twenty-four

4.5K 379 58
                                    

Ola mi nie odpisuje, więc dodaję bez jej wiedzy :P

Louis leżał na pryczy z laptopem przed sobą. Wiedział, że za kilkanaście minut Harry wróci do tourbusa i weźmie młodszego na przesłuchanie, którego szatyn miał nadzieję uniknąć.

Harry wdrapał się jakoś do środka busa, na jego nodze wciąż  znajdował się usztywniacz, który bardzo go denerwował.

- Louis?! - krzyknął, gdy w końcu wszedł. Z małym problemem, o którym nikt nie musi wiedzieć. 

- Hej Haz, tęskniłem- uśmiechnął się szeroko niebieskooki, wychylając się ze swojej kryjówki.

Styles mruknął, robiąc kroki do przodu a za nim wyłonił się Alan.

Louis zmarszczył czoło i usiadł na brzegu łóżka, machając nogami bo nie dosięgał do podłogi.

- Jak koncert?

Harry pokazał Alanowi, by się rozgościł w "salonie" i rozdzielił drzwiami strefę sypialnianą.

Młodszy patrzył na Harry'ego starając się nie pokazać, że coś jest nie tak. Dalej pozostał na swoim miejscu, czekając aż starszy w końcu się do niego odezwie.

Brunet ledwo usiadł na ziemi przez usztywniacz i oparł się o ścianę. Czekał, aż Louis pęknie.

- Będziemy tak siedzieć bez słowa? - mruknął szatyn.

Starszy mężczyzna wzruszył ramionami, patrząc wprost w niebieskie oczy.

- Harry proszę, powiedz cokolwiek - Louis zsunął się i usiadł na podłodze blisko swojego chłopaka.

Pokręcił głową i westchnął.

- Co mam powiedzieć?

- Nie lubię jak milczysz - westchnął.

- A ja nie lubię, gdy coś przede mną ukrywasz - powiedział w prost.

- Mówiłem ci, że to nic takiego Haz. - sięgnął po rękę zielonookiego.

- A ja mówiłem, że jak będziesz dalej w to brnął to cię ukarzę. A wiesz, że nie kłamię - ścisnął jednak mniejszą dłoń. Wiedział, że dla Louisa dotyk jest  najważniejszy.

- Nie chce żebyś miał mnie na głowie i tak masz dużo pracy - westchnął, bawiąc się biżuterią na palcach Stylesa.

-Nawet mnie nie denerwuj maluchu - jego głos stał się ostrzejszy - Jesteś moim Lou, moim chłopakiem i masz mi powiedzieć, co się dzieje. Czemu się tak zmieniłeś.

- Jakieś dziewczyny i to z niejednego państwa... Stwierdziły, że kręcę się zbyt blisko ciebie - ścisnął dłoń Harry'ego i kontynuował drżącym głosem - Pisały o uchwyceniu mnie podczas m&g, bo zawsze jestem gdzieś w pobliżu. Nie jesteśmy jeszcze dla wszystkich oficjalni, a one już mnie nienawidzą - wyrzucił z siebie w końcu.

- Och kochanie - z łatwością przesadził sobie szatyna na kolana i przytulił go mocno - Zwiększę ochronę dla ciebie, nic ci nie zrobią. Obiecuję. Zawsze ktoś koło ciebie będzie, tylko się nie chowaj misiu - co jakiś czas całował mniejszego w czoło.

- Nie chce być problemem- ułożył brodę na ramieniu Harry'ego.

- Nie jesteś i nie będziesz - westchnął i mocniej przytulił do siebie Louisa - I nie będziesz, nie ukrywaj więcej przede mną takich rzeczy.

- Przepraszam Haz - mruknął młodszy.

- Jutro załatwię wszystko z Paulem - obiecał i podniósł brodę Tomlinsona, by móc połączyć ich usta.

- Dobrze- westchnął i ponownie scalił w jedność ich usta.

- Em, Harry... Och, nie chciałem wam przeszkadzać - zarumieniony Alan przyglądał się dwóm mężczyznom.

Louis przewrócił oczami na jego obecność i wstał z kolan Harry'ego. Nie miał ochoty na pogawędki z Alanem.

- Tak, tak... Em, tam jest twoje tymczasowe łóżko - wskazał na jedną z prycz - Wybacz, pójdę do mojego chłopaka - dodał, wstając z ziemi.  Nie chciał narazić się Louisowi dłuższą rozmową z nowym, tymczasowym członkiem zespołu.

Louis znalazł się w kuchni z butelką wody w ręku.

- Kiedy wraca Liam? - spytał, kiedy tylko Harry do niego dołączył.

- Minimalnie za tydzień - objął go.

- Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej - przymknął oczy.

-Nie lubisz Alana? - pochylił się i zaczął składać delikatne pocałunki na szyi partnera.

- Nie bardzo - przyznał - Dzielenie z nim busa też nie brzmi świetnie.

- Przecież nic ci nie zrobił maluchu - ugryzł delikatnie skórę na karku - Zanim się obejrzysz, to Liam wróci.

- Gdzie Zayn i Niall? - mózg Louisa był papką, przez usta bruneta na jego ciele.

- Pojechali na nocną randkę - niechętnie oderwał się od skóry, która była już poryta malinkami.

- Nastał ten dzień, kiedy będzie można się w spokoju wyspać. - mruknął Louis i tym razem to on przyssał się do skóry bruneta, ale w okolicach obojczyków.

- Och - sapnął Harry, szatyn rzadko go oznaczał. To Styles był raczej typem zazdrośnika - Tak prawda

- Idziemy spać? - spytał Tomlinson zadowolony ze swojego dzieła, które ciężko będzie nie zauważyć szczególnie przy rozpiętych koszulach, które nosi Harry.

- To bardzo dobry pomysł - ucałował czoło szatyna i zabrał mu z ręki butelkę, którą odłożył na blat - Chodź Boo.

- Lubię gdy mnie tak nazywasz. - ziewnął młodszy.

- Będę częściej - obiecał i poszli razem do swojej pryczy, gdzie najpierw położył się rozebrany Harry, a potem Louis.

Szatyn wtulił się od razu w ciepłe ciało starszego.

- Jeszcze raz przepraszam Haz.

- Nie masz za co - okrył ich ciała - Rozumiem to, że się bałeś.

- Dalej trochę się boję - westchnął.

- Będę cię pilnował i zwiększę ochronę, obiecuję. Teraz śpij maluchu.

- Branoc Haz.

-Branoc Lou - Harry czekał aż Louis zaśnie, nim sam pozwolił sobie pójść do krainy snów.

Kola💚💙💚💙

Harry Styles or Harry StylesWhere stories live. Discover now