Zasnęła *L*

2.8K 281 72
                                    

 Wcale nie pękałam ze śmiechu, czytając komentarze pod dwoma ostatnimi rozdziałami XD z góry przepraszam 


Znowu przeżywam to samo. Znowu siedzę na pieprzonym szpitalnym krzesełku i czekam, aż Camila się obudzi. Kolejny raz mam świadomość, że mnie nie pamięta. Jednak tym razem nie dotyczy to tylko mnie. Przed jej ucieczką nie poznawała również Dinyh, Shawna a nawet Zayna, Ally i Normani, których znała znacznie dłużej niż mnie. Byłam przerażona, widząc jak wspomnienia uchodzą z niej, niczym powietrze z balona. To było okropne uczucie. Ta bezsilność.. Nie mogłam jej pomóc. Tylko słyszałam jej płacz w nocy. Udawała silną, ale ja wiedziałam, że już tego nie wytrzymuje. Starałam się ją wspierać i być blisko, nawet wtedy, gdy przestała patrzeć na mnie, jak wcześniej. Wiedziałam, że jestem dla niej obcą osobą i dałam jej tyle przestrzeni, ile potrzebowała. Ale ona nie wytrzymała. Kiedy nie było mnie i Hansen w domu, spakowała się i po prostu wjechała, zostawiając kartkę z krótkim 'przepraszam, tak będzie lepiej'. Kiedy wróciłam się po teczkę, jej już nie było. Od razu zaczęłam do niej wydzwaniać, ale trafiałam na pocztę. Nikt nie wiedział, gdzie mogła pojechać. Poruszyłam pół miasta, żeby ją znaleźć. Była sama, przestraszona i niewinna. Musiałam do niej dotrzeć. Już kilka razy się tak o nią bałam, ale tym razem ze zdwojoną siłą. 

 Znalazłam ją kilka godzin później w motelu na obrzeżach miasta. Zaprzyjaźniony policjant sprawdził jej bilingi i ustalił, jaką taksówką jechała. Mężczyzna, który ją wiózł, zapamiętał ten kurs, ponieważ była bardzo roztrzęsiona. To bardzo nam pomogło. Jechałam tam szczęśliwa. Wracałam załamana i przerażona. 

 Gdy wparowałam do pokoju, który wynajęła, był pusty. Znalazłam ją w łazience, a konkretniej w wannie pod wodą. Do tej pory nie wiem, czy to był wypadek. Co jeżeli ona chciała ze sobą skończyć? Nie pogodziłabym się z tym. W panicznym strachu wyciągnęłam jej ciało z jeszcze ciepłej wody. Od razu zaczęłam reanimację, której uczyli na kursach bhp. Shawn dołączyła do mnie jakąś minutę później i zadzwonił po karetkę. Udało im się przywrócić jej czynności życiowe, ale nadal nie wiadomo, czy przeżyje noc. Nikt nie wie, jak długo była pod wodą. 

 Tak bardzo się boję. Mam w dupie to, że nie będzie mnie pamiętała, gdy się obudzi. Liczy się tylko to, żeby żyła. Cała reszta mnie nie interesuje. Mogę trzymać się z daleka, gdy sobie tego zażyczy, mogę całkowicie zniknąć z jej życia, ale chcę tylko, żeby żyła. Musi żyć. W przeciwnym razie, ja również umrę. 

- Wejdź tam. - polecił mi ojciec dziewczyny. 

 Tak też zrobiłam. Po cichu otwarłam drzwi do jej sali, a następnie zamykając je za sobą, ruszyłam do łóżka, na którym leżała nieprzytomna. Wglądała tak niewinnie. Była podłączona do kilku urządzeń, które miały na celu monitorować bicie jej serca i inne czynności życiowe. Usiadłam obok i ostrożnie podparłam łokcie na materacu. Na moment ukryłam twarz w dłoniach. Łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu. 

- Camz.. - szepnęłam cicho. - Wiem, że mnie nie słyszysz i nawet nie pamiętasz, ale muszę ci coś powiedzieć. To może być ostatnia szansa. Gdy się obudzisz, pewnie nie będziesz bardzo przestraszona i nie zdołam z tobą porozmawiać. O ile w ogóle będziesz chciała ze mną rozmawiać. - wzięłam głęboki wdech, po czym powoli wypuściłam powietrze. - Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, nie sądziłam, że dziewczyna z pokoju na przeciwko może stać się dla mnie wszystkim. Jednak tak się stało. Obie przez wiele przeszłyśmy. I razem i osobno. Odnalazłyśmy drogę do siebie, pomimo utrudnień. Stałaś się dla mnie powodem do życia. To dla ciebie chciałam i chcę oddychać. Przy tobie poznałam, czym naprawdę jest szczęście. Ty pokazałaś mi miłość. - łzy spływał po moich policzkach, spadając na dłoń dziewczyny, którą trzymałam. - Pokochałam cię dawno temu, kocham teraz i zawsze będę kochać. Niezależnie od tego wszystkiego. Zawsze.. - przerwałam, czując, że poruszyła nieznacznie dłonią.

 Milczałam. Bałam się jej reakcji na moją osobę. Obserwowałam jej spokojną twarz, czekając, aż otworzy oczy. 

- Ni... - szepnęła tak cichutko, że ledwo usłyszałam. - Nigdy. - powtórzyła. Oczy nadal miała zamknięte. - Nigdy.. nie za.. zapomnę. 

- Camz.. - odezwałam się w końcu. Brzmiała, jakby mówiła przez sen. 

- Lo. - odparła znacznie głośniej. - Obiecałam, że.. - wzięła chaotyczny wdech. - Że jeszcze.. się spotkamy. 

- Tak, Camzi. - płakałam, ale tym razem ze szczęścia. - Widzisz, dotrzymałaś obietnicy. - uśmiechnęłam się przez łzy. 

 Dziewczyna powoli otwarła powieki i spojrzała na mnie tymi cudownymi czekoladowymi oczami. 

- Mówiłam, że w brązie wyglądasz ładniej, Lauren. - skrzywiła się, próbując się uśmiechnąć. 

- Pójdę po lekarza. - chciałam wstać, ale mocniej ścisnęła moją dłoń. 

- Kocham cię. - odparła cicho, po czym znowu zamknęła powieki. Bałam się, że urządzenia zaraz zaczną głośno pikać, sygnalizując zatrzymanie akcji serca dziewczyny, ale ona po prostu była zmęczona i nie miała sił. Zasnęła, a gdy ponownie się obudzi, będę przy niej, bo życie jest suką i daje nam w mordę, ale przecież można oddać. 

- Kocham cię. - odpowiedziałam szczęśliwa, jak nigdy. 


~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za uwagę, każdą gwiazdkę, których o dziwno jest tu bardzo dużo, komentarze, które bardzo dużo dla mnie znaczą i samą obecność. 

Osobne podziękowania dla pewnej dobrej duszyczki, która znosiła moje marudzenia dotyczące togo ff i dała mi również pomysł na jego końcówkę. Dziękuję :3 

Tak, to koniec XD

REMIND ME | CAMREN |Where stories live. Discover now