fifty-seven

3.3K 273 89
                                    

Drugi dziś! 💚

O&K: Kochamy to jak piszecie o "chłopcach", niestety nie dowiecie się czy to są chłopcy, czy dziewczynki. My mamy napisane rozdziały daleeeko w przyszłość 😈💚💚

Jak będzie duża aktywność to przekonam Bear do 3 dziś x

~~~~

Księżniczki:😡😡😡

Harry: Hm? Co siÄ™ dzieje?

Księżniczki: Twoje zdjęcia się stały ...

Księżniczki:

Harry: Ale to bardzo stare zdjęcie Lou, dlaczego się denerwujesz?

Księżniczki: Bo widać za dużo 😠.

Harry: No trochÄ™ :/

Księżniczki: Więcej niż trochę 😡

Harry: Nie, nie jest źle mały.

Księżniczki: Jesteś mój i tylko mój.

Harry: Nie jestem tylko twój, ale też naszych dzieci.

Księżniczki: Dzieci są w moim brzuchu, więc jesteś mój 😊.

Harry: No tak... Jestem tylko twój Lou, a ty mój.

Księżniczki: Cieszę się, że mamy to  ustalone :3

Harry: Mhm, boże ale ktoś mi dennych "wokalistów" przysłał do wytwórni, moje uszy :/

Księżniczki: Aż tak źle jest?

Harry: Tak ://

Księżniczki: Czemu nie mogłem pojechać z Tobą?

Harry: Jęczałeś rano w łóżku, że ci się nie chce...

Księżniczki: Bo wyszedłeś o jakieś nienormalnej godzinie 😧.

Harry: Wyszedłem o dziewiątej rano..

Księżniczki: No właśnie...

Harry: Zamów taksówkę  i przyjedź do  mnie.

Księżniczki: Tak jakby zamówiłem ją dziesięć minut temu...

Harry: awwwh. Moje kochanie 😊.  Musumy zrobić małe przedstawienie, Lou.

Księżniczki: Przedstawienie?

Harry: Bo wiesz, mam takiego namolnego sekretarza...

Księżniczki: Skąd ty go wziąłeś?

Harry: Camile mi go poleciła.

Księżniczki: To niech go weźmie dla siebie 😡. Będę za jakieś 10 minut u ciebie.

Harry: Już wychodzę na zewnątrz.

Księżniczki: Zaraz mu zrobię przedstawienie 😈.

Harry: Jestem na to bardzo chętny, misiu.

Księżniczki: Już podjeżdżamy, płacę i jestem.

~~~~~

Harry bardziej odkrył swoje ciało płaszczem, ignorując swojego namolnego pracownika, który ciągle coś do niego mówił.

Louis czym prędzej załatwił wszystko zostawiając taksówkarzowi hojny napiwek, nie chcąc bawić się w drobne i od razu ruszył w stronę swojego chłopaka.

Harry widząc Lousia, który szedł trzymając rękę na plecach szybko do niego wyszedł, czuł na sobie palący wzrok Briana.

Szatyn od razu przystanął i oczekiwał, aż Styles nachyli się i właściwie z nim przywita.

- Cześć skarbie - uśmiechnął się i złapał Lou za biodra i pochylił się po pocałunek.

Młodszy złapał za krawędzie płaszcza bruneta nie chcąc go puścić nawet na chwilę.

Odsunęli się niechętnie od siebie, gdy usłyszeli chrząknięcie.

- Coś nie tak? - spytał Louis nawet nie patrząc w stronę osoby, która im przerwała.

- Kim jesteś? - zmarszczył brwi Brian, był niezadowolony bo obiekt jego westchnień całował się z kimś innym.

- Jego ciężarnym chłopakiem i twoim szefem. - burknął niebieskooki.

Styles objął mocno mniejsze ciało i zaczął gładzić brzuszek swojego partnera.
- Nie wiem panie Smith jak mnie słuchałeś na zebraniu.

- Więc, bądź tak dobry zajmij się pracą, a nie przeszkadzaniem. - uniósł brew młodszy, nie wiedział skąd się w nim wzięła taka złośliwość.

Mężczyzna patrzył na nich chwilę, nim wrócił do środka warcząc coś pod nosem.

- Moje wojownicze kochanie - mruknÄ…Å‚ Harry, delikatnie pociÄ…gajÄ…c Lou.

- Wystarczające przedstawienie? - zachichotał szatyn.

- Idealne, chodź do środka zimno jest.

- Trochę tak. - przyznał i złapał starszego za dłoń, aby dostać trochę ciepła.

Pokierowali się do środka, gdzie pracownicy zaczęli witać się z Louisem z należytym mu szacunkiem.

- To takie dziwne być czyimś szefem. - odparł, starając się zdjąć kurtkę.

- Ale fajne - pomógł mu zdjąć odzienie i rzucił je na jeden z foteli w gabinecie, do którego właśnie weszli.

- Tęskniliśmy. - mruknął Louis wtulając się w wyższego.

- Ja też bardzo - pocałował we włosy Louisa - Cieszę się, że mamy razem gabinet, to był twój najlepszy pomysł.

- Ja mam same dobre pomysły. - uśmiechnął się.

- I do tego jesteś skromny, bardzo - pociągnął go i usadowił na tapczanie.

Młodszy przerzucił swoje nogi przez te należące do bruneta i wtulił się w jego bok.

- Mała przylepa - mruknął, poprawiając trochę ich pozycje.

Szatyn dosięgnął do szyi Harry'ego i zaczął tworzyć malinkę na jej środku.

Brunet westchnął i odchylił bardziej miejsce wybrane przez mniejszego, czasem jego kotek był bardzo zaborczy.

Szatyn skończył i jeszcze raz pocałował miejsce oznaczenia.
- Niech nawet nie patrzy w twojÄ… stronÄ™.

- Nie będzie, pokazałeś czyj jestem - położyli się na szerokiej kanapie, Harry wiedział, że ma za dwie godziny spotkanie, ale jakoś teraz go to mało obchodziło.

- Tak w pracy panie Styles? - mruknÄ…Å‚ niebieskooki.

- A kto mi zabroni? - zaczął się bawić włosami szatyna.

- Jak będziesz tak dalej robił to znowu zasnę. - przymknął oczy.

- Jesteś w ciąży masz prawo.

- Ale przyjechałem spędzić czas z tobą. - westchnął.

- Jestem tu - zapewnił.

- CieszÄ™ siÄ™. - ziewnÄ…Å‚.

Louis szybko zasnął, Harry zaprzestał zabawy włosami chłopaka i wstał, odwołał mało ważne spotkanie i zajął się papierami.

Lubił patrzeć na śpiącego szatyna, wyglądał wtedy uroczo i przytulnie, szczególnie,  gdy przez sen trzymał rękę na coraz większym brzuszku.

Oczywiście Harry nie byłby sobą, gdyby nie uwieczniłby tego na zdjęciu.

W taki właśnie sposób spędzili resztę popołudnia w wytwórni.

Kola 💚💚💙💙💚💚

Harry Styles or Harry StylesWhere stories live. Discover now