Rozdział 8

655 39 13
                                    


Stefan

Po skończonym śniadaniu ubieramy się i wychodzimy z domu. Isa i Max chcą wiedzieć dokąd idziemy, ale nie zdradzam im tego. Rano, kiedy jeszcze spali, sprawdziłem w telefonie najbliższe zoo i kino. Mam ambitny plan, ale nie wiem czy mi się uda. Teraz zmierzamy do zoo, później zabiorę ich do restauracji, a potem się rozdzielimy. Isa pójdzie do SPA, w którym muszę koło 2 potwierdzić rezerwację i zrobić przelew. A my z małym pójdziemy do kina.

Wychodzimy z domu, a ja biorę Maxa na ramiona. Idziemy małymi i cichymi uliczkami w stronę zoo. Kiedy jesteśmy na miejscu rozdzielamy się. Zostawiam chłopca z mamą, a sam idę kupić bilety. Sprzedawca proponuje mi karmę, którą można karmić zwierzęta. Spoglądam na małego, który aż skacze z ekscytacji i kupuję karmę. Wręczam bilety i karmę w ręce Isy.

Kroczymy ścieżkami przeznaczonymi dla turystów. Niosę malca, a on co chwila rzuca jakiemuś zwierzątku jedzenie.
-Patrzcie jaki słoń, a tam jest żyrafa. Możemy podejść do nosorożca?- patrzymy na siebie z Isą i śmiejemy się. Max zadaje tyle pytań, chce wszystko zrobić na raz.
-Nie musimy się spieszyć. Mamy 3 godziny. – mówię
Zwiedzamy zoo, odwiedzamy każde zwierzę i robimy sobie miliony zdjęć. Czuję się wtedy częścią czegoś ważnego. Czuję się jakbym był częścią tej rodziny, a to mi się podoba. Uśmiecham się sam do siebie i rozpoczynam pogawędkę, ponieważ chcę się o nich jak najwięcej dowiedzieć.

Po południu idziemy do restauracji na obiad. Max jest wniebowzięty, ja sam muszę przyznać, że też się tak czuję. Zamawiamy potrawy. Mam zamiar zapłacić, kiedy słyszę:
- Ja zapłacę, nie możesz wszystkiego nam fundować
-Mogę i chcę. W końcu jestem mężczyzną i sam was tu zaprosiłem. – dziewczyna siada pokonana, a ja idę uregulować rachunek.
Już mam wracać do stolika, kiedy odzywa się mój telefon. To Andreas do mnie dzwoni.
"-Cześć, co tam u ciebie? Jak ta twoja rodzina, spodobał im się prezent?- pyta
- Wspaniale, to moje najlepsze wakacje. Prezent przypadł Maxowi do gustu. A co ze sprawą biletów na konkurs w tym tygodniu. Mogę na ciebie liczyć?
-Jasne, że tak. Nawet już je załatwiłem. Jak tylko przylecicie to ci je dam. Wszyscy zastanawiają się jak wygląda ta twoja rodzinka.
-Dlaczego ciągle nazywasz ich moją rodzinką?- pytam zdziwiony
-Bo oboje wiemy, że to w końcu będzie twoja rodzinka.- odpowiada pewny swego
-Wiesz co, muszę już kończyć. Ale lepiej nie bądź taki pewny siebie, bo kiedyś cię to zgubi.
-Ta, na pewno. Do zobaczenia- śmieje się i rozłącza Wellinger."

Ta rozmowa przypomniała mi o tym, że miałem potwierdzić rezerwację w SPA. Dzwonię do nich i potwierdzam wszystko. Robię przelew telefonem i kończę formalności. Wracam do Isy i Maxa, którzy kończą jeść. Zjadam swoją porcję i mówię:
-Teraz zrobimy coś zupełnie innego- łapię kontakt wzrokowy
- Co?- pytają w tym samym momencie
- Ja i Max pójdziemy do kina, a ty Isa pójdziesz do SPA. Nie protestuj bo wszystko jest już załatwione.
-Dziękuję- mówi tylko dziewczyna

Rozdzielamy się. Docieramy z Maxem do kina. Pozwalam mu wybrać film. Trafiamy na bajkę o niedźwiedziu i ratujących go zwierzętach. Jest to naprawdę ciekawy film, na którym oboje siedzimy w pełni skupieni.
Kiedy wieczorem docieramy do domu, Isa już tam jest. Jemy szybko kolację, a kiedy Isabella usypia małego, ja idę się umyć.

Gdy wychodzę z łazienki ona siedzi już na kanapie.
-Pójdę się umyć, a jak wrócę to możemy obejrzeć jakiś film, co ty na to? – potakuję
Dziewczyna idzie się umyć, podczas gdy ja szykuję film. Decyduję się na komedię.
Układamy się na kanapie, a kiedy film nas wciąga zmieniam pozycję. Kładę głowę na jej kolanach, a ona jakby automatycznie zaczyna bawić się moimi włosami.

###

Dzięluję za wasze ślady. Jest mi miło, że chociaż odrobinkę podoba wam się to co piszę. Zostawcie po sobie coś, co świadczy o waszej obecności. Oceniajcie.

Miłość lata na nartachWhere stories live. Discover now