Dziękuję za Victorious <3
- Dobrze cię widzieć. - uśmiechnął się mężczyzna, kiedy już weszłyśmy do domu. - Was miło widzieć. - poprawił się, zerkając na mnie.
- Pana również. - odwzajemniłam gest.
- Usiądźmy. - wskazał w kierunku salonu. - Obiad będzie do pół godziny. Za późno wstawiłem piekarnik. - zaśmiałam się cicho.
- Co szykujesz. - Camila zatarła dłonie. Wspominała mi, że jej tata świetnie gotuje i na pewno dogadałby się z Hansen.
- Kurczaka nadziewanego warzywami. - wyjaśnił. - Wiem, że lubisz. - poczochrał córkę po włosach.
- Lauren nie je mięsa. - odparła dziewczyna.
- Naprawdę? - zdziwił się. - Przepraszam, nie wziąłem tego pod uwagę.
- Nic się nie stało. - uspokoiłam go. - Samo nadzienie kurczaka brzmi świetnie. - uniosłam kąciki ust.
- Nie będziesz przecież wyciągać biedakowi warzyw z tyłka. - zażartował. - Co powiedz na pizzę?
- Nie musi się pan fatygować. - było mi głupio, że wybrzydzam.
- To żaden problem! - ożywił się. - Wegetariańska, tak? - dopytał, sięgając po telefon.
- Uwielbia cię. - stwierdziła brunetka, gdy mężczyzna od nas na chwilę odszedł.
- Tak sądzisz? - odruchowo objęłam ją w talii.
- Owszem. - wyciągnęła się na palcach do góry i złożyła całusa na moim policzku.
- Będzie za dwadzieścia minut! - zawołał gospodarz, na co odsunęłam się od Camili. - To kiedy wracasz do domu? - zapytał, wracając do nas.
- Usiądźmy. - uśmiechnęła się dziewczyna i pociągnęła mnie do salonu.
- Mogę pojechać z tobą po rzeczy, jeśli chcesz. - zaproponował.
- Nie wracam, tato. - brunetka wypowiedziała tak szybko, że sama ledwo ją zrozumiałam. - Zostaję u Lauren.
- Jak to? Sądziłem, że to tylko tymczasowe. - przymrużył oczy.
- Camila za kilka dni zaczyna studia. - wyjaśniłam częściowo. - Ode mnie ma znacznie bliżej.
- Studia? - zdziwił się.
- Dostałam stypendium. - pochwaliła się.
- To wspaniale! - ucieszył się. - Jestem z ciebie dumny! Moja mała córeczka.
- Właśnie, tato. Jeśli już o córkach mowa. - zaczęła temat siostry. - Co masz zamiar zrobić?
- Dużo o tym myślałem po twojej wizycie. - przyznał. - Postanowiłem spróbować. - uśmiechnął się, a Camila od razu podniosła się kanapy i rzuciła mu na szyję. - Nie wiem, czy się uda, ale warto powalczyć o własne dziecko.
- Dobrze pan robi. - kiwnęłam głową z uznaniem.
- Opowiadajcie, co u was słychać. - oparł plecy o fotel. - Co u Zayna i Normani?
- Mają się dobrze. - odparła. - Spotkałam wczoraj Keane. Pytała o ciebie.
- Naprawdę? Pozdrów ją.
- Camz zdaje na prawo jazdy. - poinformowałam go z dumą.
- Ty? Na prawo jazdy? - był jeszcze bardziej zdziwiony niż, kiedy wspomniałam o studiach.
आप पढ़ रहे हैं
REMIND ME | CAMREN |
फैनफिक्शनLudzie tracą wiele. Bliskich. Godność. Pieniądze. Co straciła Camila?