Zemszczę się *C*

1.9K 221 76
                                    

Świetnie się czułam ze świadomością, że Lauren jest pod moją kontrolą. Niewinny wyraz jej twarzy, gdy ją dotykałam i całowałam był bezcenny. Była taka urocza. Postanowiłam nie męczyć jej dłużej. Delikatnie włożyłam w nią jeden palec. Dziewczyna jęknęła głośniej niż wcześniej i przymknęła powieki. Powoli poruszałam nim w przód i w tył, patrząc na jej twarz. Chciałam zapamiętać każdy szczegół. Kropelki potu na jej czole, rumieńce i lekko uchylone wargi. 

Brunetka z każdą chwilą oddychała szybciej, a z jej ust wydobywały się pojedynce jęki. Przyspieszyłam swoje ruchy, napawając się widokiem, jaki miałam przed sobą. Gdy po pokoju rozniosło się moje imię, włożyłam w nią drugi palec. Od razu zaczęłam nimi szybciej ruszać, całując szyję dziewczyny. Na zmianę zasysałam i przygryzałam jej skórę. Miałam cholerną satysfakcję, gdy wiła się z przyjemności pod moim ciałem. 

- Camzzz. - przeciągnęła między chaotycznymi wdechami. 

 Nie musiała nic więcej mówić. Doskonale wiedziałam, że jest blisko. Dołożyłam jeszcze jeden palec, na co lekko się wygięła. Przyspieszyłam ruchy nadgarstkiem i przyssałam się do jej szyi kolejny raz. Na pewno zostanie jej kilka malinek. W pewnym momencie Lauren wstrzymała oddech, a z jej ust wydobył się gardłowy jęk. Tym razem znacznie bardziej wygięła plecy, a po kilku długich sekundach opadła na pościel. 

- Jesteś niesamowita. - szepnęła wyssana z sił. 

- Wiem. - uśmiechnęłam się i złożyłam czuły pocałunek na jej drżących wargach. 

- Odepniesz kajdanki? - zapytała, przekręcając się na bok. 

- Jak? - zapytałam, udając głupią. 

- Kluczykiem, Camzi. - zaśmiała się cicho. 

- Jakim kluczykiem? - trwałam przy swoim. 

- Nie masz kluczyka? - brunetka wyglądała na lekko przestraszoną. 

- A powinnam mieć? - nadal grałam kretynkę. 

- Żartujesz sobie, prawda? - teraz już była przerażona.

W głębi duszy miałam niezły ubaw z jej miny, ale tego nie okazywałam. 

- Aaaa. Ten kluczyk, który zostawiłam w domu?

- Nie masz go przy sobie?

- Nie sądziłam, że będzie potrzebny. - specjalnie przygryzłam wargę, lekko się krzywiąc. 

- Jak ja wrócę? - nie było jej do śmiechu. 

- Zaraz coś wymyślimy. - wstałam z łóżka. - Dam ci bluzę Shawna i poprowadzę. 

- Camila... - zaczęła niepewnie. - Samochód stoi na sąsiednim osiedlu. 

- Co? - ledwo powstrzymałam śmiech. 

- Był wypadek. Zostawiłam go, żeby szybciej do ciebie dotrzeć. - wyjaśniła. 

- W takim razie czeka nas spacerek. - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z szafy bluzę przyjaciela. - Chodź tu, pomogę ci. 

Piętnaście minut zajęło nam ubranie się, ale było warto. Lauren wyglądała genialnie z rękami skutymi z tyłu w przydużej bluzie chłopaka. Miałam niezłą zabawę, gdy zakładałam jej majtki i spodnie. Wyglądała jak malutkie dziecko i zapewne tak też się czuła. 

- Wyglądam jak idiotka. - mruknęła, gdy wyszłyśmy z domu. 

- Wyglądasz uroczo. - nie mogłam się powstrzymać i przejechałam palcem po jej seksownym tyłku.

Zaczęła się wić, przez łaskotki, jakie wywołał mój gest. 

- Zemszczę się. - zagroziła. 

- Tak? - ponowiłam ruch, a ona zaczęła skakać w miejscu, jakby to miało pomóc. 

- Zginiesz, Cabello. 

Szłyśmy przed siebie uliczką. Ludzie spoglądali na brunetkę zaciekawieni, a ja chichrałam się pod nosem. W końcu dotarłyśmy do samochodu Lauren. Wyciągnęłam z kieszeni jej spodki kluczyki i go otworzyłam. Pomogłam dziewczynie wejść do środka i sama zajęłam miejsce za kierownicą. Jazda już nie sprawia mi takiego stresu i jestem pewna, że praktyczny zdam śpiewająco. 

- O kurwa. - wyrwało jej się, gdy zerknęła w lusterko wsteczne. 

- Może odrobinkę przesadziłam. - przyznałam, mając na myśli malinki na szyi oraz dekolcie Lern. 

- Odrobinkę. - zaśmiała się cicho. 

Jechałyśmy w przyjemnej ciszy, której żadna z nas nie miała ochoty przerywać. Było już po dziewiątej, więc dziewczyny na pewno szalały w domu. Byłam ciekawa ich reakcji na skutą i niegroźną Lauren. Na pewno będą jej to wypominać przez najbliższych kilka dni. 

- Pomożesz mi? - zapytała niewinnie, gdy zatrzymałam samochód przed budynkiem. 

- Oczywiście. - uśmiechnęłam się i wysiadłam z auta, a następnie pomogłam dziewczynie go opuścić. 

Droga do windy minęła nam bardzo szybko, bo dziewczyna prawie do niej pobiegła, żeby nie narażać się na kompromitację. Odetchnęła dopiero na swoim piętrze. 

- Gdzie wyście były?! - krzyknęła Dinah, gdy weszłyśmy do mieszkania. 

- Idź po ten cholerny kluczyk. - poleciła brunetka, ignorując przyjaciółkę. 

- O kurwa! Co się odjebało? - zapytała blondynka, kiedy zobaczyła Lauren. 

- Ten kluczyk? - zaśmiałam się, wyciągając z kieszeni wspomniany przedmiot. 

- Zabiję cię! - zagroziła wściekła. - Zabiję cię, jak tylko odepniesz to cholerstwo!

- W takim razie tego nie zrobię. - cmoknęłam ją w usta. 

- Camren! - zawołała uradowana Hansen. 

- Camzi, proszę. Nie czuję rąk. - zaskomlała. Zrobiło mi się jej szkoda, więc podciągnęłam lekko bluzę i odpięłam kajdanki. - A teraz uciekaj.

REMIND ME | CAMREN |Where stories live. Discover now