nie zmienia faktu, że lepiej by było, gdyby jej tu nie było. Nie martwiłbym się tym, co o mnie myśli ani czy powie mojej mamie.

Dziewczynka zwraca swoją słodką twarz w moją stronę. Na jej policzkach odbijają się łzy, które jeszcze nie zaschły. Używając całej siły, jaką tylko mogę zebrać, z wysiłkiem podnoszę dłoń i delikatnie, ale dokładnie, wycieram jej piękne zaróżowione poliki. Na mój gest podnosi do góry kąciki ust, a jej twarz rozjaśnia słaby, lecz wyraźny zarys uśmiechu.
-Dobrze się czujesz?- pytam zachrypnięty, po czym odkaszluję kilka razy
-Pytasz mnie, czy dobrze się czuję? – wybucha śmiechem i zsuwa się z moich kolan, co przyjmuję niechętnym pomrukiem – To ja powinnam cię o to spytać. Tak bardzo się o ciebie bałam. Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, jak to wyglądało?

Potakuję niepewnie. Ona nie zdaje sobie sprawy jak dobrze ją rozumiem.
-Dziękuję, za wszystko. – Zaczynam – Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Tylko mi nie odmawiaj.
-Nie powiem nie. Proś o co zechcesz, a ja powiem tak. Nie ma znaczenia, czego potrzebujesz. Nie patrz tak na mnie, mówię szczerze. Zrobię dla ciebie wszystko. Jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Zrozumiałam to, kiedy bez wahania pomogłeś mi z żartami. Nie patrzyłeś na kosekwencje i zdałeś test bez zarzutu.
-Jaki test?- zadaję pytanie, pragnąc się dowiedzieć o co jej chodzi.
-Dzielę ludzi na klasy po tym, co robią. Mam klasę przyjaciół, znajomych, tolerowanych i nielicznych, którzy znaczą więcej niż wszyscy inni.- tłumaczy szybko, jakby zawstydzona – Ale wróćmy do twojego pytania. To zabrzmiało jak coś ważnego. O co chodzi?
Zastanawiam się przez chwilę jak ubrać to w słowa. Nie chcę, aby to źle zabrzmiało, ale zdają sobie sprawę z wagi tej rzeczy. Spoglądam w jej oczy, pełne spokoju i powagi, dodaje mi to siły, dlatego zbieram się na odwagę.
-Nie mów proszę mojej mamie o tym, co dzisiaj zaszło. – patrzę na nią – Chodzi mi o krew. Nie chcę, żeby się martwiła...
-Ale jest twoją mamą i to jej zadanie – martwić się o ciebie! – protestuje Aly
-Wiem. Powiem jej to jak wrócimy do domu. – widzę, że dziewczynka chce podjąć dalszą dyskusję – Popatrz tylko, jaka jest szczęśliwa. Ostatni raz ją taką widziałem, kiedy usłyszała, że leczenie przynosi efekty. Nie chcę jej tego zniszczyć.
- I tak się dowie...
-Ale nie zniszczy jej to początku związku ze Stefanem. Koniec tego tematu, obiecałaś, że nic jej nie powiesz, innym też, dlatego trzymam cię za słowo. – Ucinam rozmowę

Widzę, że Aly jest niepocieszona takim obrotem spraw. No trudno, takie jest życie.
-Idę sprzątnąć ten papier i wyrzucić go, skoro twoja mama nie może się o niczym dowiedzieć. – kiwam głową i czuję jak łóżko wraca do normalnego kształtu. W miejscu, gdzie przed chwilką siedziała Aly, pozostała zmięta pościel.

Myślę o dziewczynce, która jest dla mnie kimś więcej. Nie nazwę jej przyjaciółką, to zbyt mało. Chcę się jej odwdzięczyć. Ale jak? Hmmm. Wiem. Bransoletka – to słowo chodzi mi po głowie, kiedy przeszukuję szufladkę jednej z komód. Wyciągam srebrną ozdobę na rękę, którą wygrałem na festynie. Miałem ją dać wyjątkowej dziewczynie i myślę, że już ją znalazłem.

W oddali zauważam zbliżającą się postać. Podchodzę do niej i chwytam zaskoczoną dziewczynę za rękę.
-Aly, dobrze wiesz ile dla mnie znaczysz. Nie wiem czy jeszcze kiedyś się zobaczymy, ale jesteś dla mnie ważna. Jesteś moim słońcem, oświetlasz moją ścieżkę, dzięki czemu nie jestem już samotny. Chcę, żebyś wiedziała, że zachowam cię w sercu. – zakładam na jej dłoń bransoletę – Na zawsze. To prezent ode mnie. Jak kiedykolwiek będziesz się czuć samotna, to spójrz na nią i pomyśl, że jestem przy tobie.
Patrzę na nią, na jej wilgotne oczy i mokre policzki. Na cudowny i zniewalający uśmiech. Zapisuję sobie ten widok w myślach, jako cud, który zostanie ze mną na zawsze i będzie tak miło rozgrzewał moje serduszko.
- W takim razie ja też chcę ci coś podarować – zdejmuje z palca pierścionek z wielkim sercem- To moje serce. Pamiętaj, że ci je oddałam i trzymaj mnie zawsze przy sobie – na palcu, w pamięci oraz w sercu.
Dziewczynka rzuca się mi na szyję, a ja odruchowo ją przytulam. Ona nie wie, że tak naprawdę już jest we mnie. Żyje razem ze mną i ciężko będzie mi się z nią rozstać.

Po kilku minutach odrywa się ode mnie. Po czym szybko cmoka mnie w policzek.
-Ja lecę już się położyć do łóżka, bo... - i już ma odejść, ale ją powstrzymuję chwytając jej dłoń
-Poczekaj.
Całuję jej policzki, wykwitają na nich rumieńce. A sama dziewczyna, kiedy tylko ją puszczam, znika za drzwiami prowadzącymi na hotelowy korytarz. Pozwalam jej odejść, sam układając się w swoim łóżku.

Kładę swoją dłoń w miejscu, którego dotknęły jej pełne wargi. Pali mnie ono, ale przyjaźnie. Niemal prosząc o głębszą znajomość. Zachęcając do siebie. Aly jest wyjątkowa- nigdzie nie znajdziesz drugiej takiej. Ja to wiem. Tak ciężko będzie mi się z nią za dwa dni rozstać...

Wtedy nie wiedziałem jeszcze, jak długo nie będziemy się widzieć. Gdybym to wiedział, nigdy nie pozwoliłbym jej dzisiaj odejść.    

Miłość lata na nartachOnde histórias criam vida. Descubra agora