Who are you today? *L*

1.9K 214 14
                                    

Byłam w takim szoku, że przez moment po prostu stałam jak słup. Nie spodziewałam się takiego posunięcia z jej strony. Nie po tym, jak dzisiaj uciekła, gdy podwiozłam ją pod komis. Dopiero po kilku długich sekundach dotarło do mnie, że ona naprawdę mnie całuję. Powoli i delikatnie ułożyłam dłoń na jej policzku i ostrożnie odwzajemniłam pocałunek. To magiczna chwila. Nie pierwszy raz smakuję jej warg, ale tym razem jest inaczej. Wkładam w to wszystkie emocje. Każde uczucie, którym darzę tę dziewczynę. Jej dłoń wylądowała na mojej talii. Zacisnęła palce na materiale mojej koszulki i delikatnie, ale stanowczo przyciągnęła mnie bliżej siebie.

Całowała mnie z idealną perfekcją. Każde muśnięcie moich warg było łagodne, ale jednocześnie cholernie gorące. Czułam, jak ogarnia mnie fala ciepła, rozchodząca się po całym ciele. Tak długo marzyłam o tej chwili. O tym, aby jeszcze chociaż raz móc ją pocałować. Jak widać, marzenia się spełniają. Czasami w najmniej oczekiwanym momencie.

- Żyjecie tam?! - usłyszałam krzyk przyjaciółki z salonu.

Camila przeciągając ostatni pocałunek, oderwała się ode mnie, a jej wzrok powędrował na moje oczy. Nic nie powiedziała. Jedynie uśmiechnęła się lekko i mnie minęła.

- Cześć wszystkim. - przywitała się ze zgrają w salonie, a ja nadal stałam w miejscu, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą miało miejsce.

- Właśnie o tobie mówiliśmy. - stwierdziła Ally, gdy dołączyłam do reszty.

- Brooke! - upomniała ją Mani. - Jeśli kogoś obgadujesz, z zasady mu o tym nie mówisz.

- Wybacz, ale zatajenie prawdy, to prawie jak kłamstwo. - broniła się dziewczyna.

- Dobra, dobra. - wtrąciła się Camila. - Co takiego interesującego na mój temat omawialiście?

- Obstawialiśmy zakłady. - wyjaśniła Dinah.

- Jaki kierunek studiów wybierzesz. - dodał Shawn.

- Nie wybieram się na studia. - odparła brunetka, sięgając po mój kubek z kawą.

Gdyby to była Hansen, lub ktokolwiek inny, dostałby zjebe, ale nie ona.

- Owszem, wybierasz. - stwierdziła Normani.

- Nie stać mnie na to i dobrze o tym wiesz. - Camila posłała jej gardzące spojrzenie.

- To nie argument. - dołączyłam się do rozmowy.

- Doskonale wiemy, że nie przyjmiesz od nas pieniędzy. - zaczął Mendes. - Dlatego też uciekliśmy się do innych środków. - uśmiechnął się chytrze. - Dobry przyjaciel rodziny jest dziekanem na uczelni Lern i Ally. Zamieniłem z nim kilka zdań i zgodził się z tobą porozmawiać. Jeśli dobrze ci pójdzie, dostaniesz stypendium i dostaniesz się na wybrany kierunek.

- Robisz sobie ze mnie kurwa jakieś jebane żarty? - pierwszy raz słyszałam, żeby użyła dwóch przekleństw w jednym zdaniu.

- Masz tydzień, żeby się przygotować. - dodał chłopak, popijając herbatę, jak gdyby nigdy nic.

Dziewczyna zerwała się z miejsca, a chwilę później wylądowała na kolanach chłopaka, przytulając go mocno i dziękując.

- Wiedziałaś? - zwróciła się do mnie.

Na jej twarz widniał szeroki uśmiech, ale bałam się odpowiadać. Pozory mylą, a ona może rzucić się na mnie wściekła, że jej nie powiedziałam wcześniej.

- Coś tam mi się obiło o uszy.

- Każdy wiedział. - zaśmiała się Taylor.

Fakt. Wiedziała nawet moja siostra. Dzwoniłam do niej, żeby się poradzić. Nie chciałam, aby wyszło, że kolejny raz okłamałam Cabello. Przysięgałam jej, że już więcej tego nie zrobię.

- To jak, Mila? Jaki kierunek? - dopytała Ally.

- Zastanów się dobrze. - mruknęła groźnie Dinah. - Postawiłam dwadzieścia dolców.

- Pedagogika. - odpowiedziała bez zastanowienia.

- Wygrałam. - uśmiechnęłam się dumnie.

Może zagrałam trochę nie fair, bo doskonale wiedziałam, o jakim kierunku marzy dziewczyna, ale było warto. Widziałam w jej oczach, że jest szczęśliwa. Cieszyła się, że wiedziałam.

- Właśnie. - odezwała się moja siostra. - Nadal masz ochotę jechać ze mną? - nie bardzo wiedziałam, co ma na myśli.

- Jasne! Nawet jutro!

- O czym spiskujecie? - zapytałam z czystej ciekawości.

- Odwiedzę z Taylor dom dziecka. - wyjaśniła Camila.

- Też jadę! - udzieliła się Dinah.

- Z chęcią bym do was dołączyła, ale ta wyszczekana smarkula stwierdziła, że przełoży imprezę z dzisiaj na sobotę. - mruknęłam niezadowolona.

A tak się cieszyłam, że jadąc dzisiaj po siostrę, będę miała wymówkę, aby w tym nie uczestniczyć. Jestem pewna, że Vives zrobiła to specjalnie.

- Też bym się wybrała, ale muszę być w pracy. Szefowa wyjechała na jakąś wystawę swoich zdjęć, a mi zostało cykać fotki do dowodów. - odparła Mani.

- Ja mogę sobie zrobić jutro wolne. - uśmiechnął się Shawn. - Już dawno miałem odwiedzić dzieciaki, ale na wszystko brakowało czasu.

- Ja odpadam. - posmutniała Ally.

- Spotkanie stowarzyszenia zagorzałych zakonnic, czy kółko wsparcia młodych grzesznic? - zakpiła Normani.

- Randka. - odparła najniższa z obecnych.

- Zdradzasz Boga? - oburzyła się Hansen.

- Nie wiecie, że Ally jedzie na dwa fronty? - odezwała się Camila. - W poniedziałki, środy i piątki z Jezusem. We wtorki, czwartki i soboty schodzi do podziemi. Niedziele spędza w kościele, przepraszając za grzechy i błagając o zbawienie. - stwierdziła z poważną miną.

- Who are you today? - zaśmiał się Shawn.

- Dzisiaj założyła aureole. - parsknęła Dinah.

- A jutro kim będziesz? - zakpiłam, nie mogąc powstrzymać się od dodania swego do rozmowy.

- Big bad wolf. - odparła Taylor, wczuwając się tym samym w nasze poczucie humoru.

- Amen. - dodała Ally.

Podziwiam ją za ten dystans do siebie.

REMIND ME | CAMREN |Where stories live. Discover now