fifty-four

3.6K 288 107
                                    

~~~~~~

Louis uparcie przerzucał rzeczy w garderobie nie mogąc się na nic zdecydować. Obiecał Harry'emu że będzie mu towarzyszył na świętowaniu sukcesu jego singla, więc musi dotrzymać obietnicy.

- Loueh? Pomożesz mi z krawatem? - Harry z trudem wyszedł z łazienki.

- Tak, jasne. - podszedł do bruneta i zaczął robić swoje.

- Dziękuję - pocałował szatyna w czoło, gdy ten skończył - A ty, jeszcze nie gotowy?

- Nie mam w co się ubrać. - westchnął wygładzając materiał na klatce piersiowej Stylesa.

- Masz pełną szafę, misiek - wywrócił czule oczami - Byliśmy na zakupach.

- Przy tobie w garniturze będę wyglądał nieodpowiednio w swetrze. - westchnął, patrząc na wszystkie rzeczy.

-Będziesz wyglądał idealnie - sięgnął po sweter - Zdejmuj koszulkę i ręce do góry.

Młodszy skrzywił się, ale rozebrał się i wykonał polecenie Harry'ego.

Po chwili ciało Louisa ozdobił cieplutki i duży sweter.

- Pięknie - cmoknął  zadowolony Harry.

- Może jednak zostanę w domu? - mruknął patrząc na siebie w lustrze.

- Dlaczego? Twój brzuszek tak pięknie widać - powiedział zadowolony Harry, nie mógł się nacieszyć tym wszystkim.

- Będę się trzymał z boku. - postanowił.

- Nie pozwolę na to - pokręcił głową.

- Czemu? - Louis uparcie stał przy swoim.

- Bo jesteś moim kochaniem i muszę się wami  chwalić - wymruczał to takim tonem, jakby było to oczywiste.

- Po prostu jedźmy już. - westchnął

- Przestań, będzie dobrze - objął chłopaka i zeszli  na dół, gdzie ubrali buty i kurtki.

Louis czym prędzej wskoczył na miejsce pasażera w samochodzie Harry'ego i czekał na bruneta zamykającego dom. Haryyy szybko do niego wrócił i odpalił samochód.

- Pamiętaj powiedz, gdy źle się poczujesz - przypomniał Styles, wyjeżdżając z ich podjazdu.

- Obiecuję Harry. To twój dzień, więc nie martw się o mnie za bardzo. - poprosił.

- To jest nasz dzień, bo to piosenka o tobie -burknął.

- Ale sukces twój Haz. - położył dłoń na udzie zielonookiego.

- Nie pyskuj - na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

- Zachowujesz się gorzej niż moja mama. - pokręcił głową.

- Po kimś ma się geny - wzruszył ramionami i zaparkował przed budynkiem.

- Dość sporo papsów. - Louis przełknął ślinę - Mają wstęp na imprezę?

- Nie - pokręcił głową - tam będzie prywatny fotograf.

- To dobrze. - uspokoił się szatyn - Niall i Zayn już są?

- Tak, Lima też - wysiadł pierwszy i szybko pobiegł do szatyna, by go objąć w tali.

Skierowali się do wejścia, jak tylko ich zauważono flesze rozbłysły ze wszystkich stron. "Harry! Louis! Spójrzcie tutaj!", "Harry jak się czujesz w roli ojca", "Znacie już płeć?" - te i wiele innych pytań padały na okrągło.

Harry Styles or Harry StylesWhere stories live. Discover now