sixty-nine

2.9K 281 49
                                    

Jeśli lubicie A/B/O to zaobserwujcie ziallxziall

Bo na jej koncie wyjdzie niedługo nasz świąteczny one shot i jest  to Larry... To pierwszy chyba raz sam Larry, co O? Haha.

Spamik komentarzy = kolejny rozdział xx

~~~~

Harry dotarł do studia, nie mógł się do końca skupić nad tym co powinien robić. W jego myślach cały czas był Louis leżący w szpitalu z bliźniakami i nie mógłby sobie wybaczyć, gdyby nie zdążył na poród albo coś im by się stało. Załatwił sobie już samolot na  noc, rzeczy też już miał spakowane został tylko ten przeklęty wywiad z Danielem. Siedział na krzesełku, gdzie jedna dziewczyna pudrowała jego twarz, a druga przypinała mu mikrofon do marynarki.

- Styles wchodzisz za trzy minuty! - krzyknął kierownik planu.

Harry skinął głową i spojrzał na siebie w lustrze. Westchnął i wyciągnął telefon, by napisać Louisowi, że zaraz wchodzi. Uśmiechnął się na wiadomość zwrotną od szatyna i podszedł do miejsca, z którego miał wyjść.

- Idziesz za trzy, dwa, jeden, dalej! - mężczyzna poklepał jego plecy i popchnął w stronę dziennikarza.

Uśmiech nie schodził z jego twarzy, gdy usiadł naprzeciw Daniela, gdy ten już zdążył go zapowiedzieć.

- Dobrze cię widzieć Harry! Twój singiel odniósł niesamowity sukces, ludzie chcą więcej. Kiedy to dostaną?- zapytał, poprawiając sobie kartki na kolanie.

Harry wygodniej ułożył się na siedzeniu i chrząknął.

- Nie mam określonego czasu, teraz jest dla mnie ważna moja rodzina.

- No tak, młody tata. - przewrócił oczami, a widownia się zaśmiała - Co w takim razie u Louisa?

Styles prychnął, ale nie dał po sobie poznać rozdrażnienia.

- Jest bardzo dzielny i silny, dba o nasze dzieci.

- Nie bałeś się go zostawić samego w tak zaawansowanej ciąży? Ameryka nie jest pięć minut piechotą od was. - mężczyzna uniósł brew. Był bardzo dociekliwy. 

- To była ciężka decyzja, ale Lou nie dał mi wyboru. Uwierz mi, że wściekły mężczyzna w mnogiej ciąży... Potrafi być straszny - zaśmiał się, a jego oczy błyszczały. Wspomnienia zalewały jego umysł.

- Wierzę ci na słowo Harry. Widać, że jesteście szczęśliwi. - pokiwał głową Daniel.

- Bardzo, jestem szczęściarzem - chrząknął.

- To co? Może zdradzisz amerykańskiej publiczności płeć maluszków? - starał się go podpuścić.

- Nie wiem to dobry pomysł, Louis może być zły.  - poprawił włosy - Myślę, że zostawię to dla nas. Lou nie może się teraz denerwować.

- Wyglądasz jakbyś się śpieszył. - skomentował mężczyzna - Mniejsza - westchnął i po chwili wykrzyknął - Teraz przed wami wystąpi Harry Styles!

Styles uścisnął jeszcze dłoń z Danielem, nim wszedł na scenę i zaśpiewał Always you, plus nową piosenkę dla Lou i dzieci. Miał tego nie robić, ale coś w środku mu kazało.

~~~~

Louis siedział na szpitalnym łóżku, a po jego policzkach leciały łzy. Bujał się z przymkniętymi oczami i chciał, żeby Harry jak najszybciej pojawił się koło niego. Wiedział, że to irracjonalne. Z jednej strony chce przy sobie swojego mężczyznę, a z drugiej... Woli by nie niszczył swojej kariery.

- Panie Tomlinson wszystko w porządku? - w jego sali pojawiła się pielęgniarka.

- Tak, w jak najlepszym - przetarł oczy i słuchał jak Harry żegna się z publicznością.

- Przyniosłam witaminy i leki które zalecił doktor. - uśmiechnęła się, podając kubeczki.

- Dziękuję - wziął od kobiety kapsułki i połknął je, popijając wodą.

- Proszę się przespać, to panu dobrze zrobi. - odebrała od niego rzeczy i wyszła z sali.

- Gdyby nie te emocje - westchnął i zaczął pocierać swój brzuch.

Uśmiechnął się słysząc dźwięk telefonu, bo to musiał być Harry, który w końcu skończył to nagranie.

Sięgnął po telefon i niemal automatycznie odebrał połączenie.

- Już do mnie jedziesz? - rzucił bez witania się.

- Oczywiście, że tak kochanie. Właśnie jadę na lotnisko- usłyszał w słuchawce głos bruneta.

- To dobrze, bo bardzo, bardzo tęsknimy. - ułożył się wygodniej młodszy.

- Ja też, a jak się czujecie, ty i dzieci?

- Jest w porządku, chociaż szczerze chciałbym już urodzić. - westchnął.

- To chociaż poczekaj z tym na mnie misiek, chcę być przy tobie w tak ważnej chwili - Harry zapłacił za taksówkę i wyszedł z swoimi rzeczami.

- Spokojnie, lekarz powiedział, że jeszcze nie czas. – uśmiechnął się na słowa swojego chłopaka.

- I nadal jestem za Tomlinson - szedł po wyznaczonej płycie lotniska, gdzie czekał na niego jego samolot.

- Mój kochany wariat. - zaśmiał się Louis.

- Tylko wasz - uśmiech wpełzł na jego twarz i przywitał się z załogą, gdy zaczął wspinać się po schodach.

- Bądź ostrożny Haz, czekamy niecierpliwie. - odparł młodszy.

- Zawsze jestem ostrożny, a ty odpoczywaj bo to ci się przyda na później - powiedział znacząco i schował torbę, by po chwili usiąść na fotelu.

- Postaram się przespać. - obiecał.

- Liczę na to, teraz wybacz kochanie ,ale mamy przyzwolenie do wylotu.

- Kocham cię. - ziewnął do słuchawki.

- A ja kocham was. Śpij dobrze, a gdy się obudzisz, to będę przy tobie - obiecał i zapiął jedną ręką pas.
- Mhm. - mruknął młodszy i rozłączył się z niechęcią.

~~~~~~
Kola💚💙💚💙💚

Harry Styles or Harry StylesWhere stories live. Discover now