Pod wpływem upadku, uderzam głową w podłogę, mrucząc cicho pod nosem z bólu. Szumi mi w głowie, a oczy mam zamknięte. Słyszę tylko krzyki Stilesa i uderzenia butów. Postanawiam się podnieść, przecierając powieki. Potem rozglądam się dookoła, siadając prosto. Jedyne, co widzę, to mój chłopak walczący nieudolnie ze strażnikiem i Brunskiego, który podchodzi do mnie z ogromną strzykawką, a w niej niebieski płyn.

— Proszę, nie — szepczę, trzymając się kurczowo jego ręki, gdy on popycha mnie drugą, aż upadam na brzuch. Wtedy czuję, jak przytrzymuje mi plecy, wciskając mi igłę w ramię. — Cholera.

Osłabiona, przekręcam się na bok, spoglądając na leżącego Stilesa. Mężczyźni wychodzą, a chłopak mamrocze coś do siebie. Ja, zastanawiając się, co do cholery nam dali, przysuwam się w miarę moich możliwości do niego i ujmuję jego dłoń. Stilinski zerka na mnie z półprzymkniętymi powiekami.

— Nie mogę zasnąć — szepcze niewyraźnie, a głos mu się trzęsie. — Nie-nie mogę.

— Poradzimy sobie, dobrze? — pytam, podciągając się do góry, sprawiając równocześnie, że Stiles siada. Dotykam dłonią jego policzka, poruszając lekko kciukiem. — Nie pozwól Nogitsune na żadne niespodzianki. Jesteś tu ze mną i wszystko będzie dobrze.

Dosłownie w sekundę padam na podłogę razem z chłopakiem. Oboje zasypiamy, nie wiedząc, co stanie się potem.

🔥Feniks🔥

Kiedy Rose całkowicie zasypia, ja przejmuję kontrolę. Zagłębiam się w jej sen, a w przeciągu minut pojawiam się w liceum Beacon Hills. Nie powiem, interesujące. Najgorsze jest to, że tylko w takich momentach jestem w stanie wkraść się do jej ciała. Przechadzając się po tych korytarzach, rozglądam się w poszukiwaniu słabego punktu Rosalie. Niestety znajduję coś innego.

A raczej kogoś.

— Cóż za zaszczyt cię w końcu zobaczyć — rozbrzmiewa jego obrzydliwy głos, a kiedy na niego spoglądam, mam ochotę odwrócić wzrok. Nogitsune naprawdę wygląda okropnie. — Nie rób min. Nie każdy ma szansę na normalne ciało, Feniksie.

— Nie sądziłam, że nadal będziesz tak wyglądał — odpowiadam, podchodząc do niego bliżej. — Dlaczego jesteś w głowie Rosalie?

— To ich wspólny sen — wyjaśnia skrzekliwie, a ja unoszę brwi do góry. — Nie będą z tego nic pamiętać, spokojnie.

— Więc, po co tu jesteśmy?

— Chcę założyć z tobą pewien układ. — Zaczynam się interesować. — Możemy pracować jako zespół. Moje umiejętności i twoje to dobre połączenie. Niemal genialne.

— Brzmi obiecująco — przyznaję, choć wciąż jestem niepewna. — Jesteś pewien, że to zadziała?

— Oczywiście — odrzeka. — Może i się różnimy, ale razem możemy zniszczyć ich wszystkich. Ty zostaniesz w panowaniu ciała Rose, a ja przejmę Stilesa.

— Pamiętaj, że ci ufam — oświadczam szczerze, czując narastające zmęczenie. — Będziemy musieli to obgadać w inny sposób, bo sny jak na razie chyba nie są wystarczająco długie.

— Znajdę inny sposób, Feniksie.

🌹Rose🌹 

Przebudzam się nieco, uchylając gwałtownie powieki. Widzę przed sobą śpiącego Stilesa, ale zaraz i on się budzi. Oboje jesteśmy nadal przymuleni, lecz ja zapewne czuję się lepiej. Pomału wracamy do siebie, a ja mam kompletną pustkę w głowie. Ostatnie, co pamiętam, to zastrzyk i upadek na podłogę. Nie rozmyślam nad tym długo, tylko podnoszę się z ziemi i ledwo utrzymuję równowagę.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfWhere stories live. Discover now