twenty-two

5K 374 147
                                    

Tommo: Harry? Kiedy będziecie?

Tommo: Wszystko skończyło się ponad godzinę temu...

Tommo: Harryyy?

Tommo: Serio się martwię Haz.

Frog: Przepraszam skarbie ;(  Jeszcze nie śpisz?

Tommo: Jak miałem spać skoro się nie odzywałeś ani nie ma cię koło mnie?!? Martwiłem się!!!

Frog: Przepraszam, miałem wyłączony telefon, a przez to wszystko co się stało... To dopiero teraz go włączyłem

Tommo: Co się stało?!

Frog: Jakiś fan oblał trochę scenę wodą i...

Frog:

Tommo: Jezu Harry

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tommo: Jezu Harry... To coś poważnego? Kiedy to się stało? Oglądałem praktycznie cały koncert!

Frog: Pod sam koniec, wywróciłem się trochę niefortunnie. Na szczęście specjalista był blisko i szybko znaleźli dla mnie usztywniacz.

Tommo: Konkrety Haz, co stwierdził lekarz?

Frog: Naruszona kość...

Tommo: Powinienem był być tam z Tobą.

Frog: Już wracamy i nie, powinieneś się kurować.

Tommo: Czekam niecierpliwie, potrzebujesz czegoś?

Frog: Tylko ciebie i ciepłego kakao.

Tommo: Zrobię je dla Ciebie.

Frog: Dla nas*.

Tommo: W porządku dla nas.

~~~~

Styles wszedł ostrożnie po schodkach, marudząc pod nosem na usztywniacz, który mu mocno przeszkadzał. Ziall i Liam pojechali jeszcze poimprezować trochę, dając przy tym trochę spokoju brunetowi.

Louis w tym czasie przygotował dwa porządne kubki kakao, martwił się o swojego chłopaka i miał nadzieję, że nie cierpi za bardzo.

-Lou? Mały? - Harry spojrzał na zajętego chłopaka, który stał przy małej ladzie.

- Boże Haz - młodszy natychmiast pomógł brunetowi doczłapać się do kanapy.

- Jest dobrze - skrzywił się nieznacznie czując, jak drobna ręka szatyna ścisnęła się na jego siniaku.

- Właśnie widzę - skrzywił się Louis - Potrzebujesz lodu?

- Jest dobrze - powtórzył i zaczął zdejmować koszulę, by móc spojrzeć na krwiaka.

- Przyniosę jakąś maść na to - postanowił niebieskooki.

- Jeśli coś jest - skinął, zdejmując z siebie rzecz i spojrzał na swój bok, lekko się zdziwił widząc, dużego granatowo-fioletowego siniaka.

- Mam - krzyknął znajdując tubkę w łazience -  Ustaw się tak żebym mógł to wysmarować - poprosił.

Harry skinął i zmienił swoją pozycję.

- Nie spodziewałem się takiego finału dnia - burknął w końcu Styles, poprawiając się lekko.

- Uwierz mi, ja też nie  - westchnął młodszy nakładając zimny żel na stłuczenie.

Brunet zacisnął szczękę, gdy poczuł jak Louis powoli i delikatnie wsmarowuje wszystko.

- Już kończę, będzie lepiej - obiecał młodszy.

- Wiem kochanie... Dobrze, że mój wypadek nie został nagrany - pokręcił głową, widząc już jak fani by się z niego śmiali.

- Nawet gdyby, dałbym sobie z tym szybko radę - odparł, po czym umył ręce i podał jeszcze ciepłe kakao Stylesowi.

Starszy mężczyzna  z wdzięcznością wziął kubek i podniósł rękę, niemo dając znać Louisowi, by przytulił się do jego boku.

Chłopak delikatnie oparł się o Harry'ego nie chcąc zrobić mu krzywdy.

- Martwiłem się o Ciebie - westchnął w końcu Louis.

-Przepraszam - ucałował go w czoło - To nie było moim zamiarem, a ty jak się czujesz?

- Wszystko jest dobrze - odparł - Ty jesteś ważniejszy teraz.

- Jesteśmy na równi - skarcił go delikatnie i upił trochę z kubka.

- Ale to ty jesteś ranny Harry. Masz zamiar normalnie kontynuować trasę? - spytał.

- Oczywiście, ale nie będę skakał już po scenie - masował bok niebieskookiego.

- Musisz na siebie bardziej uważać Haz - westchnął, koncentrując się na dotyku starszego.

- Nawet najlepszym zdarza się wypadek przy pracy - wsunął się dłonią pod koszulkę szatyna i masował jego ciepłą i delikatną skórę - Coś znajomy ten materiał, czyje to? - zachichotał.

- Moje? - zagryzł wargę powstrzymując śmiech.

- Jesteś tego pewny, coś bardzo mi znajoma... Jakby moja -uniósł brew, a na jego ustach igrał uśmiech.

- Już nie - poprawił się, przewracając oczami.

- Możesz częściej zabierać moje rzeczy - pocałował go w kark - Uroczo w nich wyglądasz.

- Są wygodne i pachną tobą - mruknął, mocniej wtulając się w zielonookiego.

- Aw - zagruchał i składał więcej pocałunków na mniejszym ciele.

- Łaskoczesz - skulił się Louis i szybko odstawił kubek na stolik niedaleko.

- Moje kochanie ma gilgotki - zaśmiał się i zaczął mocniej napierać na ciało Tomlinsona swoimi palcami.

- Harry proszę - młodszy rzucał się po kanapie.

- Nie - śmiał się w najlepsze, nie mogąc uwierzyć co ta mała istota wyprawia.

- Zrobię wszystko tylko przestań - wydusił z siebie, między salwami śmiechu i krzyku.

-Okej - odsunął się i usiadł - Chodź, siadaj - poklepał swoje kolana.

Louis poprawił włosy i właściwie usiadł na kolanach bruneta.

Harry mruknął zadowolony i przyciągnął bardziej do siebie młodszego chłopaka tak, że siedział na jego podołku. Pochylił się i cmoknął krótko szatyna.

Niebieskooki uśmiechnął się i tym razem sam zainicjował pocałunek, wplątał palce we włosy starszego.

- Cieszę się, że są na miejscu - odsunął się na chwilę.

-Ja też. Lubię, gdy za nie ciągniesz - ugryzł wąską wargę, nim pogłębił pocałunek, by dołączyć do gry ich języki.

Szatyn jak na zawołanie pociągnął za loki Harry'ego. Czuł się bezpiecznie przy Stylesie i ufał mu całkowicie.

Styles warknął, mocniej przyciągając do siebie chłopaka. Wszystkie problemy zrzedły z jego ciała, teraz byli tylko oni i ich kiełkujące uczucie.

Kola 💚💙💚💙💚

Harry Styles or Harry StylesWhere stories live. Discover now