Wierzę ci

2.2K 107 33
                                    

Po paru minutach wychodzę z zaplecza już ogarnięta, a Stiles nadal czeka przy barze. Felix gra coś na gitarze, ale ludzi jest już mniej. Podbiegam do Stilinskiego, a on wygląda na niespokojnego i zmartwionego.

- Co ty tam, do cholery, robiłaś? - wybucha Stiles, wymachując rękami. Wzdycham głęboko, a on kręci głową. - Powiedziałaś, że dasz sobie radę.

- I dałam radę! - krzyczę może trochę za głośno, bo Felix przestaje na chwile grać. Skrzywiam się i ściszam ton głosu. - Gadaliśmy o pracy. Była to bardzo... dynamiczna rozmowa.

- Dynamiczna rozmowa, huh? - prycha lekko Stilinski, ale widać, że nie ma mi niczego za złe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Dynamiczna rozmowa, huh? - prycha lekko Stilinski, ale widać, że nie ma mi niczego za złe. O sekrecie się nie dowie. Ja sama nie wiem, czemu to wszystko robię. Mam nawrót choroby, a teraz obściskiwałam się z szefem na zapleczu, podobno drugi raz. Nie przeszkadza mi to. On jest dla mnie lekką odskocznią, nie wyjdzie z tego wielki związek. - Niech ci będzie, ale musisz mi wyjaśnić parę rzeczy.

- Jasne - zgadzam się, zamieniając się w słuch. Chłopak odwraca się bardziej w moją stronę i zaczyna szeptać.

- Co twoja siostra robiła tu z Derekiem? - Rozglądam się dyskretnie, a faktycznie "robiła", bo już jej nie ma. Zaczynam się lekko denerwować.

- Nie wiedziałam nawet, że się znają - odszeptuję i zawieszam wzrok na pewnym punkcie. Stilinski robi to samo.

- Kolejne pytanie - duka sztywno. - Co robi tu twoja ciocia i ojciec Allison?

- Nie podoba mi się to - stwierdzam cicho. Boże, co ona knuje? Co wszystkim dzisiaj odwala?

- Powinniśmy, no wiesz - proponuje Stiles, a ja kręcę szybko głową. - Czemu nie?

- Nie idziemy do nich, pogorszymy tylko sprawę - zatrzymuję go, a on się nieco zniechęca. Oj, Stiles, kumplu mój kochany, wytrzymasz ze mną. Wierzę w ciebie, chłopie. - Trzeba wymyślić coś lepszego.

- Na przykład co? - prycha Stilinski, przyglądając się kątem oka mojej cioci. - Może dać ci lornetkę?

- Oj, przestań. Przeanalizujmy to powoli - wzdycham i zaczynam zbierać wszystko do kupy. Przymykam oczy w skupieniu. - Argent to łowca, a Victoria z nim gada.

- Sądzisz, że twoja ciocia ma coś z tym wspólnego? - pyta nagle, niezbyt przekonany moim tokiem myślenia. - Może zwyczajnie sobie rozmawiają.

- Musi coś mieć wspólnego, zwłaszcza że moja matka była łowczynią. - Robię krótką przerwę, bo moje słowa nabierają sensu. Wow, jednak mam mózg i wiem, jak go używać. Punkt dla mnie! - Sama o tym myślałam...

- Że co? Czy ja się przesłyszałem? - upewnia się. Chodzi mu o drugą część mojej wypowiedzi. Nie miałam w planach mu tego mówić. - Nie ma takiej potrzeby, żebyś zostawała łowczynią.

- Już za późno - wzruszam ramionami. Stiles posyła mi groźnie spojrzenie i przygryza gwałtownie wargę. Wkurzył się na mnie. - No co? Miałam styczność z dwoma wilkołakami w ostatnim czasie, a mam zamiar jakoś przeżyć w tym posranym mieście. Ten ostatni tydzień był bardzo intensywny.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz