W środku rozwałka, a na zewnątrz piękna róża

1.6K 94 16
                                    

Po chwili wychodzę dumnie z pomieszczenia, a wszystkie oczy lądują na mnie. Powoli ruszam przed siebie i staję na początku czerwonego dywanu. Biorę tak głębokie wdechy, na jakie pozwala mi ciasny gorset. Teraz zdaję sobie sprawę, jak dużo ludzi tu się znajduje. Czemu z tego jest takie wielkie widowisko?

Unoszę brodę wyżej i podążam stopniowym tempem do przodu. Kątem oka dostrzegam znajome twarze. Scott, Stiles, Lydia, Allison i... Jackson. Ten ostatni mnie przeraża swoją obecnością, ale idę dalej. Jeszcze tylko połowa tej cholernej drogi, a dłonie już mi się pocą. Wbijam oczy w trony przed siebie i moich dziadków. Ubrani są oni bardzo elegancko.

Ostatecznie staję na podeście i odwracam się do gości. Obejmuję zasięgiem wzroku całą salę i posyłam wszystkim ciepły uśmiech. Cały czar pryska, gdy dostrzegam twarz Jasona. To jakiś koszmar. Nie jego twarz, a sama jego obecność. Cholera, upokarzam się całe swoje życie.

- Zebraliśmy się dziś na koronacji Rosalie Grant - zaczyna mówić mój dziadek, dotykając mojego ramienia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Zebraliśmy się dziś na koronacji Rosalie Grant - zaczyna mówić mój dziadek, dotykając mojego ramienia. - To bardzo ważny dzień dla naszej rodziny, która jest mniejsza niż wcześniej.

- Brakuje z nami Alice Grant, naszej wnuczki, gdyż nie mogła dziś przybyć - informuje wszystkich babcia. Czyli jednak wiedzą o jej chorobie. Miło. - Dziękuję wszystkim serdecznie za przybycie.

- Zacznijmy uroczystość. - Wy zaczynacie uroczystość, a ja zaczynam się telepać. Świetnie.

Staję bokiem do wszystkich, a Devin jest o krok przede mną. Wręcza mi czerwoną różę.

- Oto obiekt, z którym utożsamia się Rosalie - tłumaczy głośno, a ja obracam kwiat w dłoniach. Teraz serio się zastanawiam, kto chciał dać mi takie imię. Pewnie tata. - Naszej rodzinie każdy ma coś takiego. Moje to woda, rzeka, a mojej żony słońce. To zależy od wszystkiego.

Kiedy Devin odchodzi na chwilę na bok, dostrzegam przy róży jakąś karteczkę. Ustawiam ją pod dobrym kątem i zaczynam czytać.

Jesteś piękna i delikatna, dokładnie jak róża.

A to akurat wywołuje u mnie uśmiech. Nie wiem, kto to napisał i w jakim celu, ale widocznie miało mi się to spodobać. Zawsze dobre pocieszenie, no nie. Koniec miłych chwil, czas na koronację. Odwracam się ponownie w stronę gości, a dziadek staje za mną. Patrzę się z lekkim uśmiechem przed siebie, a Devin wkłada mi pomału koronę na głowę. Prawie czuję, jak dotyka mojej skóry.

Nagle ogromne drzwi wejściowe się otwierają, a do środka wbiega moja ciocia. Korona jest już na mojej głowie, a Victoria patrzy na mnie zszokowana. W sali rozlegają się brawa i wiwaty. Ciotka skręca gdzieś w bok i znika z pola mojego widzenia. Staram się podtrzymywać moje "przeogromne szczęście" i lekko się kłaniam.

- Oto przed wami Księżniczka Rosalie Grant! - krzyczy dziadek, a ja zaczynam się coraz bardziej stresować całą sytuacją. Ludzie klaszczą i się uśmiechają.

welcome to beacon hills ☾ teen wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz