XXXIV - Dzień z życia Akari - Góra Hokage

1K 86 9
                                    



Nieważne ile wiosek się odwiedzi, w ilu knajpach się zje obiad, nigdzie nie ma tak dobrego ramen jak w Ichiraku. Z tą jedną rzeczą z Naruto Akari nigdy by się nie sprzeczała. Wprawdzie bywa tam tylko raz na jakiś czas, bo jak to się mówi "Co za dużo to nie zdrowo" i w porównaniu do swojego brata, dziewczyna wie co to umiar. Sama nawet do końca nie wie, dlaczego zaproponowała bycie mistrzynią. Przecież ona kompletnie się na tym nie zna. Czasami jej dobre serce zaprowadzi ją do zguby. Prawdę powiedziawszy, kilka razy już tak się stało, ale ona nie wyciągnęła z tego chyba jakiś większych wniosków. Rozmyślając tak nad tym wszystkim, nie zauważyła, kiedy dosiadła się do niej pewna dziewczyna.

- Hej Akari. – powiedziała i promiennie się uśmiechnęła

Zielonowłosa zaskoczona czyjąś obecnością obok niej, zachwiała się co skończyło się głośnym upadkiem na ziemię. Już miała zacząć wyzywać i nawet zaatakować tego, kto ośmielił się jej przeszkadzać, ale gdy zobaczyła ranną znajomą, uspokoiła się.

- Co tu robisz Lucy? Słyszałam, że jesteś w szpitalu. Miałam cię odwiedzić. – powiedziała i zajęła swoje wcześniejsze miejsce.

- Nie lubię siedzieć bezczynnie. Zresztą strasznie tam nudno.

- Czyli... uciekłaś? – bardziej stwierdziła niż zapytała

- Po prostu martwię się o chłopaków.

- Taa... Wiem co czujesz. Jak tylko wrócą, tak im nakopie do tych zarozumiałych tyłków, że przez miesiąc nie opuszczą szpital. – mówiła, w międzyczasie zaciskając pięści, a mroczna aura zaczęła się z nie wydobywać. Lucy, aby jakoś polepszyć stan znajomej, zaproponowała spacer, co okazało się bardzo dobrym posunięciem. Podczas miło spędzonego czasu, Akari opowiedziała o dzisiejszych wydarzeniach.

- A... Czyli ta napięta atmosfera rano to twoja sprawka? – myślała głośno brązowooka.

- O czym ty mówisz?

- A, nie nic.

- To, gdzie teraz chciałabyś się przejść?

- Wiesz? Zawsze chciałam zobaczyć widoki z głów Hokage.

- No to mamy zajęcie. Naruto opowiadał mi, że najlepsze są z głowy jego ojca. Widać całą Konohe, a nawet więcej.

- No to na co jeszcze czekamy? Prowadź! – energia i entuzjazm nie opuszczały dziewczynę

- Chyba będziemy musiały tą wycieczkę przełożyć na kiedy indziej.

- Czemu?

Zielonowłosa nic nie powiedziała, tylko wskazała na biegnące w ich stronę postacie. Jak się okazało, były to pielęgniarki, które szukały Heartfilie, odkąd odkryły, że nie ma jej w szpitalu. Ta tylko jękła i już chciała uciekać, ale Kitsune trzymała ją za rękę.

- Akari, proszę puść mnie.

- Nie mogę. Trzeba wyjaśnić kilka spraw.

- Lucy-sama! Co panienka sobie wyobraża. Jak nieodpowiedzialnym trzeba być, żeby uciekać ze szpitala w takim stanie? – zapytała jedna z pielęgniarek

- No ale Yumi, naprawdę nic mi nie jest. Chciałam się tylko przewietrzyć. Zresztą nic mi nie jest. Cały czas była przy mnie przyjaciółka. I miałaś nie zwracać się do mnie przez sama.

Akari zdziwiła się na to stwierdzenie. Od kiedy niby one są przyjaciółkami? Nikt jej tego oficjalnie nie powiedział. Lucy widząc jej zdziwione spojrzenie, uśmiechnęła się i mocniej ścisnęła jej rękę.

Dziewięcioogoniasty demonWhere stories live. Discover now