Tommo: Harry? Kiedy będziecie?
Tommo: Wszystko skończyło się ponad godzinę temu...
Tommo: Harryyy?
Tommo: Serio się martwię Haz.
Frog: Przepraszam skarbie ;( Jeszcze nie śpisz?
Tommo: Jak miałem spać skoro się nie odzywałeś ani nie ma cię koło mnie?!? Martwiłem się!!!
Frog: Przepraszam, miałem wyłączony telefon, a przez to wszystko co się stało... To dopiero teraz go włączyłem
Tommo: Co się stało?!
Frog: Jakiś fan oblał trochę scenę wodą i...
Frog:
Tommo: Jezu Harry... To coś poważnego? Kiedy to się stało? Oglądałem praktycznie cały koncert!
Frog: Pod sam koniec, wywróciłem się trochę niefortunnie. Na szczęście specjalista był blisko i szybko znaleźli dla mnie usztywniacz.
Tommo: Konkrety Haz, co stwierdził lekarz?
Frog: Naruszona kość...
Tommo: Powinienem był być tam z Tobą.
Frog: Już wracamy i nie, powinieneś się kurować.
Tommo: Czekam niecierpliwie, potrzebujesz czegoś?
Frog: Tylko ciebie i ciepłego kakao.
Tommo: Zrobię je dla Ciebie.
Frog: Dla nas*.
Tommo: W porządku dla nas.
~~~~
Styles wszedł ostrożnie po schodkach, marudząc pod nosem na usztywniacz, który mu mocno przeszkadzał. Ziall i Liam pojechali jeszcze poimprezować trochę, dając przy tym trochę spokoju brunetowi.
Louis w tym czasie przygotował dwa porządne kubki kakao, martwił się o swojego chłopaka i miał nadzieję, że nie cierpi za bardzo.
-Lou? Mały? - Harry spojrzał na zajętego chłopaka, który stał przy małej ladzie.
- Boże Haz - młodszy natychmiast pomógł brunetowi doczłapać się do kanapy.
- Jest dobrze - skrzywił się nieznacznie czując, jak drobna ręka szatyna ścisnęła się na jego siniaku.
- Właśnie widzę - skrzywił się Louis - Potrzebujesz lodu?
- Jest dobrze - powtórzył i zaczął zdejmować koszulę, by móc spojrzeć na krwiaka.
- Przyniosę jakąś maść na to - postanowił niebieskooki.
- Jeśli coś jest - skinął, zdejmując z siebie rzecz i spojrzał na swój bok, lekko się zdziwił widząc, dużego granatowo-fioletowego siniaka.
- Mam - krzyknął znajdując tubkę w łazience - Ustaw się tak żebym mógł to wysmarować - poprosił.
Harry skinął i zmienił swoją pozycję.
- Nie spodziewałem się takiego finału dnia - burknął w końcu Styles, poprawiając się lekko.
- Uwierz mi, ja też nie - westchnął młodszy nakładając zimny żel na stłuczenie.
Brunet zacisnął szczękę, gdy poczuł jak Louis powoli i delikatnie wsmarowuje wszystko.
- Już kończę, będzie lepiej - obiecał młodszy.
- Wiem kochanie... Dobrze, że mój wypadek nie został nagrany - pokręcił głową, widząc już jak fani by się z niego śmiali.
- Nawet gdyby, dałbym sobie z tym szybko radę - odparł, po czym umył ręce i podał jeszcze ciepłe kakao Stylesowi.
Starszy mężczyzna z wdzięcznością wziął kubek i podniósł rękę, niemo dając znać Louisowi, by przytulił się do jego boku.
Chłopak delikatnie oparł się o Harry'ego nie chcąc zrobić mu krzywdy.
- Martwiłem się o Ciebie - westchnął w końcu Louis.
-Przepraszam - ucałował go w czoło - To nie było moim zamiarem, a ty jak się czujesz?
- Wszystko jest dobrze - odparł - Ty jesteś ważniejszy teraz.
- Jesteśmy na równi - skarcił go delikatnie i upił trochę z kubka.
- Ale to ty jesteś ranny Harry. Masz zamiar normalnie kontynuować trasę? - spytał.
- Oczywiście, ale nie będę skakał już po scenie - masował bok niebieskookiego.
- Musisz na siebie bardziej uważać Haz - westchnął, koncentrując się na dotyku starszego.
- Nawet najlepszym zdarza się wypadek przy pracy - wsunął się dłonią pod koszulkę szatyna i masował jego ciepłą i delikatną skórę - Coś znajomy ten materiał, czyje to? - zachichotał.
- Moje? - zagryzł wargę powstrzymując śmiech.
- Jesteś tego pewny, coś bardzo mi znajoma... Jakby moja -uniósł brew, a na jego ustach igrał uśmiech.
- Już nie - poprawił się, przewracając oczami.
- Możesz częściej zabierać moje rzeczy - pocałował go w kark - Uroczo w nich wyglądasz.
- Są wygodne i pachną tobą - mruknął, mocniej wtulając się w zielonookiego.
- Aw - zagruchał i składał więcej pocałunków na mniejszym ciele.
- Łaskoczesz - skulił się Louis i szybko odstawił kubek na stolik niedaleko.
- Moje kochanie ma gilgotki - zaśmiał się i zaczął mocniej napierać na ciało Tomlinsona swoimi palcami.
- Harry proszę - młodszy rzucał się po kanapie.
- Nie - śmiał się w najlepsze, nie mogąc uwierzyć co ta mała istota wyprawia.
- Zrobię wszystko tylko przestań - wydusił z siebie, między salwami śmiechu i krzyku.
-Okej - odsunął się i usiadł - Chodź, siadaj - poklepał swoje kolana.
Louis poprawił włosy i właściwie usiadł na kolanach bruneta.
Harry mruknął zadowolony i przyciągnął bardziej do siebie młodszego chłopaka tak, że siedział na jego podołku. Pochylił się i cmoknął krótko szatyna.
Niebieskooki uśmiechnął się i tym razem sam zainicjował pocałunek, wplątał palce we włosy starszego.
- Cieszę się, że są na miejscu - odsunął się na chwilę.
-Ja też. Lubię, gdy za nie ciągniesz - ugryzł wąską wargę, nim pogłębił pocałunek, by dołączyć do gry ich języki.
Szatyn jak na zawołanie pociągnął za loki Harry'ego. Czuł się bezpiecznie przy Stylesie i ufał mu całkowicie.
Styles warknął, mocniej przyciągając do siebie chłopaka. Wszystkie problemy zrzedły z jego ciała, teraz byli tylko oni i ich kiełkujące uczucie.
Kola 💚💙💚💙💚
YOU ARE READING
Harry Styles or Harry Styles
Fanfictionff, gdzie Louis jest informatykiem i podaje się za Harry'ego Stylesa. Pisane w współpracy z Olą 💚💙💚 (@Ziallxziall).