Sixteen

5.1K 406 318
                                    

Tommo: Może jednak pójdziesz z nami Haz? Wypijemy, rozluźnisz się?

Frog: Nie chcę Lou, nie mam siły na zabawę. A imprezy nie są w moim stylu.

Tommo: To nie musi być impreza, możemy wybrać jakiś bar.

Frog: Naprawdę podziękuję.

Frog: Ale bawcie się dobrze. xx

Tommo: Zostać z tobą?

Frog: Nie musisz się nade mną litować Lou.

Tommo: To nie litość Haz, lubię spędzać z Tobą czas.

Frog: Też lubię spędzać z tobą czas loulou, ale nie będę ci niszczyć zabawy.

Tommo: Możemy dobrze bawić się nie wychodząc z hotelu. Obejrzymy coś i możemy zamówić do pokoju.

Frog: No dobrze, ale jeśli jesteś w stu procentach pewny.

Tommo: Jestem, po prostu dam znać reszcie, że zostaję.

Frog: Okej, czekam w mojej sypialni, cieszę się, że mamy ten tydzień wolny.

Tommo: Ja też, potrzebujesz czegoś jak będę do Ciebie szedł?

Frog: Przynieś nam słodkiego. 😍

Tommo: Duża czekoladą raz! Już się robi. Oczekuj mnie do 15 minut.

Frog: Odliczam!

Tommo: Masz otwarte drzwi?

Frog: Yup!

Tommo: Świetnie wchodzę bez pukania!

Frog: 😈😈😈

~~~~~

Louis otworzył drzwi łokciem trzymając w rękach dużą tabliczkę czekolady i dwa piwa.

- Jestem! - krzyknął starając się zamknąć wejście.

- To dobrze - sapnął Styles -A ja wybudowałem dla nas fort idealne ustawiony do telewizora.

- Fort? - zachichotał szatyn.

-A jak - uśmiechnął się dumnie i wyprostował swoją sylwetkę, podszedł do szatyna i zabrał mu jedno piwo.

Louis przeszedł dalej i pokiwał z uznaniem na konstrukcję bruneta, która składała się z wielu koców i poduszek.

-Nie pytaj się skąd je mam, magia - zachichotał i usiadł wygodnie, wcześniej włączając jakiś film.

Tomlinson cieszył się na lepszy humor Harry'ego, wyglądał lepiej niż przez ostatnie dni. Cieszył się, że postanowił zostać z nim.

Harry oparł się wygodnie i spojrzał na Louisa.
- Dziękuję za ostatnie dni, byłeś przy mnie to dużo dla mnie znaczy.

- Nie ma sprawy Haz, od tego są przyjaciele tak? - usiadł obok bruneta.

- Tak... przyjaciele... Nie wiedziałem co chcesz oglądać -wskazał na film, który właśnie się rozpoczął.

- Wszystko mi jedno - wzruszył ramionami - byle w dobrym towarzystwie - tracił łokciem bruneta.

- Dawaj czekoladę a nie - szturchnął go i zabrał mu opakowanie z szerokim uśmiechem na ustach.

Louis otworzył dla nich piwo i rozłożył się na poduszkach, które były porozrzucane dookoła. Przez chwilę oglądał film, ale szybko zauważył, że widział go już kiedyś z siostrą.

Harry mruknął zadowolony, gdy kostka czekolady zaczęła rozpływać się w jego ustach.

Szatyn przeniósł na niego wzrok i uśmiechnął się lekko. Sam sięgnął po kawałek słodkości.

- Nudny ten film - sapnął w pewnym momencie brunet.

- Sam go wybrałeś Harry - pokręcił głową niebieskooki.

- Bo myślałem, że będzie ciekawy - bronił się i położył się na plecach.

- Ten typ filmów zazwyczaj jest dość kiepski - zaśmiał się szatyn - Moje siostry je kochają, nie mam pojęcia co w nich widzą - oparł się na przedramieniu dość blisko Harry'ego.

- Lubię komedie romantyczne, ale ta serio jest głupia - zamrugał do szatyna i dźgnął go palcem.

- Hej. To boli - zmrużył oczy Louis.

- I ma - zachichotał i powtórzył czynność, sprawiając przy tym, że Louis stracił równowagę i wylądował na jego ciele.

Szatyn podniósł się i opierał się jedną dłonią na klatce Harry'ego, natomiast drugą poprawił włosy, które wpadły mu w oczy.

Starszy zagryzł wargę i pomógł mu w poprawianiu kosmyków.

- Powinienem je obciąć - powiedział dość cicho Louis, patrząc cały czas w oczy starszego.

-Ładnie ci tak - jego głos był głębszy, gdy wypowiadał te słowa.

Oddech szatyna przyspieszył, a jego policzki oblały się czerwienią. Nie był przyzwyczajony do komplementów szczególnie od kogoś takiego jak Harry. Mimo ich współpracy, Styles dalej był dla niego idolem.

- Lou, odsuń się... Bo nie odpowiadam za to co zrobię - wzrok Stylesa co chwilę zjeżdżał na wąskie wargi.

- Zależy co chcesz zrobić - młodszy przełknął głośno ślinę.

- To - zmienił ich pozycje tak, że teraz chłopak znajdował się pod nim, spojrzał ostatni raz w niebieskie oczy, nim wpił się w wąskie usta.

Tomlinson miał wrażenie, że śni czując wargi bruneta na swoich. Dopiero po chwili oddał pocałunek zarzucając ręce na szyję Harry'ego.

Mężczyzna mruknął, a jedną z rąk ulokował na udzie Louisa, by zacząć po nim jeździć dłonią.

Młodszego przyszły ciarki wzdłuż całego kręgosłupa, nie chciał żeby to kiedykolwiek się skończyło. Wplątał dłonie we włosy zielonookiego i lekko za nie pociągnął.

- Boo - oberwał się od jego ust i zaczął składać pocałunki na szyi, co jakiś czas ssąc bladą skórę.

- Hymm? - mruknął przechylając głowę, co dawało Harry'emu lepszy dostęp.

- Idealny - ścisnął jego boki i na chwilę oderwał się od skóry, by sprawdzić swoje dzieło.

Louis będąc niecierpliwym chwycił za kołnierzyk bruneta i przyciągnął go do siebie z powrotem.

- Powiedz co chcesz - nisko powiedział, zahaczając o jego wargi.

- Twoich ust na moich - odparł bez wahania.

- Da się to zrobić - ustawił swoje ręce koło twarzy chłopaka, nim wpił się kolejny raz w jego usta. Ta chwila była dla nich idealna.

Louis w głębi duszy skakał jak dziecko, nie miał pojęcia co będzie dalej, ale liczyło się, że teraz było dobrze, a nawet bardziej niż dobrze.

Ale nigdy nie wiadomo co los może przynieść...

Kola💙💚

Harry Styles or Harry StylesWhere stories live. Discover now