Ola mi nie odpisuje, więc dodaję bez jej wiedzy :P
Louis leżał na pryczy z laptopem przed sobą. Wiedział, że za kilkanaście minut Harry wróci do tourbusa i weźmie młodszego na przesłuchanie, którego szatyn miał nadzieję uniknąć.
Harry wdrapał się jakoś do środka busa, na jego nodze wciąż znajdował się usztywniacz, który bardzo go denerwował.
- Louis?! - krzyknął, gdy w końcu wszedł. Z małym problemem, o którym nikt nie musi wiedzieć.
- Hej Haz, tęskniłem- uśmiechnął się szeroko niebieskooki, wychylając się ze swojej kryjówki.
Styles mruknął, robiąc kroki do przodu a za nim wyłonił się Alan.
Louis zmarszczył czoło i usiadł na brzegu łóżka, machając nogami bo nie dosięgał do podłogi.
- Jak koncert?
Harry pokazał Alanowi, by się rozgościł w "salonie" i rozdzielił drzwiami strefę sypialnianą.
Młodszy patrzył na Harry'ego starając się nie pokazać, że coś jest nie tak. Dalej pozostał na swoim miejscu, czekając aż starszy w końcu się do niego odezwie.
Brunet ledwo usiadł na ziemi przez usztywniacz i oparł się o ścianę. Czekał, aż Louis pęknie.
- Będziemy tak siedzieć bez słowa? - mruknął szatyn.
Starszy mężczyzna wzruszył ramionami, patrząc wprost w niebieskie oczy.
- Harry proszę, powiedz cokolwiek - Louis zsunął się i usiadł na podłodze blisko swojego chłopaka.
Pokręcił głową i westchnął.
- Co mam powiedzieć?
- Nie lubię jak milczysz - westchnął.
- A ja nie lubię, gdy coś przede mną ukrywasz - powiedział w prost.
- Mówiłem ci, że to nic takiego Haz. - sięgnął po rękę zielonookiego.
- A ja mówiłem, że jak będziesz dalej w to brnął to cię ukarzę. A wiesz, że nie kłamię - ścisnął jednak mniejszą dłoń. Wiedział, że dla Louisa dotyk jest najważniejszy.
- Nie chce żebyś miał mnie na głowie i tak masz dużo pracy - westchnął, bawiąc się biżuterią na palcach Stylesa.
-Nawet mnie nie denerwuj maluchu - jego głos stał się ostrzejszy - Jesteś moim Lou, moim chłopakiem i masz mi powiedzieć, co się dzieje. Czemu się tak zmieniłeś.
- Jakieś dziewczyny i to z niejednego państwa... Stwierdziły, że kręcę się zbyt blisko ciebie - ścisnął dłoń Harry'ego i kontynuował drżącym głosem - Pisały o uchwyceniu mnie podczas m&g, bo zawsze jestem gdzieś w pobliżu. Nie jesteśmy jeszcze dla wszystkich oficjalni, a one już mnie nienawidzą - wyrzucił z siebie w końcu.
- Och kochanie - z łatwością przesadził sobie szatyna na kolana i przytulił go mocno - Zwiększę ochronę dla ciebie, nic ci nie zrobią. Obiecuję. Zawsze ktoś koło ciebie będzie, tylko się nie chowaj misiu - co jakiś czas całował mniejszego w czoło.
- Nie chce być problemem- ułożył brodę na ramieniu Harry'ego.
- Nie jesteś i nie będziesz - westchnął i mocniej przytulił do siebie Louisa - I nie będziesz, nie ukrywaj więcej przede mną takich rzeczy.
- Przepraszam Haz - mruknął młodszy.
- Jutro załatwię wszystko z Paulem - obiecał i podniósł brodę Tomlinsona, by móc połączyć ich usta.
- Dobrze- westchnął i ponownie scalił w jedność ich usta.
- Em, Harry... Och, nie chciałem wam przeszkadzać - zarumieniony Alan przyglądał się dwóm mężczyznom.
Louis przewrócił oczami na jego obecność i wstał z kolan Harry'ego. Nie miał ochoty na pogawędki z Alanem.
- Tak, tak... Em, tam jest twoje tymczasowe łóżko - wskazał na jedną z prycz - Wybacz, pójdę do mojego chłopaka - dodał, wstając z ziemi. Nie chciał narazić się Louisowi dłuższą rozmową z nowym, tymczasowym członkiem zespołu.
Louis znalazł się w kuchni z butelką wody w ręku.
- Kiedy wraca Liam? - spytał, kiedy tylko Harry do niego dołączył.
- Minimalnie za tydzień - objął go.
- Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej - przymknął oczy.
-Nie lubisz Alana? - pochylił się i zaczął składać delikatne pocałunki na szyi partnera.
- Nie bardzo - przyznał - Dzielenie z nim busa też nie brzmi świetnie.
- Przecież nic ci nie zrobił maluchu - ugryzł delikatnie skórę na karku - Zanim się obejrzysz, to Liam wróci.
- Gdzie Zayn i Niall? - mózg Louisa był papką, przez usta bruneta na jego ciele.
- Pojechali na nocną randkę - niechętnie oderwał się od skóry, która była już poryta malinkami.
- Nastał ten dzień, kiedy będzie można się w spokoju wyspać. - mruknął Louis i tym razem to on przyssał się do skóry bruneta, ale w okolicach obojczyków.
- Och - sapnął Harry, szatyn rzadko go oznaczał. To Styles był raczej typem zazdrośnika - Tak prawda
- Idziemy spać? - spytał Tomlinson zadowolony ze swojego dzieła, które ciężko będzie nie zauważyć szczególnie przy rozpiętych koszulach, które nosi Harry.
- To bardzo dobry pomysł - ucałował czoło szatyna i zabrał mu z ręki butelkę, którą odłożył na blat - Chodź Boo.
- Lubię gdy mnie tak nazywasz. - ziewnął młodszy.
- Będę częściej - obiecał i poszli razem do swojej pryczy, gdzie najpierw położył się rozebrany Harry, a potem Louis.
Szatyn wtulił się od razu w ciepłe ciało starszego.
- Jeszcze raz przepraszam Haz.
- Nie masz za co - okrył ich ciała - Rozumiem to, że się bałeś.
- Dalej trochę się boję - westchnął.
- Będę cię pilnował i zwiększę ochronę, obiecuję. Teraz śpij maluchu.
- Branoc Haz.
-Branoc Lou - Harry czekał aż Louis zaśnie, nim sam pozwolił sobie pójść do krainy snów.
Kola💚💙💚💙
YOU ARE READING
Harry Styles or Harry Styles
Fanfictionff, gdzie Louis jest informatykiem i podaje się za Harry'ego Stylesa. Pisane w współpracy z Olą 💚💙💚 (@Ziallxziall).