Przypływ siły

1.2K 96 13
                                    

— Ciągle wam powtarzam, że nie znam tego chłopaka.

Na moje słowa ciocia zrywa się ze złością z kanapy, burcząc pod nosem "znajdę jakieś zdjęcia". Słyszę tylko jak wbiega na górę po schodach. Powstrzymuję się od wypowiedzenia kolejnych słów, które pogorszyłyby tylko sprawę. Za to patrzę wyczekująco na Alice, która intensywnie nad czymś myśli.

— On jest w śpiączce — odzywa się po chwili, patrząc na płomień w kominku. — Staram się to wszystko pojąć, ale mi nie wychodzi. Tyle dla niego znaczyłaś, a teraz raptem go nie pamiętasz. Popieprzyło cię chyba w tych zaświatach. 

— Od kiedy jest w śpiączce? — pytam nagle, zwracając na siebie uwagę siostry. 

— Chyba prawie trzy miesiące — odrzeka, prawdopodobnie zdając sobie sprawę z pewnego podobieństwa. — To by miało sens-

— Nic nie ma — przerywa jej Victoria, zachodząc już do salonu. Spoglądam na jej roztargnienie na twarzy. — Mogę przysiąc, że miałaś z nim jakieś zdjęcia. Normalnie jakby to wszystko zaplanował. 

— Wiecie co? — wzdycham, wstając z kanapy. — Jestem tym wszystkim zmęczona. Scott i Stiles również zachowują się jakoś dziwnie. Stiles zadawał mi takie pytania, które ewidentnie były skupione na tym chłopaku. 

— Może to przez połączenie — główkuje Victoria, zerkając znacząco na Alice, która w przeciwieństwie do mnie, wszystko rozumie. — Jakby przez jej śmierć zniknął z jej życia. 

— Dobra, to już za wiele — uznaję, zataczając koło rękami. Ziewam niekontrolowanie, przecierając dłońmi twarz. — Bardzo mi przykro z powodu tego Felix'a, ale to nie na moją głowę. Idę spać. 

Salutuję im na do widzenia i odwracam się na pięcie. Człapię się na górę po schodach i wpadam szybko do łazienki. Szybki prysznic i gotowa jestem do spania. Nucąc pod nosem, drepczę do pokoju. Z westchnieniem padam na łóżko, gasząc lampkę. Zakopuję się w ciepłej pościeli, która chyba jest wyprana, bo czuję wyraźny zapach proszku. Wdycham woń i wtulam się w poduszkę.

Zamykam już oczy, gdy dostrzegam dwie czerwone kropki przed sobą. W panice zapalam światło, a obok łóżka znajduje się Derek Hale. Staram się nie krzyczeć i zaciskam powieki. Znowu je otwieram, a Alfa znika. Wypuszczam powietrze z ulgą i znowu zapada ciemność. Rozluźniam się w końcu, zapadając w spokojny sen.

Jutro szkoła.

🌹

Wraz z otwarciem szkolnych drzwi, opędza mnie wielki strach. Byłam przygotowana na te spojrzenia, ale nie sądziłam, że będzie ich tak wiele. Dosłownie każda osoba na korytarzu na mnie patrzy, zwołując resztę uczniów, aby się ze mnie nabijać. Tak, właśnie. Lecą również wyzwiska, które nie mają na mnie jakiegoś wpływu. 

Mój przerażony wzrok napotyka moje wybawienie, czyli Allison z Lydią. Na ich widok przyśpieszam kroku, wręcz podbiegając do szafek z ulgą. Lekki uśmiech pojawia się na mojej twarzy, który chyba nie jest do końca prawdziwy. Nie mam co do tego pewności.

— Dajesz sobie radę? — pyta miło łowczyni, spoglądając szybko w moją stronę. 

— Można tak powiedzieć — uznaję niechętnie, opierając się o szafki.

— Ale makijaż dalej potrafisz zrobić — komentuje słodko Lyds, za co posyłam jej krótkie spojrzenie. 

Wtedy nasze oczy lądują na bardzo ciekawym zjawisku. W centrum uwagi jest teraz ktoś inny, a nie ja. Korytarzem kroczą chłopcy z kaskami na głowach. Nie robią na mnie wrażenia, ale z pewnością spodobali się pannie Martin, która wręcz nie może się doczekać, aż ujawnią swoje twarze.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz