Chaos powrócił

957 64 16
                                    

— Ściągaj koszulkę — rozkazuję Stilesowi, gdy zamykam drzwi pokoju, który widocznie będziemy dzielić.

— Ej, nie myślałem, że w taki sposób będziemy się godzić — mówi, zaskoczony, a ja podchodzę bliżej i wcale nie ukazuję żadnej namiastki rozbawienia. Jestem wściekła, a on to zauważa od razu. — Coś nie tak?

— Stiles, jestem totalnie poważna w tym momencie — niemal piszczę, robiąc jeszcze jeden krok do przodu. — Zdejmij ją albo sama to zrobię.

Wychodzi na to, że muszę poradzić sobie sama, bo ten stoi jak słup. Powolnym ruchem chwytam dół koszulki chłopaka i przeciągam ją do góry przez jego głowę. Stilinski jest widocznie zaskoczony, a ja podziwiam jego nagą klatkę piersiową. Szczerze, nie spodziewałam się, że będzie wyglądał tak dobrze, jak na takiego chuderlaka. Ma nawet trochę mięśni, których nieświadomie dotykam, aż moje ciało przechodzi lekki dreszcz, a Stiles bierze głęboki wdech.

— Odwróć się — szepczę, przeciągając go bardziej w bok, aby kamery nas nie złapały. — Muszę obejrzeć twoje plecy.

— Ale ja myślałem, że-

— Piorun cię pieprznął, czy co? — przerywam mu, dotykając dziwnych znaków na jego skórze. — Dlaczego mi nie powiedziałeś?

— To przez Nogitsune — wyjaśnia z bólem, odwracając się w moją stronę. Otwieram szczerzej oczy z wrażenia. — Kiedy to zniknie, znowu przejmie kontrolę.

— Pewnie gdybym tego sama nie zobaczyła, nie powiedziałbyś mi — mamroczę ze złością, rzucając jego koszulkę na łóżko.

— A ty mi niby wszystko mówisz? — odbija z pewnością siebie, a ja unoszę wzrok wyżej, bo wcześniej był on na jego klatce piersiowej. Kiwam niepewnie głową. — To czemu drzwi od łazienki są zamknięte na klucz?

I tu mnie ma. Jestem słaba w trzymaniu rzeczy tylko dla siebie. Już się nawet nie odzywam. Widzę tylko, jak Stiles odnajduje kluczyk na komodzie i bezradnie patrzę na jego, gdy otwiera zamek. Przybita, opieram się o ścianę, gdy ten dostrzega zakrwawioną podłogę i kosz pełen czerwonych piór. Nie potrzeba tu słów. Wystarczy tylko jego spanikowane spojrzenie skierowane na mnie, a jego mózg pewnie zaczyna łączyć fakty.

— Teraz to ty ściągnij koszulkę — szepcze bez wyrazu.

Nie chcę przed nim już nic ukrywać, więc jako pierwsza wkraczam do łazienki, a potem on. Zamyka drzwi, a ja staję tyłem do niego. Osłabiona, przeciągam koszulkę przez głowę, ukazując moje zaczątki skrzydeł. Mój wzrok staje się nieobecny, gdy Stiles dotyka tych miejsc palcami. Przechodzi mnie niewyobrażalny dreszcz, aż wypuszczam powietrze z płuc.

— Straszne, wiem — odzywam się jako pierwsza, a on odgarnia moje włosy z pleców, aby lepiej zobaczyć zjawisko. — Przestań. — Odkręcam się stanowczo, spoglądając mu odważnie w oczy. — Brzydzę się nimi.

— Nie powinnaś — zaprzecza, mierząc wzrokiem moją sylwetkę. — Cholera.

— Co? — pytam nagle, widząc jego zaniepokojenie. — Stiles, coś nie tak?

— Ja tylko... — bełkocze niewyraźnie, uparcie wpatrując się w moje oczy, choć jego z pewnością chcą iść trochę niżej, tak samo jak moje. — No wiesz. Ja nigdy nie...

— Nie jesteś w tym sam — przyznaję nieśmiało, nie wiedząc, co dokładnie ze sobą począć, gdy wszystko mnie tak przytłacza. Tak, mówię tu jego nagim torsie. — To co teraz?

— Pogodzimy się?

Odpowiadam mu słabym uśmiechem, ale szczerym. Zupełnie nieświadomie, lecz instynktownie, kładę dłoń na środku jego klatki piersiowej, kiedy on unosi kącik ust i nieśmiało sunie rękę po mojej talii. Czuję coś takiego pierwszy raz. Ta delikatność pomieszana z niezręcznością, kiedy oboje badamy nasze ciała nawzajem dłońmi. Nieopisane emocje przechodzą przeze mnie, gdy z radością spoglądam w jego oczy, zdając sobie sprawę, jak bardzo za nim tęskniłam.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz