NIE! *L*

2.6K 224 14
                                    

To, co czułam w momencie ujrzenia jej nieprzytomnej na łóżku, podłączonej do aparatury, jest nie do opisania. To była mieszanka ulgi, szczęścia i radości, z przerażeniem, obawą i złością. Na moment straciłam panowanie nad własnym ciałem. Po prostu odmówiło mi posłuszeństwa. Oddech został wstrzymany, a serce po chwili waliło jak oszalałe. Upadłam, nie potrafiąc utrzymać się na nogach. Nawet zderzenie kolan z podłogą, nie sprawiło, że odzyskałam władzę nad sobą. Jedyne, co potrafiłam zrobić, to wypowiedzieć jej imię, a właściwe jego zdrobnienie, którego używałam. I nagle te pikające urządzenia. Zamieszanie na sali. Lekarze i pielęgniarki. Bez pomocy jednej z kobiet, nie podniosłabym się z powrotem do pozycji stojącej, którą i tak ciężko mi było utrzymać. Wyprowadziła mnie z pomieszczenia i posadziła na krześle. I pomyśleć, że to wszystko miało miejsce jakieś dwie minuty temu.

Siedziałam lekko pochylona do przodu. Wzrok wbiłam w mało interesujący punkt na ścianie. Nie zwracałam uwagi na nic i na nikogo. Nic nie słyszałam. A przynajmniej nie chciałam słyszeć. Przed oczami co chwilę przemykała mi jakaś postać. Jestem pewna, że moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie potrafię ich okazywać. Wolę przeżywać wszystko wewnątrz, niż ujawniać słabości. Ręce drżały mi niemiłosiernie. Usta miałam lekko uchylone, jednak nie potrafiłam wydobyć z nich nawet najcichszego dźwięku. Ta cała sytuacja mnie najzwyczajniej przerosła. Jednak muszę być silna. Muszę pozbierać swoje rozbiegane myśli i skupić na tej drobnej istotce, która jest dla mnie taka ważna. Na dziewczynie, dla której zrobiłabym wszystko, gdyby tylko pstryknęła palcami.

- Lauren. - po raz kolejny Shawn przywołał moje imię. Nie zareagowałam. Nie chciałam z nim rozmawiać. I z nikim innym również. - Lauren, spójrz na mnie. - znowu się odezwał. Miałam ochotę go uciszyć. Zacisnęłam tylko pięści z nadzieją, że sobie odpuści. - Lern, proszę. - szepnął, a ja nie wytrzymałam.

- Nie! - krzyknęłam, nie odrywając wzroku od ściany.

- Lauren... proszę. Nie zniosę dłużej tego. Powiedz mi... - podniosłam się gwałtownie na, wskutek czego chłopak wylądował na ziemi.

To było do przewidzenia, skoro przede mną kucał.

Zaczęłam chodzić nerwowo po korytarzu. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Cały ten pieprzony bałagan w mojej głowie mi to uniemożliwiał. Przy którymś powtórzeniu trasy w tę i z powrotem poczułam ciepłe palce, owijające się na moim nadgarstku. Mimowolnie stanęłam w miejscu i spojrzałam na bruneta. Na jego twarzy malował się ból, ale na pewno nie większy niż ten odczuwany przeze mnie. Próbowałam mu się wyrwać, ale na marne. Jest ode mnie znacznie silniejszy.

- Spójrz na mnie. - polecił kolejny raz.

Nie chciałam tego robić, bo wiedziałam, że gdy zerknie w moje oczy, chociażby na ułamek sekundy, zobaczy więcej, niż powinien. Shawn zna mnie na wylot. Przed nim nie potrafię niczego ukryć. Mogę nic nie mówić, nic nie robić, a on i tak widzi wszystko. Czasami naprawdę tego nienawidzę, a momentami cieszę się, że słowa są zbędne. Bardziej niż okazywać, nie potrafię mówić o swoich uczuciach. Może to chore, ale taka już jestem.

- Lauren Michelle. - już wiedziałam, że nie odpuści.

Używa mojego drugiego imienia tylko, gdy jest pewny swego i chce mi pokazać, że z nim nie wygram. Powoli przeniosłam wzrok z jego policzka na oczy. Świdrował mnie spojrzeniem, ale nic nie mówił. Czułam, jak zagląda w głąb mojej udręczonej duszy. Nie dałam rady. Łzy zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach. On już wiedział wszystko. Przytulił mnie, ale momentalnie go odepchnęłam. Nie odpuścił i znowu zamknął mnie w swoich ramionach. Waliłam pięściami w jego tors. Całej tej scence przyglądali się z uwagą wszyscy zgromadzeni. Nie mieli pojęcia, dlaczego moja reakcja była taka, a nie inna. Skoro Camila nie odezwała się do mnie przez te dwa pieprzone lata, wątpię, żeby w ogóle powiedziała komukolwiek, o tym, co było między nami.

REMIND ME | CAMREN |Where stories live. Discover now