LXII - Na skraju życia i śmierci cz. III

521 52 13
                                    

Nastoletni blondyn po otwarciu oczu, ku zdziwieniu nie widział już ciemności lecz wioskę. Po dokładniejszym przyjrzeniu się zauważył, że to Konoha, tylko, że inna. Nagle usłyszał:

- ANBU? Braciszku jesteś niesamowity! – Odwrócił się i zobaczył podekscytowanego małego Sasuke, a obok niego najprawdopodobniej siedział Itachi.

- To nie było wcale takie trudne. Założę się, że ty też dużo osiągniesz. – dotknął dwoma palcami czoło młodszego brata

- Itachi. – zza ściany pojawił się ich ojciec – Chodź ze mną. – powiedział chłodno

- Później jeszcze porozmawiamy. – szepnął do Sasuke starszy brat

A więc to taki był kiedyś Sasuke. – pomyślał i uśmiechnął się lekko blondyn – Ale dlaczego tutaj jestem?

Nagle obraz zaczął się rozmazywać, a następne co obaczył to pokój pełen ciał i stojący nad nimi Itachi.

- M-mama? T-tata? – usłyszał za sobą łamiący się głos – Braciszku, c-co tu się stało?

- Zabiłem ich. – powiedział bez żadnych uczuć i odwrócił się.

Sasuke chciał go zaatakować, ale starszy sparował atak i powiedział:

- Jesteś za słaby braciszku. Za mało w tobie nienawiści.

Chłopak jednak dalej atakował, aż w pewnym momencie uaktywnił się Sharingan. Kolejne ataki były lepsze ale wciąż za słabe. W końcu starszy Uchiha kopnął brata w brzuch, przez co odleciał trochę dalej i zakończył to mówiąc:

- Mój mały, głupi braciszku. Jeśli chcesz mnie zabić – nienawidź mnie, nie cierp mnie, a teraz uciekaj, uciekaj i żyj, żyj w hańbie. – ostatnie słowa szepnął i zniknął w dymie

Sauske nie wiedząc co robić, zalany łzami wybiegł z domu, aby znaleźć kogoś, kto mu pomoże

Straszne. Teraz nie dziwię się, dlaczego tak nienawidził brata. Ale widać też miłość i więź tej dwójki.

Tym razem pojawił się na dachu szkoły. Konoha wyglądała tak jak ją zapamiętał w dzieciństwie. Zobaczył Kakashiego i siedzących naprzeciwko Sasuke, Sakure i jakiegoś nieznanego im chłopaka.

- To zacznijmy od przedstawienia się. – zaczął Hatake

- Ale jak sensei? – zapytała piskliwym głosem różowo-włosa, a blondyn aż się zaśmiał jak ją usłyszał

Że niby to jest ta Sakura? – zapytał w myślach

Odpowiedziała mu cisza, a chłopak posmutniał. Nie wiedział dla czego. Miał dziwne wrażenie, że zapomniał o kimś ważnym, który w jakiś dziwny sposób by mu odpowiedział. Ale to przecież niemożliwe! Ten ktoś musiałby być z nim połączony. Ale dlaczego ma dziwne wrażenie, że kogoś brakuje? Wrócił do rzeczywistości i zobaczył, że tylko Sasuke odpowiada.

- Nazywam się Sasuke Uchiha. Jedyne czego pragnę, to zabicie pewnej osoby. – powiedział poważnie z założonymi rękoma. Blondyn zauważył zaskoczenie na twarzy senseia, a brunet, który był z nimi w drużynie zapytał rozbawiony:

- Żartujesz, prawda?

- Nie.

- A to niby dlaczego i kogo? – dopytywał dalej

- Nie twoja sprawa. – powiedział w taki sposób, ze już nikt o nic nie pytał, a Kakashi kazał im się rozejść i umówił się z nimi na następny dzień

Kurde nie usłyszałem co to za jeden. Ciekawe dlaczego go teraz nie ma z nimi, tylko jest Sai.

Jakby w odpowiedzi na jego pytanie pojawił się w lesie, gdzie odbywała się walka między drużyną siódmą i Orochimaru. Blondyn zauważył niepokojący znak na szyi chłopaka. Taki znajomy. Niemożliwe! Został ukąszony? A te oczy! Ten dzieciak nie ma już szans...

Dziewięcioogoniasty demonWhere stories live. Discover now