Rozdział 2

781 52 9
                                    


Stefan

Przygotowuję się powoli do drugiej serii konkursu. Po pierwszej zajmuję 5 miejsce ze stratą 1,5 punktu do prowadzącego, więc jest szansa na wysokie miejsce. To pierwsza taka w tym sezonie. Wcześniej byłem jakby nieobecny, ale dzisiaj zrozumiałem, że przez nieodpowiednią dziewczynę. Moja, już teraz, była- Ana, chodziła ze mną dla pieniędzy i sławy. Przypominam sobie naszą ostatnią rozmowę:
„-Daj mi pieniądze na wyjazd na Hawaje.- rozkazuje pewna siebie
-Przecież mieliśmy tam pojechać razem po skończonym sezonie. Obiecałaś, że będziesz mnie wspierać. – mówię z wyrzutem
- Coś ci jednak nie idzie, a mi znudziło się czekanie. Dasz mi te pieniądze?- odpowiada znudzona
Patrzę na nią i nie wiem jak mogłem z nią chodzić:
- Nie. Myślę, że to właśnie koniec naszego związku.
- Nie żartuj, daj mi tylko kasę, a porozmawiamy później. – słyszę w jej głosie desperację
-Nie ma mowy, nie słyszałaś. Zrywamy ze sobą i nie masz już nic do gadania. Nic więcej ci nie dam. – oznajmiam jej spokojnie
- W takim razie spadaj, znajdę innego.-grozi i wychodzi z domku dla zawodników"
Byłem załamany po tej sprawie, ale na szczęście spotkałem kolegów- pomogli mi się uspokoić. Wellinger rozśmieszył, a Stoch pomógł się opanować. Tande natomiast wytłumaczył, że dziewczyna nie była mnie warta. Dodali jeszcze, że nikt jej nie lubił- tolerowali ją ze względu na mnie. Ulżyło im, że odeszła. To wywołało u mnie uśmiech. Nie tylko mnie tak denerwowała. Przygotowałem się do konkursu, skoncentrowałem i oddałem skok. To może dziwne, ale pierwszy raz od dawna czułem się wolny. Nikt mnie nie trzymał.

Wchodzę do budynku na skoczni, przeznaczonego dla zawodników. Siadam na krześle w kącie i przez chwilę obserwuje przez monitor skoki kolegów. Sprawdzam godzinę- mam jeszcze z pół godziny, zanim będę musiał się rozgrzewać. Nagle przychodzi mi powiadomienie. Na początku myślę, że to SMS od Any i chcę zablokować jej numer i wyłączyć telefon. Dostrzegam jednak, że jest to wiadomość na moim profilu. Wygląda na dłuższą wypowiedź, więc to idealny moment. Otwieram ją i czytam:
Drogi Stefanie!

Z tysiąc razy zastanawiałam się nad tym, jak powinnam zacząć ten list. W końcu doszłam do wniosku, że nie ma dobrego początku. Albo ja nie umiem go znaleźć.
Nie piszę tego ze względu na mnie, chociaż może i tak, ale nie jako kobieta- piszę jako matka. Mój syn- Max Abert ma 5 lat. Jest chory na białaczkę, a lekarze dają mu 50% szans na wyjście z choroby. Pewnie teraz zastanawiasz się po co Ci ta wiedza. Max to wielki fan skoków narciarskich, tak jak ja, ale on jest zdecydowanie 1000 razy większym fanem, niż ja kiedykolwiek. Ogląda każdy konkurs i z wielką zaciętością kibicuje swojemu idolowi. Jego największy idolem jesteś właśnie Ty, a jego największe marzenie to zobaczyć Twój skok na żywo i dostać Twój autograf.
Mój problem polega na tym, że nie mam pieniędzy ani możliwości, aby udało mi się zabrać go na jakiś konkurs. Wychowuję go samotnie. Moi rodzice nie żyją, a ja muszę pokryć cały koszt leczenia i transportu do szpitala. Mam pracę, ale ledwo daję radę powiązać koniec z końcem.
To jego największe marzenie. Czuję się beznadziejnie, kiedy wiem, że nie mogę go spełnić. Mam nadzieję, że zwrócisz uwagę na ten list i wysłuchasz prośby chorego chłopca. On w Ciebie wierzy, a przed każdym Twoim skokiem zaciska kciuki. Cieszy się z Twoich wyników i z uwagą słucha każdego słowa. Jesteś dla niego wzorem, idolem, kimś dla kogo walczy. Mimo, że nas nie znasz, to jestem Ci wdzięczna za to, że dzięki Twoim występom, Max znajduje w sobie siłę, aby pokonywać przeszkody.
Wiem, że proszę o wiele, ale jeżeli istnieje jakaś szansa na to, byś się z nim spotkał- to byłby to najlepszy dzień w jego życiu.


Liczymy na Ciebie,
Isabella Abert

Nie mogę uwierzyć w to co widzę. Czytam list kilka razy i uświadamiam sobie, że to jedyna tego typu wiadomość, jaką do tej pory otrzymałem. Dostawałem wcześniej listy, ale dziewczyny chwaliły w nich to jak wyglądam, a nie to kim jestem. Nikt nigdy nie powiedział mi, że jestem dla kogoś motywacją czy wzorem. Czytam list jeszcze raz, a potem robię screen'a, żeby móc jeszcze do niego wrócić. Postanawiam, że po konkursie skontaktuję się z autorką listu. Już nie mogę się doczekać tego, jak poznam tego chłopca.

Szykuję się do wyjścia na rozbieg skoczni. Rozgrzewam się i kiedy przychodzi moja kolej siadam na belce. Myślę, że skoro ktoś we mnie wierzy, tak bardzo, że mój wynik jest dla niego najważniejszy, to muszę się postarać. Postaram się wygrać, wygram to dla niego. To moja ostatnia myśl przed tym jak trener porusza chorągiewką i daje mi sygnał do startu. Lecę wysoko nad rozbiegiem, bo wiem o co walczę. Walczę o radość tego małego chłopca, który gdzieś tam daleko lub blisko, trzyma za mnie małe kciuki.

###
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Liczę na to, że jeżeli to czytasz- zostawisz po sobie ślad. To wiele znaczy dla mnie i jest niezwykle miłe, dzięki.


Miłość lata na nartachWhere stories live. Discover now